Nie tylko armia urzędników państwowych, ale także tysiące menedżerów spółek publicznych, a nawet... dziennikarze będą musieli składać oświadczenia majątkowe, żeby wypełnić przepisy nowego prawa lustracyjnego. Bo rząd chce teraz szerokiej lustracji majątkowej.
- Tylko zdecydowane działania mogą przywrócić opinii publicznej pozytywną o nas opinię - tak wicepremier Przemysław Gosiewski uzasadniał wczoraj w Sejmie projekt ustawy o ograniczeniach związanych z pełnieniem funkcji publicznych.
Antykorupcyjna propozycja rządu wzbudza jednak kontrowersje, także na giełdowym parkiecie.
Okazuje się bowiem, że projekt głosi, iż oświadczenia o stanie posiadania będą musieli wypełnić nie tylko urzędnicy, ale również "członkowie organu zarządzającego, nadzorczego lub kontrolnego podmiotu podlegającego nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego". Jak to możliwe? W katalogu osób pełniących funkcje publiczne rząd wpisał bowiem odwołanie do innych ustaw - w tym ustawy mówiącej o lustracji przez IPN. A tam mowa jest m.in. o menedżerach i finansistach.
Środowisko przedsiębiorców tym razem zareagowało nerwowo. Rada Przedsiębiorczości, przekonana, że to tylko nieporozumienie, zaapelowała do posłów o korektę projektu.