Wiceminister finansów Jacek Dominik powtórzył w czwartek w Sejmie, że ulgi w akcyzie na biopaliwa stosowane przed 2007 r. były niezgodne z prawem UE, a ich utrzymanie naraziłoby firmy na sankcje finansowe. Ulga na biodiesel (olej napędowy z dodatkiem estrów metylowych) wynosiła 2,2 zł na każdy litr dolanego biokomponentu. Obecnie sięga zaledwie 1 zł, a posłowie chcą ją podnieść nieznacznie do 1,05 zł.
Tymczasem branża biopaliwowa uważa, że takie wsparcie fiskalne jest niewystarczające. Na konferencji zorganizowanej w ubiegłym tygodniu w Sejmie przez Krajową Izbę Biopaliw (KIB) padło szereg postulatów, których spełnienie ma - zdaniem producentów ekologicznych dodatków - spowodować uruchomienie rynku. Jego rozwój hamują wysokie koszty produkcji biokomponentów, znacznie przewyższające koszty wytworzenia paliw tradycyjnych. W konsekwencji również biopaliwa nie mogą być sprzedawane po konkurencyjnych cenach. Zdaniem KIB, celem rządu powinno być szeroko rozumiane wsparcie gospodarcze, obejmujące np. bezpośrednie dopłaty do gruntów, na których uprawiane są rośliny energetyczne (z nich powstają biokomponenty) czy dopłaty dla producentów estrów czy bioetanolu.
Natomiast proponowane przez MF ulgi inwestycyjne w podatku CIT dla producentów biokomponentów są na razie w ogóle nieprzydatne, bo same w sobie nie spowodują uruchomienia sprzedaży. Poza tym, zdaniem Krzysztofa Żyndula, dyrektora zarządzającego Brasco, pierwsze zyski z inwestycji w instalacje do wytwarzania biokomponentów mogą pokazać się dopiero po 6-8 latach.
KIB uważa, że uruchomienie rynku biopaliw wpłynie na rozwój polskiego rolnictwa. Już w ubiegłym roku powierzchnia upraw rzepaku wzrosła w Polsce o 17 proc., do 680 tys. ha. Wielu rolników mogłoby się zdecydować na dalsze zwiększenie produkcji, ale brak popytu stawia jej opłacalność pod znakiem zapytania.