Kilka sesji zniżek na rynku ropy naftowej sprowadziło jej notowania w Londynie do poziomu 67,6 dolara za baryłkę. W skali tygodnia oznaczało to spadek o ponad 4 proc. Jeszcze tydzień temu ropa była najdroższa od sierpnia zeszłego roku.
Uspokojenie nastrojów nastąpiło m.in. na skutek doniesień z Nigerii, która jest członkiem kartelu OPEC i największym producentem ropy w Afryce. Oczekuje się, że rządy nowego prezydenta tego kraju przyczynią się do stabilizacji nigeryjskich dostaw surowca na światowy rynek. Brytyjski koncern Royal Dutch Shell poinformował wczoraj, że przywraca dostawy 150 tys. baryłek ropy z Nigerii, która przestała płynąć po wtorkowym ataku partyzantów na jego tamtejsze instalacje naftowe. Problemy z dostawami surowca z Nigerii miały spory wpływ na wywindownanie cen ropy Brent, która w ostatnich dniach była nawet o 6,5 dolara droższa niż notowana w Nowym Jorku ropa gatunku WTI (tzw. słodka lekka). Zazwyczaj relacja jest odwrotna - ropa Brent jest trochę tańsza od WTI. Jednak to właśnie na podstawie notowań Brenta są ustalane ceny ropy nigeryjskiej.
Dopiero dziś - dzień później niż zazwyczaj, ze względu na obchodzony w poniedziałek w USA Memorial Day - opublikowane zostaną dane o zapasach ropy i jej pochodnych w Stanach Zjednoczonych w minionym tygodniu. W ostatnim czasie stopniowo zaczęły one rosnąć. Analitycy obserwują ostatnio przede wszystkim zapasy benzyny, z uwagi na zbliżający się okres wzmożonych podróży. W ostatnim tygodniu zapasy benzyny zwiększyły się o 1,5 miliona baryłek - szacują eksperci.