Sąd Rejonowy w Lublinie przesunął o prawie dwa tygodnie (do 8 maja) wydanie decyzji w sprawie dalszych losów Instalu-Lublin. Widmo upadłości likwidacyjnej istnieje. Co teraz planuje zarząd Instalu?
- Czekamy na kolejne posiedzenie sądu. Wierzę, że wyraźna poprawa naszej sytuacji ekonomicznej będzie wystarczającym argumentem za tym, żebyśmy realizowali układ z wierzycielami - mówi Tomasz Flis, wiceprezes spółki.
Podczas wczorajszych obrad sądu rejonowego prawnicy Instalu wystąpili z wnioskiem o dołączenie do akt opinii językoznawcy oraz ponowną wykładnię uzasadniającą wcześniejszy wyrok Sądu Najwyższego. Ten ostatni orzekł, że układ z wierzycielami nie został zawarty zgodnie z prawem. Oba wnioski zostały jednak oddalone.
- Prawdopodobieństwo ogłoszenia upadłości likwidacyjnej Instalu-Lublin oceniam jako duże - mówi Adam Zając, prezes firmy Sumax, jednego z kluczowych wierzycieli. Jego zdaniem, zgłaszane propozycje zarządu w sprawie spłaty długów są nie do przyjęcia. Przedstawiciel wierzycieli wskazał też na wyjątkowo pasywną postawę głównego akcjonariusza, giełowego Mostostalu-Export, który ma 72 proc. akcji lubelskiej firmy.
- Trudno komentować wszystkie opinie pana Zająca. Sprawa jest skomplikowana. W spółce jednak nie ma nikogo, komu zależałoby na naszej upadłości - ripostuje wiceprezes Tomasz Flis. Poziom zobowiązań firmy, zgłoszonych i nie zgłoszonych do układu, wynosi około 12 mln zł. Instal nie spłaca rat wierzycielom, gdyż układ jest nieprawomocny.