Środowa sesja zgodnie z oczekiwaniami miała świąteczny charakter. Większość inwestorów, zwłaszcza finansowych, odpoczywała od trudów codziennej walki o coraz wyższe stopy zwrotu. Właściwie to takie podejście jest w pełni zrozumiałe, patrząc na całkiem okazałe wyniki za pierwsze cztery miesiące 2007 roku.
Nie oznacza to jednak, że sesja była bezbarwna. Drobni gracze uwielbiają wszak takie "spokojniejsze" dni. Mogą oni wtedy pokazać prawdziwą siłę. Tak też było w środę. W gronie najbardziej "gorących" firm były małe, ale bardzo popularne ostatnio spółki. Mocno trzyma się szeroko rozumiana budowlanka (Żurawie, Energopol, Budopol). Nie byłoby w tym nic dziwnego, w końcu mamy hossę, Euro 2012 itp. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że obecne wyceny są już co najmniej wygórowane. "Podrzucanie gorącego kartofla" trwa w najlepsze. W końcu nadejdzie dzień, kiedy ktoś się nieźle poparzy...
O tym, że w trakcie hossy można znacznie uszczuplić kapitał, pokazuje przykład Ulmy. Jeszcze kilka dni temu, po publikacji wyników za pierwszy kwartał, papiery spółki kosztowały prawie 600 zł. W środę rynek wycenił je na zaledwie
310 zł. Do tego dochodzą nie najlepsze wyniki finansowe części firm, względem ich bieżącej
kapitalizacji (Energopol, Novita, Lentex).