Prezydent George W. Bush oficjalnie ogłosił, że kandydatem Stanów Zjednoczonych na dyrektora Banku Światowego jest Robert Zoellick. Były przedstawiciel Waszyngtonu do spraw handlu, obecnie zatrudniony w banku inwestycyjnym Goldman Sachs, musi jeszcze zyskać akceptację Rady Dyrektorów tej międzynarodowej instytucji, ale powinna to być tylko formalność.

Członkowie amerykańskiej administracji nie kryją zadowolenia ze znalezienia osoby zaufanej, a jednocześnie poważanej na świecie. Waszyngton jest pewien szybkiej zgody partnerów z Rady Banku. Według "New York Times", sekretarz skarbu Henry M. Paulson miał już uzgodnić kandydaturę Zoellicka z szefami resortów ekonomicznych kluczowych państw. Poparcie zadeklarowali jak dotąd Peter Steinbrueck, niemiecki minister finansów, i Pascal Lamy, dyrektor Światowej Organizacji Handlu.

Podczas swojej pięcioletniej służby w administracji George?a Busha Robert Zoellick nawiązał wiele znajomości wśród polityków i biznesmenów, które teraz mają zaprocentować. Wysuwając go na stanowisko szefa najbardziej znaczącej międzynarodowej instytucji udzielającej pomocy finansowej krajom słabo rozwiniętym, Stany Zjednoczone uniknęły być może długotrwałych targów na forum Rady Dyrektorów. Zoellick cieszy się pozytywną opinią zarówno w Chinach, których przystąpienie do WTO negocjował, jak i w krajach Ameryki Łacińskiej, które uznał za priorytetowych partnerów handlowych USA.

54-letni dziś dyplomata i biznesmen karierę w organach rządowych zaczynał już w połowie lat 80. Piastował różne stanowiska w Departamentach Skarbu i Stanu, próbował też sił na polu naukowym. W latach 90. związał się z bankiem Goldman Sachs, do którego wrócił - jako dyrektor zarządzający departamentu doradztwa międzynarodowego - przed rokiem. W międzyczasie został współtwórcą programu wyborczego Busha w 2000 r. Z jego nadania w latach 2001-2005 Zoellick pełnił funkcję przedstawiciela Stanów Zjednoczonych ds. handlu, a potem przez rok zastępcy sekretarza stanu.

"washington post"