Białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka zdecydował sprzedać narodowych operatorów telefonii komórkowej.
Za koncern BeST władze zamierzają uzyskać 500 milionów dolarów. Spółka kontroluje zaledwie 2 proc. białoruskiego rynku i ma 100 tys. abonentów.
Znacznie silniejszą pozycję ma Mobilnaja Cifrowaja Swjaź, działająca pod marką Velcom. Operator obsługuje blisko 2,7 mln użytkowników. Do państwa bezpośrednio należy 31 proc. udziałów koncernu. Pozostali właściciele to cypryjski SB Telecom, który ma 49 proc. udziałów, oraz Bełtiecheksport, kontrolowany przez rząd.
- Za pakiet w Velcom możemy otrzymać 300-400 milionów dolarów, a jeśli się potargujemy, to nawet pół miliarda - twierdzi Łukaszenka. Eksperci nie podzielają optymizmu prezydenta i uważają, że ceny telekomów są zawyżone. Jednak większość specjalistów przyznaje, że prywatyzacja spółek to dobry krok, gdyż pozwoli inwestorom wejść na rynek z dużym potencjałem.
Obecnie z komórki można korzystać na 60 proc. terytorium Białorusi. W minionym roku liczba użytkowników telefonów wzrosła o 50 proc. Nic więc dziwnego, że tym rynkiem interesują się zagraniczni gracze. Na razie na Białorusi obecna jest rosyjska sieć MTS, wchodząca w skład holdingu AFK Sistema. Wejściem na Białoruś interesuje się Vimpelcom, też z Rosji. - Obecność w tym kraju pasowałaby do naszej strategii rozszerzania wpływów w krajach byłego ZSRR - oświadczył Siergiej Awdiejew, zastępca prezesa Vimpelcomu.