Prace nad nowym prawem energetycznym rozpoczęły się ponad rok temu. Pierwotnym celem rządu było przyjęcie nowych przepisów w połowie tego roku, równocześnie z liberalizacją unijnego rynku energii. Ale to już niemożliwe.
Na jakim etapie są prace nad ustawą? Nadal na bardzo wstępnym. Co więcej, wszystko jeszcze może się zmienić. - W tej chwili w Ministerstwie Gospodarki rozważana jest koncepcja nowego podejścia do ustawy prawo energetyczne - mówi Andrzej Kania z resortowego departamentu energetyki. - Możliwe, że zamiast jednej ustawy powstanie tzw. pakiet ustaw energetycznych - dodaje. Taki zestaw składałby się z ustawy-matki, regulującej ogólne zasady funkcjonowania rynku energii. Do niej podpiętych byłoby kilka ustaw określających zasady działania poszczególnych sektorów: energii elektrycznej, gazu czy ciepła.
Tyle że nawet to rozwiązanie jest dopiero kwestią do przemyśleń. - Kierownictwo resortu jeszcze nie podjęło ostatecznej decyzji w tej sprawie - mówi Andrzej Kania.
Dlaczego powstaje nowe prawo energetyczne? Ustawa, która teraz funkcjonuje, jest dziurawa jak ser szwajcarski. Była nowelizowana już około 30 razy. Kolejne zmiany nie były spowodowane tylko tym, że trzeba było poprawić zrobione wcześniejsze błędy. Także przystosowanie się do unijnych dyrektyw wymagało wielu modyfikacji. Efekt jest jednak taki, że nawet specjaliści z branży energetycznej mają problemy z orientowaniem się w tych zagmatwanych przepisach.
Mimo to, kierowany przez ministra Piotra Woźniaka resort gospodarki będzie musiał przygotować jeszcze co najmniej jedną nowelizację prawa energetycznego. Do grudnia 2007 r. musimy wprowadzić do polskich przepisów unijną dyrektywę dotyczącą bezpieczeństwa dostaw energii i inwestycji w sektorze. Resort gospodarki chciałby przy tej okazji wprowadzić przepisy tworzące