Cena miedzi znalazła się w piątek na poziomie najwyższym od połowy grudnia. Za tonę z dostawą za trzy miesiące płacono w Londynie po 6875 USD. Czerwony metal podrożał w marcu aż o 14,3 proc. Tak szybkiej jazdy w górę nie obserwowano od kwietnia zeszłego roku.
Przyczyna jest jasna - w równie szybkim tempie kurczą się światowe zapasy miedzi. Te monitorowane przez Londyńską Giełdę Metali spadły w mijającym miesiącu o 13 proc., czyli najmocniej od czerwca. Zdaniem analityków, za wzrostem popytu na rynku miedzi stoją przede wszystkim Chińczycy, których gospodarka ani trochę nie chce zwolnić tempa. Drugi kwartał jest tam szczególnie gorącym okresem, jeśli chodzi o zapotrzebowanie na ten metal, ponieważ po zimie rośnie popyt ze strony branży budowlanej.
Według China Minmetals, największej firmy w Chinach handlującej metalami, zapotrzebowanie na miedź za Wielkim Murem może zwiększyć się nawet do 4,7 miliona ton w 2010 r., z 3,8 mln ton w zeszłym roku. W 2020 r. Chiny mogą zużywać już 6,5 mln ton miedzi rocznie. W tej chwili odbierają ok. 13 proc. z 17 milionów ton miedzi sprzedawanych na światowym rynku.
Na sytuację na rynku miedzi wpłynęły też opublikowane w czwartek zaktualizowane dane o amerykańskim produkcie krajowym. Wzrósł on w IV kwartale o 2,5 proc., a nie o 2,2 proc., jak podawano pierwotnie, co wskazuje, że także w amerykańskiej gospodarce może utrzymać się wysoki popyt na surowce.