Polska gospodarka będzie rosła w tym roku w tempie ponad 6 proc. i 5,5 proc. w roku przyszłym - takie są najnowsze prognozy Ministerstwa Finansów. Wczoraj Rada Ministrów zaakceptowała bez zmian informację na temat wybranych wskaźników makroekonomicznych, które stanowią punkt wyjścia do prac nad budżetem na 2008 r. MF założyło, że głównym czynnikiem napędzającym gospodarkę pozostanie popyt krajowy. Równocześnie resort przyjął, że wzrost cen nie będzie gwałtowny i w 2008 r. średnioroczna inflacja wyniesie 2,3 proc. Wskaźniki te trafią teraz do Komisji Trójstronnej, jako że na ich podstawie waloryzowane są płace i emerytury.

MF przyznało wczoraj, że świetne wyniki budżetu w kwietniu (deficyt sięga tylko 7-8 proc. planu) dają podstawy, by zakładać lepsze wykonanie na koniec tego roku. - Mamy nadzieję, że uda się jednocześnie sfinansować obniżenie składki rentowej i utrzymać poziom wykonania deficytu na poziomie 80 procent planu - powiedziała wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska. Gdyby taki scenariusz okazał się realny, oznaczałoby to, że rząd "uszczknie" około 6 mld zł z zaplanowanego niedoboru na poziomie 30 mld zł. To pozwoliłoby zbliżyć się Polsce do poziomu 3 proc. PKB - maksymalnego poziomu deficytu akceptowanego w Brukseli.

MF przewiduje też dalszą aprecjację złotego (jeszcze bez prognoz co do kształtowania się kursu). Co ciekawe, analizy analizy prowadzone przez resort gospodarki nie potwierdzają, by na wzmacnianiu się krajowej waluty tracili eksporterzy. W 2006 r., według wstępnych danych, eksport wzrósł o 22,6 procent. - Szacujemy, że w tym roku wartość polskiego eksportu wzrośnie o około 17 proc. - powiedział minister gospodarki Piotr Woźniak. Jego zdaniem, w 2008 r. utrzyma się dwucyfrowa dynamika wzrostu. Będzie jednak nieco mniejsza (15 proc.), z uwagi na wyższą bazę odniesienia dla statystyk.