Antykorupcyjne przepisy mogą dosięgnąć szefów giełdowych spółek

Bubel legislacyjny czy rzeczywista intencja rządu? Prawnicy zastanawiają się, dlaczego majątki ujawnić ma ponad 13 tysięcy osób ze spółek nadzorowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego. Nieprecyzyjne przepisy mogą teraz zmienić posłowie lub Trybunał Konstytucyjny

Aktualizacja: 21.02.2017 01:59 Publikacja: 10.05.2007 07:28

Sejm zajmował się wczoraj projektem ustawy o lustracji majątkowej. Rząd twierdzi, że tylko zaostrzenie obecnie obowiązujących przepisów może doprowadzić do zmniejszenia korupcji. - Obowiązek składania oświadczeń majątkowych, choć funkcjonuje od 1997 r., nie przynosi efektów - tłumaczył wicepremier Przemysław Gosiewski.

Rząd: Nie łączyć funkcji

Dlatego rząd proponuje uszczegółowienie informacji o stanie posiadania (m.in. źródło pochodzenia majątku i wykaz majątku małżonka). Dodatkowo rozszerza się katalog "lustrowanych". Projekt ustawy o ograniczeniach związanych z pełnieniem funkcji publicznych przewiduje, że oświadczenia majątkowe złożą, prócz urzędników na wysokich stanowiskach, m.in. szefowie spółek, w których Skarb Państwa ma większość udziałów, a także dyrektorzy przedsiębiorstw państwowych. Dodatkowo takie osoby nie będą mogły być członkami zarządów czy rad nadzorczych spółek prawa handlowego ani prowadzić działalności gospodarczej. Projekt zakazuje również posiadania więcej niż 10 proc. akcji lub udziałów w jakiejkolwiek spółce, nie mówiąc o szefowaniu fundacji czy stowarzyszeniu prowadzącym działalność zarobkową. Za złamanie tych zakazów grożą surowe kary.

Otwarty katalog

Problem w tym, że katalog osób podlegających lustracji majątkowej (łącznie 29 pozycji) nie jest zamknięty. Drugi punkt art. 2 projektu mówi, iż "przepisy ustawy mają zastosowanie do innych osób pełniących funkcje publiczne na podstawie innych przepisów". I to wzbudziło podejrzenia prawników. Przypomnieli sobie treść ustawy lustracyjnej, zgodnie z którą pełniącymi funkcje publiczne są także członkowie zarządów i rad nadzorczych spółek nadzorowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego. Tym samym szefowie giełdowych spółek będą zmuszeni po raz drugi wypełnić oświadczenie - tym razem dziewięciostronicowe. Pomyłka grozi odpowiedzialnością karną za podanie nieprawdy i nawet trzema latami spędzonymi w więzieniu.

Alarm przedsiębiorców

Tym razem organizacje przedsiębiorców zadziałały prężnie i już dwa tygodnie temu zgłosiły posłom wątpliwości. Podczas wczorajszej debaty nad losami szefów spółek publicznych mówiono niewiele. Nic dziwnego - oficjalnie i przed kamerami posłowie woleli deklarować, że popierają walkę z korupcją. Nieliczne wątpliwości, czy katalog lustrowanych powinien pozostać otwarty, Przemysław Gosiewski skwitował stwierdzeniem, że "w razie czego wystarczy w ustawie zmienić jedno słowo". Zapewniał też, że kontrola majątków menedżerów spółek giełdowych, dziennikarzy czy doradców podatkowych (to oni podlegają obowiązkowi lustracji prowadzonej przez Instytut Pamięci Narodowej) nie była intencją rządu. Istotnie, wiceminister finansów Arkadiusz Huzarek, pytany przez "Parkiet" (odpowiada za rynek kapitałowy), czy wie coś o sprawdzaniu majątków prezesów spółek notowanych na GPW, zaprzeczył.

Wątpliwości prawników

Prawnicy ostrzegają jednak, że literalne czytanie obu ustaw nie pozostawia złudzeń - i prezes każdego podmiotu nadzorowanego przez KNF będzie musiał ujawnić stan posiadania. Dlatego zarówno emitenci giełdowi, jak i Komisja przypatrują się uważnie pracom nad rządową propozycją.

W Sejmie większość partii była za zaostrzeniem przepisów antykorupcyjnych. W nieoficjalnych rozmowach posłowie przyznawali jednak, że rządowy projekt będzie znacznie zmieniony. Niejeden parlamentarzysta jest bowiem członkiem fundacji czy stowarzyszenia. Pojawiły się pytania, co będzie, jeżeli ktoś jest szefem ochotniczej straży pożarnej czy dorabia w prywatnych spółkach.

Co powiedzą sędziowie?PiS chce, by rządową propozycją zajęła się teraz sejmowa komisja ds. programu "Solidarne Państwo". Jej członkami są w większości posłowie koalicji. Opozycja bojkotuje prace, tłumacząc, że do rozpatrywania ustaw służą komisje sejmowe.

Szansą na wyjaśnienie kontrowersji wokół oświadczeń majątkowych szefów spółek giełdowych jest także decyzja Trybunału Konstytucyjnego. Wczoraj sędziowie TK rozpoczęli rozpatrywanie wniosków Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Rzecznika Praw Obywatelskich o zbadanie zgodności właściwej ustawy lustracyjnej z konstytucją. Trybunał odrzucił wniosek marszałka o odroczenie posiedzenia oraz posła reprezentującego Sejm o wyłączenie ze składu sędziowskiego niektórych sędziów. Mimo to nie wiadomo, kiedy spodziewać się można ostatecznego rozstrzygnięcia.

TK zdecydował bowiem, że najpierw zajmie się wnioskiem SLD. Dla spółek giełdowych bardziej interesujący jest wniosek Rzecznika. RPO podważył bowiem katalog osób podlegających lustracji. Wyrok ma fundamentalne znaczenie, bo te same osoby informować będą musiały o swoim majątku.

Komentarze

Roman Rewald

Prezes Amerykańskiej Izby handlowej w Polsce

Prestiż Polski ucierpi

Niedobrze się stanie, jeżeli sygnał, że rząd chce kontrolować majątki szefów firm prywatnych, pójdzie w świat. Wizerunek Polski pogorszy się.

Trudno będzie się tłumaczyć, że była to tylko

pomyłka ustawodawcy. Inwestorzy są bowiem bardzo czuli na badanie portfeli. Na całym świecie przyjęło się, że ich zawartość powinna pozostać w sferze dyskrecji.

Dlatego trudno mi uwierzyć, że rząd zamierza strzelić gola do własnej bramki. Chyba że przyjmiemy, że Polska chce być absolutnym czempionem w kontrolowaniu czystości i przejrzystości finansów. Ale wtedy musimy zdać sobie sprawę z ewentualnych negatywnych efektów stosowanych narzędzi.

Krzysztof Kajda

p.o. Dyrektora departamentu prawnego PKPP Lewiatan

Projekt to bubel prawny

Nie jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego lustracją majątkową oraz zakazami łączenia stanowisk mają być objęci prywatni przedsiębiorcy. To nie oni przecież decydują o wydawaniu publicznych środków. Wydaje się, że jest to niedopatrzenie twórców projektu ustawy. Przy katalogu osób pełniących funkcje publiczne wpisali bowiem odniesienie do innych ustaw (m.in. do ustawy lustracyjnej), nieświadomi chyba, że zakres stosowania lustracji majątkowej okaże się tak szeroki i obejmie m.in. władze spółek nadzorowanych przez KNF czy dziennikarzy. Projekt w obecnym kształcie jest bublem prawnym i trudno nawet sobie wyobrazić, że przepisy bez odpowiednich zmian wejdą w życie. Gdyby tak się stało, praktycznie niemożliwe będzie mianowanie zarządu w spółkach giełdowych. Nie o to chyba pomysłodawcom antykorupcyjnej ustawy chodziło.

Mariusz Gnych

wiceprezes ng2

Zapisy lustracyjne

są niemożliwe do realizacji

Nie znam dokładnie projektu ustawy i dlatego trudno mi się do niego odnieść. Jednak zapis mówiący o tym, że osoby zasiadające w zarządzie lub radzie nadzorczej giełdowej spółki nie mogą mieć więcej niż 10 proc. akcji, jest właściwie niemożliwy do realizacji. Zapewne jest on też sprzeczny z innymi przepisami prawa.

Zakaz łączenia stanowisk zarządczych w ramach kilku podmiotów, w tym np. w spółkach zależnych, z praktycznego punktu widzenia też jest całkowicie nierealny. Spodziewam się, że to jakieś niedopatrzenie autorów projektu i w procesie legislacyjnym te zapisy zostaną poprawione.

Tom Ruhan

Członek zarządu i główny dyrektor ds. prawnych Netii

Dlaczego ograniczać swobodę prywatnych firm

W Irlandii, skąd pochodzę, jeszcze dwa miesiące temu nikomu nie przychodziło do głowy, że szefowie spółek giełdowych notowanych na GPW będą musieli składać oświadczenie lustracyjne. Teraz słyszymy o lustracji majątkowej.

Nie samo jednak składanie oświadczenia o stanie posiadania jest najstraszniejsze. To można zrobić. Nie mogę jednak pEfekt będzie taki, że musiałbym zrezygnować np. z zasiadania w radzie nadzorczej spółki P4, a więc podmiotu, którego Netia jest współwłaścicielem.

Proponowana regulacja ogranicza więc możliwość zarządzania i tworzenia ładu korporacyjnego w prywatnych podmiotach. Dlatego mam nadzieję, że objęcie lustracją majątkową szefów spółek giełdowych to tylko błąd ustawodawcy.

Łukasz Dajnowicz

Komisja Nadzoru Finansowego

Deklarujemy współpracę przy doskonaleniu projektu

Komisja Nadzoru Finansowego wypełni każdy obowiązek, który nałoży na nas ustawa. Nie bierzemy udziału w debacie politycznej i absolutnie nie kwestionujemy potrzeby "lustracji majątkowej", ale 27 kwietnia zgłosiliśmy do Marszałka Sejmu RP potrzebę doprecyzowania jej zakresu podmiotowego.

Projekt zakłada objęcie lustracją majątkową bardzo szerokiego kręgu osób. Zgodnie z jego literalnym brzmieniem, lustracją majątkową objęci zostaliby na przykład cudzoziemcy zasiadający w zarządach i radach nadzorczych prywatnych podmiotów nadzorowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego oraz ich małżonkowie. Komisja deklaruje współpracę przy udoskonalaniu projektu.

Beata Stelmach

prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Wciąż liczymy na Trybunał Konstytucyjny

Na temat projektu ustawy dotyczącej lustracji majątkowej dyskutowaliśmy na ostatnim posiedzeniu zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych. Podjęliśmy jednak decyzję, że wstrzymujemy się od wszelkich publicznych komentarzy na ten temat do czasu prezentacji przez Trybunał Konstytucyjny orzeczenia w sprawie zgodności ustawy lustracyjnej z konstytucją. Liczymy, że Trybunał uwzględni nasze uwagi. A jeśli tak, to wtedy konsekwentnie lustracja majątkowa przestanie odnosić się do spółek giełdowych. Mamy nadzieję, że tak się stanie. Nasze uwagi zostały przedstawione przez Rzecznika Praw Obywatelskich, który składając wnioski o zbadanie konstytucyjności ustawy, przychylił się do argumentacji naszego Stowarzyszenia.

Urzędy skarbowe i CBA zajmą się oświadczeniami

Projekt ustawy o ograniczeniach związanych z pełnieniem funkcji publicznych zakłada, że osoby te składać będą oświadczenia majątkowe do 15 maja każdego roku. Załącznikiem do oświadczenia ma być deklaracja PIT. Sprawdzaniem poprawności i prawdziwości oświadczeń zajmą się urzędy skarbowe oraz - w razie wątpliwości - Centalne Biuro Antykorupcyjne. Duże kontrowersje wzbudza zapis, że dokumenty te będą potem publikowane na stronach internetowych (po wykreśleniu danych adresowych). Kancelaria Premiera prowadzić ma również specjalny Rejestr Korzyści. Ujawnione będą wszystkie składniki majątku o wartości przekraczającej 10 tys. zł. Wątpliwości prawników budzi także obowiązek wymienienia majątku małżonka. Nie do końca jest jasne, jakie informacje mają być wpisane do formularza w miejscach oznaczonych jako "źródło pochodzenia majątku".

Trudno oszacować, ile osób podlegać będzie wymogowi składania oświadczeń. W uzasadnieniu do projektu rząd szacuje ich liczbę na 300 tys. Duża część z nich to osoby, których majątek już wcześniej był ujawniany. Wśród nich są samorządowcy, wysocy urzędnicy państwowi, posłowie i senatorowie. Katalog majątkowo lustrowanych poszerza się o szefów spółek, w których Skarb Państwa ma większość. Niewykluczone, że również o tych, którzy składali oświadczenia lustracyjne do Instytutu Pamięci Narodowej.

Rząd tłumaczy, że nowa ustawa jest konieczna - ponieważ dopiero ujednolicenie i zaostrzenie przepisów realnie przyczynić się może do zmniejszenia korupcji. Rzeczywiście, kary, jakie pojawiają się w omawianym wczoraj przez Sejm projekcie, są wysokie. Ustawodawca sięgnął do przepisów kodeksu karnego mówiących o przepadku tych składników majątku, co do których nie sposób ustalić źródła pochodzenia. Rząd chce wprowadzić także szereg kar więzienia (za podanie nieprawdy czy nawet zatrudnianie osób pełniących funkcje publiczne w prywatnych przedsiębiorstwach). Dodatkowo projekt przewiduje daleko sięgający zakaz łączenia stanowisk oraz utrudnia przejście urzędników do sektora prywatnego po zakończeniu kariery w administracji publicznej.

Skarb Państwa może mieć nie lada trudności

Niezależnie od kontrowersji związanych z zakresem lustracji majątkowej, jest niemal pewne, że objęci nią będą członkowie zarządów spółek, w których Skarb Państwa ma większość, jak również szefowie przedsiębiorstw państwowych. Zaliczenie ich w poczet osób pełniących funkcje publiczne krępuje jednak politykę kadrową Ministerstwa Skarbu Państwa. Nie mogą bowiem pełnić żadnych innych funkcji w spółkach prawa handlowego. Wprawdzie w projekcie zapisano wyjątek, że jeżeli osoby takie zgłaszane są do zarządów czy rad nadzorczych przez Skarb Państwa, to mogą sprawować dodatkowe funkcje w maksymalnie dwóch podmiotach. Ale w praktyce oznacza to, że wysoki urzędnik w MSP czy szef państwowej spółki mogą być członkami tylko dwóch rad nadzorczych. Doświadczenie pokazuje, że osoby związane ze Skarbem Państwa często wchodzą w skład większej liczby organów kontrolnych.

Innym problemem jest zakaz pracy funkcjonariusza publicznego w firmie, wobec której "wydawał rozstrzygnięcia". Dla wielu urzędników taki zakaz oznacza zablokowanie kariery zawodowej w niektórych branżach. Jakby tego było mało, obowiązkowe publikowanie oświadczeń majątkowych może zniechęcić ewentualnych kandydatów na szefów państwowych spółek.

Resort skarbu zdawał sobie sprawę z tych zagrożeń i kilkakrotnie podczas prac nad projektem postulował zmiany. Nie wszystkie sugestie MSP uwzględniono.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy