Konsorcjum Nord Stream, które zostało powołane w celu położenia rury na dnie Morza Bałtyckiego, będzie badało możliwości zmiany trasy przebiegu gazociągu. - Na pewno nie uda się rozpocząć całego procesu analizy jeszcze w tym roku - powiedział dziennikowi "Handelsblatt" Anders Elhammer, specjalista w szwedzkim urzędzie ds. geologii SGU. Według Inger Alness ze szwedzkiej agencji ochrony środowiska, badania pochłoną dużo czasu.
Z ekspertami ze Sztokholmu zgadza się Seija Rantakallio, sekretarz odpowiedzialna za nadzór nad inwestycją w fińskim ministerstwie ochrony środowiska. - Rozpoczęcie budowy rurociągu już latem 2008 roku to superoptymistyczny scenariusz - uważa Rantakallio.
Ważna ekologia
Finlandia, Szwecja i Dania, w których pobliżu ma zostać położony rurociąg, obawiają się, że może on źle wpływać na środowisko naturalne. Joint venture stworzone przez Gazprom i jego niemieckich wspólników, koncerny E.ON i BASF, częściowo uległo naciskom tych krajów i tydzień temu zapowiedziało, że w trzech miejscach trasa może zmienić bieg.
Finowie dowodzą, że obecna trasa wymagałaby szczególnie intensywnych prac podwodnych w Zatoce Fińskiej. To z kolei może doprowadzić do uwolnienia niebezpiecznych substancji, które od stuleci osiadały na jej dnie. Finowie argumentują, że dalej na południe od brzegów prace nie wymagałyby tak znacznych ingerencji.