Duże rozczarowanie przeżyli ci, którzy oczekiwali liberalnych akcentów w dorocznym wystąpieniu prezydenta Rosji w parlamencie.
Rosyjska gospodarka potrzebuje wsparcia państwa - wynika z wypowiedzi Władimira Putina. Jednocześnie prezydent chwalił osiągnięcia swojego kraju. - Rosja przezwyciężyła spadek produkcji przemysłowej lat 90. i weszła do dziesiątki największych potęg gospodarczych świata - oświadczył Władimir Putin w trakcie swojego ostatniego dorocznego orędzia w parlamencie. Za rok na jego miejscu stanie inny polityk, jednak prezydent nie chciał zdradzić, kogo chciałby widzieć w roli następcy.
Państwo zatroszczy
się o naród
Prezydent nie przewiduje rewolucji w polityce budżetowej. Dochody, jakie płyną do kasy kraju ze spółek paliwowych, zaproponował dzielić na trzy strumienie. Pierwszy z nich ma zasilać fundusz rezerw, który ma minimalizować ryzyko związane z gwałtownymi spadkami cen surowców energetycznych. Druga część ma wpływać do budżetu federalnego w celu finansowania zakrojonych na szeroką skalę programów socjalnych. Reszta pieniędzy zostanie wydana na tzw. fundusz "przyszłych pokoleń", czyli poprawę życia obywateli. Sprawa podniesienia statusu materialnego rodaków zajęła większą część wystąpienia. Putin zasugerował, aby niektóre środki ze sprzedaży majątku upadłego Jukosu przeznaczyć na budownictwo mieszkaniowe. W przetargach na spółki po bankrucie biorą udział kontrolowane przez rząd Rosnieft i Gazprom. Zapewne na dobroczynność tych koncernów liczy rosyjski przywódca. - Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać, że bez pomocy państwa wielu naszych obywateli nie rozwiąże samodzielnie problemu mieszkaniowego - zaznaczył prezydent.