Dziś rusza strajk w fabrykach Skody

Załoga domaga się podwyżek. Władze koncernu nie zgadzają się jednak na warunki stawiane przez związki zawodowe

Aktualizacja: 22.02.2017 12:15 Publikacja: 17.04.2007 08:47

We wtorek o 6 rano pracownicy największego czeskiego producenta samochodów rozpoczną strajk. - Nie ma potrzeby, byśmy dalej prowadzili bezowocne negocjacje z zarządem spółki. Opuszczamy stół rokowań - powiedział wczoraj rano Jiri Hasek, rzecznik związków zawodowych w Skoda Auto.

Walka o płace

Pracownicy domagają się, by podwyżki wynagrodzeń szły w parze z poprawiającymi się wynikami firmy oraz były rewaloryzowane zgodnie z inflacją. Zarząd nie chce przystać na te warunki. W zamian proponował podnieść płace o 7,5 proc. w tym i 2,5 proc. w przyszłym roku. Władze koncernu twierdzą, że dalsza podwyżka płac byłaby dla firmy ciężka do udźwignięcia. Po wczorajszym fiasku w negocjacjach ze związkowcami zarząd wycofał się jednak z tej, jak twierdzi hojnej, propozycji.

W tym roku średnie wynagrodzenie w firmie wyniosło prawie 25 tys. koron (890 euro) i było wyższe niż w ubiegłym o 4 proc. Zyski netto koncernu wzrosły natomiast o 40 proc. Nic więc dziwnego, że związki chcą powiązania płac z wynikami spółki.

- Skoda radzi sobie bardzo dobrze, ale żądania załogi są na zbyt wysokim poziomie - uważaTomas Sedlacek, ekonomista CSOB. - Poza tym to, co zarobi firma, nie jest wyłącznie odbiciem w prostej linii tego, co się dzieje na linii montażowej - dodaje.

Wiele wskazuje na to, że w tym roku znów zarobek Skody znacznie wzrośnie. W pierwszym kwartale należący do Volkswagena koncern sprzedał bowiem o 16 proc. więcej aut niż w ubiegłym. W Europie Zachodniej nabywców znalazło o 15 proc. więcej skód, a w środkowej i wschodniej - odpowiednio o 7,8 proc. i 50 proc. W Polsce marka straciła jednak pozycję lidera sprzedaży na rzecz Toyoty. Japończycy sprzedali 9,9 tys. samochodów - o 1,2 tys. więcej niż Czesi.

Spore straty

- Protest, który będzie trwał jeden dzień, nie jest dużym problemem dla firmy - mówił jeszcze przed poniedziałkowymi rozmowami z przedstawicielami załogi Martin Jahn, dyrektor Skody ds. zasobów ludzkich. - Strajk, który trwałby przez pięć dni, byłby natomiast poważnym zagrożeniem dla zakładu. Mimo wszystko wątpię, że związki się zdecydują na tak radykalny krok - podkreślał. Jiri Hasek zapowiada jednak, że protest będzie trwał aż do skutku. Strajkować mają pracownicy wszystkich trzech krajowych fabryk koncernu. W spółce zatrudnionych jest obecnie 26 tys. pracowników.

Zdaniem ekspertów, każdy dzień wstrzymania produkcji w Skodzie oznacza dla spółki straty w wysokości 55 mln koron (2 mln euro).

- Do tej pory związki zawodowe w Czechach dość dobrze dogadywały się z zarządami lokalnych firm. Jeżeli protest w fabrykach Skody potrwa przez dłuższy czas, to może na tym ucierpieć wizerunek naszego kraju - twierdzi Sedlacek. Jego zdaniem, inwestorzy mogą w przyszłości mniej chętnie wybierać Czechy pod budowę nowych zakładów.

CIA

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego