Komisja Europejska opublikowała wczoraj nowe prognozy dla gospodarek państw członkowskich (tzw. Spring Economic Forecast). W porównaniu z poprzednimi szacunkami, Bruksela podwyższyła szacunki tempa wzrostu polskiego PKB: do 6,1 proc. w tym roku oraz 5,5 proc. w roku następnym. Jesienią projekcje Komisji były mniej optymistyczne (odpowiednio 4,7 i 4,8 proc.). Dla całej Unii KE prognozuje wzrosty PKB na poziomie 2,9 i 2,7 proc.

Zdaniem brukselskich ekonomistów, popyt wewnętrzny pozostanie głównym czynnikiem napędzającym koniunkturę. KE wskazała na coraz większy popyt inwestycyjny, zwłaszcza w budownictwie. Bruksela ocenia, że wzrost inwestycji w Polsce, pobudzany dodatkowo napływem funduszy unijnych, sięgnie ogółem 18 proc.

Szybki rozwój gospodarki i brak rąk do pracy wywołają, zdaniem Komisji, lekką presję inflacyjną. Dlatego też Bruksela podwyższyła projekcję tempa wzrostu cen w 2008 r. z 2 do 2,5 proc. Unijni ekonomiści uspokajają, że inflację będą hamować duża podaż na rynku pracy i niewielki wzrost cen paliw.

Mniej korzystnie w raporcie Komisji wygląda ocena polskich finansów publicznych. Bruksela skorygowała wprawdzie prognozy dotyczące deficytu sektora rządowego i samorządowego - do 3,4 proc. PKB w tym roku i 3,3 proc. w 2008 r. (wcześniej mówiono o 4,0 i 3,9 proc.). Komisja przyznała, że dobre wyniki gospodarki generują lepsze wyniki budżetu. Stwierdziła jednak, że planowana obniżka składek rentowych, ulgi prorodzinne oraz zmiany progów podatkowych zmniejszą wpływy do kasy państwa. Unijni urzędnicy ostrzegli także, że przywrócenie corocznej waloryzacji emerytur pogorszy współczynniki deficytu i tym samym oddali nas od wykonania zaleceń KE (czyli obniżenia niedoboru budżetu poniżej 3 proc. PKB).