Wszystko wczoraj wskazywało na to, że powstaną w Polsce trzy (z czterech planowanych przez rząd) grupy energetyczne. Do niczego jednak nie doszło. Resortowi skarbu zależy na czasie, ale będzie musiał się wstrzymać z połączeniami do czasu, kiedy rząd zatwierdzi ustawę o akcjach pracowniczych w energetyce.
Cisza przed burzą
Przygotowania do zakończenia procesu konsolidacji w energetyce były wczoraj mocno zaawansowane. Rano do MSP przyjechali prezesi mających się konsolidować spółek. Wezwano też prawników, którzy muszą być obecni przy tym, jak minister skarbu, pełniący rolę zgromadzenia akcjonariuszy w państwowych spółkach, podpisuje odpowiednie dokumenty. Na ich podstawie akcje spółek energetycznych zostałyby wniesione do Energetyki Południe, Polskiej Grupy Energetycznej oraz Grupy Północnej (grupa centralna poczeka do czasu zakończenia kłótni o jej kształt).
Jednak Wojciech Jasiński, zamiast zająć się podpisywaniem dokumentów, wsiadł do samochodu i pojechał do Bełchatowa. Po co? Zebrali się tam przedstawiciele energetycznych central związkowych. Resort skarbu, obawiając się protestów, postanowił jeszcze raz porozmawiać ze związkowcami.
Czyli znowu to samo?