Kolekcjoner w sieci

Aktualizacja: 21.02.2017 23:56 Publikacja: 28.04.2007 08:48

Przed kolekcjonerami świat stoi otworem. Internet daje możliwość zapoznania się z ofertą antykwariatów w Polsce i na całym świecie. Czasem jednak przy zakupach zdarzają się problemy, niekoniecznie z powodu nierzetelności kontrahentów

Jakiś czas temu odnalazłem stronę internetową, prezentującą ofertę wielu antykwariatów z USA i Europy. Oferta okazała się oszałamiająca! Miałem możliwość obejrzenia dzieł sztuki z całego świata. Początkowo tylko obserwowałem, ale gdy zobaczyłem pewien przedmiot, który znałem z zachodniej publikacji, wiedziałem, że go kupię. Cena była bardzo przystępna, nawet jak na polskie warunki. Zarejestrowałem się i zapytałem, czy istnieje możliwość przesłania go do Polski. Odpowiedź otrzymałem następnego dnia. Dowiedziałem się, że nie ma najmniejszego problemu z przesyłką, oczywiście na mój koszt, natomiast cena przedmiotu będzie... niższa o 15 proc., ponieważ antykwariat ma obecnie letnią wyprzedaż. Zapłaciłem kartą kredytową i czekałem niecierpliwie na przesyłkę. Kwota nie była wysoka, więc i ryzyko takiego eksperymentu niewielkie. Po tygodniu listonosz przyniósł paczkę. Z wielkimi emocjami otworzyłem - przedmiot był dokładnie taki, jak w zagranicznych książkach. Jeszcze raz sprawdziłem - tak, to jest to, wazonik z rur stalowych wykonany w amerykańskiej firmie Chase Brass & Copper Co. z Connecticut, rzadki przykład stylu art déco. Odpisałem miłej właścicielce antykwariatu w USA z podziękowaniem za transakcję. Pierwsze koty za płoty. Teraz kolej na następny przedmiot, niezwykły korkociąg dla znajomego kolekcjonera, tym razem z antykwariatu w Australii. Karta kredytowa w ruch i przedmiot kupiony. Przesyłka szybka i sprawna.

Zaczynam oglądać droższe przedmioty, które na naszym rynku są praktycznie niedostępne, a mogłyby wzbogacić niejedną kolekcję. W porównaniu z naszym rynkiem ceny są różne, niektóre wygórowane, a inne nie. Staram się ograniczać w wydatkach, ale co tam. Piękny ptaszek w stylu art déco ze szkła opalowego, sygnowany Sabino, musi być mój. Wysyłam zapytanie do antykwariatu o możliwość negocjacji ceny. Odpowiedź błyskawiczna - oczywiście taka możliwość istnieje. Dobijamy targu, przedmiot w drodze. Tym razem trochę to trwało, przesyłka dotarła po dwóch tygodniach, ale warto było czekać na piękny drobiazg za atrakcyjną cenę. Wiadomo - szukam coraz to ciekawszych obiektów. Natrafiam na piękny kieliszek ze szkła iryzującego, sygnowany L.C.T. Jest to wyrób ze szkła favrile, wykonany przez Louisa Comforta Tiffany?ego, najznakomitszego reprezentanta amerykańskiej secesji. Oczy mi się zaświeciły do tego drobiazgu, choć cena nie była niska. Oczywiście negocjacje, chwila zastanowienia i... kupiony. Przy takiej kwocie zdecydowałem się na ubezpieczenie. Czekam i czekam. Po miesiącu dostaję list polecony z Centrum Usług Pocztowych z zawiadomieniem, że nadeszła paczka z USA. Trzeba stawić się z pełnym kompletem dokumentów i zawiadomieniem w Oddziale Celnym i Pocztowym. Tu pada blady strach, jak to Oddział Celny? Moja naiwność nie zna granic. Następnego dnia stawiam się po odbiór paczki, mam na wszelki wypadek wydruk z komputera z informacją o zakupie przedmiotu. Pani przyjmuje zgłoszenie, prosi o przetłumaczenie na język polski strony z internetu. Dziwne, że na miejscu nie ma tłumacza, ale nic to, tłumaczę, podpisuję się i... słyszę: proszę przyjść za godzinę po odbiór paczki i proszę o opłacenie cła i 22 proc. VAT od wartości. Tu trochę się zdziwiłem, przecież to jest dzieło sztuki, dlaczego mam więc płacić cło i tak wysoki VAT, pytam. Odpowiedź jest nietypowa. - Czy widać, że jest to przedmiot stary? Co można na to odpowiedzieć? Jestem historykiem sztuki i mogę to stwierdzić. - Tak, ale nie można świadczyć w swojej sprawie - podpowiada inny pracownik. Trzeba powołać eksperta, który wystawi opinię. W takim razie zabieram zgłoszenie i szukam eksperta. Taka opinia, wystawiona przez firmę zajmującą się wyceną dzieł sztuki na podstawie wydruku z internetu lub oględzin przedmiotu w Urzędzie Celnym, kosztuje ok. 200 złotych. Mam znajomych historyków sztuki, może ktoś wyświadczy mi przysługę? Opinia wystawiona stwierdza, że przedmiot ma co najmniej 100 lat, bo tylko taki przedmiot jest uznawany za antyk. Przy wywozie dzieł sztuki z Polski ważna jest data powstania przedmiotu - zakaz dotyczy obiektów sprzed 1955 roku. Tu jest pewna niekonsekwencja. Składam ponownie wniosek do Urzędu Celnego, tym razem wraz z opinią. Niestety, to nie wystarczy. Opinia historyka sztuki tak, ale tylko mającego odpowiednie uprawnienia. Na szczęście ma je znajoma, która jest biegłą sądową w zakresie rzemiosła artystycznego. Dołączam odpowiednie zaświadczenie. Po raz kolejny składam wniosek, tym razem wszystko jest w porządku. Po godzinnym czekaniu i opłaceniu tylko 7 proc. VAT odbieram przedmiot. To był trudny zakup.

Pytam w urzędzie, dlaczego ta przesyłka została zatrzymana do oclenia, a inne, które otrzymałem wcześniej, przyszły bezpośrednio do domu. Powiedziano mi, że paczek jest tak dużo, że zatrzymywane są wyrywkowo, w innym razie zablokowałby się cały system przesyłek. A czy dane dzieło sztuki będę mógł legalnie wysłać za granicę? Regulamin serwisu internetowego zakłada możliwość zwrotu zakupionego przedmiotu, jeżeli nie spełni oczekiwań kupującego. Celnik odpowiada, że nie jest to takie proste, trzeba najpierw uzyskać zezwolenie od konserwatora zabytków. Z własnego doświadczenia wiem, że nie jest to proste. Dlaczego przedmiot, który legalnie wjechał do Polski, nie może być legalnie wywieziony? Na poczcie mogę nadać każdą przesyłkę i np. wysłać bezcenny szklany kieliszek do USA. W Urzędzie Pocztowym powiedziano mi, że jeżeli przesyłka zostanie zakwestionowana przez Urząd Celny, to trafi z powrotem do nadawcy. Paczki sprawdzane są wyrywkowo. Czy taki system nie jest furtką do wywozu z Polski drobnych obiektów? A co z przywożeniem do Polski dzieł sztuki? Dzięki niemu wzbogacamy przecież kraj o dobra, które może kiedyś trafią do kolekcji publicznych. Czy nie powinny być traktowane ulgowo i bez problemu wjeżdżać do kraju, w którym wojny i inne kataklizmy zrobiły swoje? Dziwny jest los kolekcjonerów w XXI wieku.

Kolumna powstała przy współpracy z Art & Business

komentarz

Sławomir Bołdok

W I kwartale roku oznaki zmian były już wyraziste. Znaczy to, że znowu są "wolne" pieniądze, które niekoniecznie muszą trafiać na giełdę lub zostać zainwestowane w budownictwo, choć obie te dziedziny kuszą dobrymi wynikami. A propos inwestowania. Wyczytałem w blogu Konrada Szukalskiego z domu Agra-Art, że w jednym z banków w Warszawie odbyło się spotkanie, którego tematem było inwestowanie w sztukę. Ważnym gościem spotkania był Phillip Hoffman, były pracownik w Christie?s, który reprezentował zachodnioeuropejski fundusz inwestycyjny, lokujący pieniądze wyłącznie w dzieła sztuki. Swoją wypowiedź oparł na doświadczeniach wyniesionych z tamtejszego rynku, jednak pewne spostrzeżenia mają zastosowanie także u nas. Jak stwierdził, nie należy oczekiwać wysokich zysków z inwestycji w sztukę, najwyżej do 15 proc. rocznie, ale jest to przyrost trwały. Prezentując portfel swojego funduszu, oznajmił, że mają w nim 30 proc. dawnego malarstwa, a sztuki najnowszej mniej.

Miód spłynął na me skołatane serce, ponieważ wypowiedź zachodniego eksperta potwierdziła to, o czym od dawna piszę. A moje tezy sprowadzają się do tego, że należy uszanować to, co dobre w tradycyjnej sztuce, że w dłuższej perspektywie obiekty wysokiej klasy są korzystną lokatą kapitału, i że do obecnych harców młodzieży na polu sztuki należy podchodzić z rozwagą. Dobrze więc, że są tacy, jak Phillip Hoffman, którzy z rozwagą zarządzają inwestycjami w sztukę. Być może dzięki ich rozeznaniu i selekcji najlepsze dzieła, w trwałej i znanej postaci obrazu, rzeźby, ryciny itd., ostaną się dla potomnych.

Jego wypowiedź podkreślająca, że społeczeństwa zachodnie cenią sztukę tradycyjną, pokrywa się także z poglądami większości naszych zbieraczy. PotwieOto dwa zestawienia najwyższych notowań rynkowych z 2006 roku - tradycyjnego malarstwa i sztuki nowszej.

Dziesiątka najdroższych prac malarzy dawnych: Józef Brandt - 700 000 i 610 000 zł, Alfred Wierusz-Kowalski - 501 000 i 280 000 zł, Malarz włoski XVII/XVIII w. - 400 000 zł, Eugeniusz Zak - 335 000 i 310 000 zł, Mela Muter - 270 000 zł, Jacek Malczewski - 250 000 zł, Tadeusz Makowski - 230 000 zł. Do tego dochodzi z kwotą 500 000 zł, jako reprezentant sztuki zdobniczej, XVIII-wieczny świecznik z serwisu łabędziego ministra Brühla.

A oto analogiczne zestawienie prac polskich malarzy nowoczesnych: Jerzy Nowosielski - 185 000, 180 000 i 133 000 zł, Andrzej Wróblewski - 180 000 zł, Wojciech Fangor - 161 000 zł, Tadeusz Kantor - 155 000, 120 000 i 100 000 zł, Henryk Stażewski - 135 000 zł, Jonasz Stern - 98 000 zł.

Jak widać, kolekcjonerzy sztuki nowszej preferują rodzimych "klasyków", dzieląc swoje zainteresowania mniej więcej po połowie między twórczość figuratywną oraz abstrakcję. Wydając znaczne kwoty na obrazy malarzy nowoczesnych, są optymistami, jeżeli liczą na szybki dochód z tych inwestycji. Tymczasem sytuacja jest nieprzewidywalna. A to dlatego, że nasi najlepsi autorzy mają sławę raczej lokalną. Na rynku międzynarodowym obecnie łatwiej jest przebić się młodszym, takim jak Susid, Maciejowski, Bujnowski i inni z tego pokolenia niż Brzozowskiemu czy Gierowskiemu.

leszek rózga

Urodzony 1924 roku w Zgierzu. W latach 1940-1945 był wywieziony na przymusowe roboty

do Niemiec. Po zakończeniu

II wojny światowej w latach 1945-1946 przebywał w Duisburgu i Mulheim w obozach dla tzw. Dipisów. Tam pracował w teatrze amatorskim i uczył się rysunku i malarstwa pod opieką Marii Skarbek Kruszewskiej.

W końcu 1946 roku wrócił do kraju i kontynuuje naukź w liceum. W latach 1948-1954 studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi oraz Akademii Sztuk Plastycznych w Krakowie. Dyplom w 1954 roku. Aktywnie uczestniczył w życiu artystycznym oraz w pracach Związku Polskich Artystów Plastyków. Od 1967 roku związał siź z Państwową Wyższą Szkołą Sztuk Plastycznych w Łodzi, gdzie

w 1979 roku uzyskał stopień profesora. Uprawia grafikź, rysunek i malarstwo. Od 1954 roku uczestniczył w ponad 500 wystawach zbiorowych w Polsce i innych

krajach. Zrealizował ponad 150 wystaw indywidualnych m. in.: w Łodzi, Warszawie, Toruniu, Katowicach, Bydgoszczy, Poznaniu, Lublinie, Hamburgu, Kolonii,

Norymberdze, Bremie, Berlinie, Wiedniu, Oslo, Londynie, Paryżu, Pradze, Barcelonie, Rzymie,

Nowym Yorku, Chicago.

We Wrocławiu w 2001 roku

w Galerii M pokazał cykl grafik "Z Ziemi Świźtej - Izrael",

w 2004 roku cykl grafik "Egea" oraz wybór pojedynczych

prac z innych cykli grafik

i rysunki. Jest laureatem

ponad 60 nagród i wyróżnień na wystawach i konkursach

krajowych i zagranicznych.

Prace autora znajdują siź

w zbiorach muzeów narodowych: Warszawy, Krakowa, Gdańska,

Wrocławia, Poznania, Szczecina, Muzeum Sztuki i Państwowej

Galerii Sztuki w Łodzi, a także w kolekcjach publicznych

i prywatnych w kraju

i za granicą.

Notowania na aukcjach w 2006 roku

RÓZGA Leszek (*1924)

- Chrystus Frasobliwy, akwaforta, papier, 9,5 x 5,1, sygn. p.d., Rempex, Warszawa, 8.11.2006 lot. 118 (300) 300 - Grudzień, 1985, akwaforta, 7,5 x 10, sygn. p.d., Rynek Sztuki, Łódę, 4.12.2006 lot. 55 (220) 220 - Lato z dziewczyną, 1982, akwaforta, 8 x 6, sygn. p.d., Rynek Sztuki, Łódę, 22.10.2006 lot. 34 (150) 290 - Narcyz i róża, 1987, akwaforta barwna, 14,3 x 17,3, sygn. p.d., Rynek Sztuki, Łódę, 4.06.2006 lot. 43 (240) 240 - Pejzaż marcowy z różą, 1982, akwaforta barwna, 60 x 40,5, sygn. p.d., Rynek Sztuki, Łódę, 4.06.2006 lot. 44 (1 300) 1 300 - Prowincja, 1964, akwaforta, papier, 31 x 48,5, Rempex, Warszawa, 12.04.2006 lot. 108 (1 300) 1 100w - Różne, lata 60./70., ak

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy