Przez długi okres kurs złotego pozostawał zaskakująco stabilny, praktycznie nie reagując na kolejne informacje świadczące o coraz silniejszym ożywieniu gospodarczym, niskiej inflacji oraz korzyściach związanych z wykorzystaniem środków unijnych. Większego wrażenia na inwestorach nie wywołały nawet doniesienia o dużym napływie inwestycji zagranicznych w minionym roku.
Pomimo bardzo sprzyjającego otoczenia makroekonomicznego kurs euro do złotego zmieniał się tylko nieznacznie i w ciągu minionych kilkunastu miesięcy oscylował wokół poziomu 3,90 zł. Sytuacja na rynku walutowym uległa ożywieniu dopiero w ostatnich tygodniach, a złoty zyskał od początku kwietnia około 2,5 proc. wobec euro, osiągając tym samym najwyższy poziom od maja 2002 roku. I chociaż kierunek przyszłych zmian na rynku walutowym zawsze jest obarczony niepewnością, z dużym prawdopodobieństwem można zakładać, że obserwowane ostatnio umocnienie polskiej waluty to dopiero drobna część ruchu, jaki może się dokonać w najbliższych kwartałach.
Pewne wyobrażenie o potencjale, jaki drzemie w polskiej walucie, może dać porównanie złotego z innymi walutami regionu. Otóż przez ostatnie kilkanaście miesięcy słowacka korona oraz węgierski forint zyskały w ujęciu nominalnym około 10 proc. wobec euro. Na tym tle 5-procentowa aprecjacja polskiej waluty wygląda dosyć mizernie, szczególnie jeżeli weźmie się pod uwagę wyjątkowo korzystne fundamenty ekonomiczne w kraju. Otóż Polska charakteryzuje się rzadko spotykaną mieszanką szybkiego wzrostu gospodarczego oraz niskiej inflacji, świadczącą o stabilności gospodarczej i relatywnie niewielkim ryzyku inwestycyjnym. Co więcej, dochodzi do tego bardzo korzystna sytuacja w bilansie płatniczym, a w szczególności niski deficyt na rachunku bieżącym. O ile na Węgrzech wyniósł on w minionym roku około 6 proc. PKB, a na Słowacji nawet 8 proc., o tyle Polska może pochwalić się zaledwie 2-procentowym deficytem.
Gdyby więc brać za punkt odniesienia inne kraje regionu, nawet ostatnie wyraźne umocnienie złotego nie zmienia faktu, że polska waluta wydaje się wciąż niedowartościowana. Ponadto, w dłuższym horyzoncie dalsze wyraźne umocnienie złotego wydaje się zdecydowanie bardziej prawdopodobne niż jego osłabienie. Oprócz dobrych fundamentów gospodarczych, na aprecjację wpływać będzie również rosnąca atrakcyjność Polski jako miejsca docelowego dla zagranicznych inwestycji bezpośrednich (FDI). Dotychczas pod względem przyciągania FDI zdecydowanie lepszymi osiągnięciami mogły się pochwalić inne kraje regionu, w tym przede wszystkim Słowacja i Czechy. Jednak już obecnie kraje te, ze względu na stosunkowo niewielki rynek pracy, mają coraz większe trudności z przyciąganiem kolejnych dużych projektów inwestycyjnych. Na tym tle Polska prezentuje się wyjątkowo atrakcyjnie, oferując zarówno duży rynek zbytu, jak i znaczny zasób rąk do pracy (nawet mimo emigracji zarobkowej). Co więcej, dodatkowy zastrzyk zagranicznego kapitału będzie w przyszłości związany z przygotowaniami do Euro 2012 - według Ministerstwa Gospodarki z tego tytułu napływ FDI może zwiększyć się w latach 2007-2012 średnio o co najmniej 3 mld euro.
Ponieważ przynajmniej część inwestycji zagranicznych przechodzi przez rynek walutowy, będzie ona sprzyjać stopniowemu umacnianiu polskiej waluty. Dlatego stabilność złotego, z jaką mieliśmy do czynienia w ostatnich kwartałach, można potraktować wyłącznie jako przystanek przed dalszym ruchem w kierunku aprecjacji. I chociaż trend ten będzie zapewne od czasu do czasu przerywany niewielkimi korektami, istnieją duże szanse, że już pod koniec bieżącego roku eksporterzy będą musieli borykać się ze zdecydowanie niższymi poziomami kursu EUR/PLN niż obecnie.