Po tym jak w połowie maja
WIG20 opuścił dołem okołoszczytową konsolidację, miniony
tydzień stał pod znakiem próby powrotu do jej wnętrza. Kształt powstałej tygodniowej świecy, której górny cień bierze swój początek dokładnie w połowie czarnych korpusów z maja i kwietnia (okolice 3630 pkt) dość dobitnie wskazuje zwycięzców tej potyczki.
Czy ostatni tydzień maja będzie pod tym względem bardziej udany dla posiadaczy akcji? To przede wszystkim zależy od tego jaka koncepcja zwycięży na wykresie dziennym. Oscylacje wokół poziomu szczytu z lutego br. (3561 pkt), od 5 tygodni przyjmują kształt rozszerzającego się trójkąta, którego dolne ograniczenie stanowi linia tempa łącząca kwietniowe i majowe minima, analogicznie pułap formacji wyznaczają wierzchołki z 18 kwietnia i 7 maja. Majowa korekta zmieniła jednak układ sił i na pierwszy plan wysunął się spadkowy kanał.
Żaden z powyższych scenariuszy nie jest stricte byczy. O ile trójkąt stwarza szanse na bicie nowych rekordów hossy, to koncepcja kanału je przekreśla, sugerując raczej test głównego wsparcia na poziomie luki z połowy marca (3411-3464 pkt).