Skonfliktowany z Pekao Michel Marbot, prezes Malmy, i współpracujący z nim Jerzy Bielewicz zaskarżyli w piątek do sądu oprotestowaną uchwałę w sprawie integracji tego banku z BPH. Nie wiadomo jeszcze, co ze swoim protestem przeciwko połączeniu obu banków, zgłoszonym na NWZA BPH, zrobił fundusz hedgingowy Polygon.
Michel Marbot i Jerzy Bielewicz liczą teraz, że sąd wstrzyma rejestrację uchwał. - Za takim działaniem przemawia oczywista nieodwracalność zarejestrowania uchwały dotyczącej połączenia obu banków i koszty ewentualnego przywracania stanu sprzed integracji - argumentują.
W Pekao o pozwie na razie nic nie wiadomo. - Nie uzyskaliśmy żadnej informacji na ten temat - mówi Robert Moreń, rzecznik Pekao, zdradzając jednocześnie ewentualną linię obrony, gdy pozew już się pojawi. - Może się okazać, że uchwała walnego zgromadzenia nie może być skutecznie zaskarżona przed sądem, gdyż sprzeciwy nie zostały zgłoszone bezpośrednio po jej powzięciu - tłumaczy.
Pekao liczy też, że sąd przed zabezpieczeniem pozwu powstrzyma fakt, że połączenie banków jest dobrze postrzegane przez mniejszościowych akcjonariuszy. - Przeciwko fuzji Pekao z częścią BPH padły tylko dwa głosy - przypomina Robert Moreń. Skarżący wierzą natomiast, że sprawa ta pokaże, że "nawet najmniejszy akcjonariusz ma prawo do procesu". - Tym bardziej że argumentów przeciwko uchwale jest sporo - twierdzi Michel Marbot. - Nasze wątpliwości budzi m.in. brak w treści uchwały o integracji ostatecznej daty połączenia banków. Nie został też całkowicie spełniony warunek wyznaczony przez Skarb Państwa właścicielowi Pekao i BPH - UniCredit. Wciąż nie ma bowiem kupującego dla mini-BPH ani też konkretnych warunków sprzedaży tej części banku. Pojawiła się jedynie deklaracja, że będzie to GE Money - dodaje.
Ale na tym nie koniec ewentualnych sądowych perypetii Pekao z właścicielem Malmy. Marbot wraz z Bielewiczem zaskarżyli też uchwały dotyczące sprawozdań finansowych i skwitowania zarządu za 2006 r. Czy ich śladem poszedł też skłócony z Pekao Dariusz Baran, szef CLiF-u? - Nie chciałbym podać tej informacji - powiedział nam jedynie. Można się jednak spodziewać, że podobnie jak po WZA w minionym roku, zdecydował się na taki krok, i to mimo że jego doświadczenia na tym polu nie są zbyt zachęcające. Sąd nie wyznaczył bowiem jeszcze terminu rozprawy w sprawie tamtego protestu.