... ale trafiło na związkowców
Trudno jednak przypuszczać, aby udało się w tym roku doprowadzić do debiutu spółki, która w zakładanym kształcie jeszcze nie istnieje. Kiedy jej konsolidacja mogłaby nastąpić, też dokładnie nie wiadomo. Na połączenie nie chcą zgodzić się górnicy z Bogdanki. Uważają, że stracą na tym finansowo. Przeprowadzili już strajk ostrzegawczy. Chcą oficjalnego zapewnienia, że nikt ich z energetyką nie będzie łączył. - Minister Wojciech Jasiński obiecał, że nie będzie podejmował żanych decyzji bez negocjacji z nami, ale do dziś nie dostaliśmy żadnego pisma w tej sprawie - mówi Józef Przybysz, rzecznik komitetu strajkowego w Bogdance.
Czy MSP wie, co chce zrobić?
Nieoficjalnie mówi się, że szef resortu jest skłonny poprzeć związkowców, ale jego zastępca, zajmujący się energetyką podsekretarz stanu Michał Krupiński, w tej kwestii ustąpić nie chce. Z kolei wiceminister Paweł Szałamacha powiedział w wywiadzie z "Parkietem", że Grupa Centrum może trafić na giełdę już w III kwartale. I to bez Bogdanki.
O tym, jak duże jest zamieszanie wokół Grupy Centrum, świadczy również fakt, że w najbliższych dniach grupa posłów z Lubelszczyzny, po wczorajszych rozmowach ze związkowcami, ma wystąpić do premiera Jarosława Kaczyńskiego o zakończenie sporu. Inaczej w "Bogdance" może dojść do strajku generalnego.
W tej sytuacji trudno się spodziewać, aby Energetyka Centrum mogła zostać sprywatyzowana w ekspresowym tempie. - Wprowadzenie spółki na giełdę w pół roku jest teoretycznie możliwe, nawet jeśli czekałyby ją bardzo poważne przekształcenia - mówi Jacek Socha, wiceprezes i partner w PricewaterhouseCoopers, były minister skarbu. - Wszystko zależy od przygotowania planów, prospektu emisyjnego. Powstaje też pytanie, jak spółka jest wewnętrznie zorganizowana, a w związku z tym, czy ma odpowienią strategię rozwoju - wyjaśnia.