W piątek miała zapaść decyzja rosyjskich władz w sprawie licencji dla koncernu TNK-BP na wydobycie gazu z syberyjskiego złoża Kowykta. Nie zapadła. Na razie koncern nie rozstaje się z tym projektem, wartym 18 miliardów dolarów.
Nie znaczy to jednak, że Rosnedr, urząd odpowiedzialny za wykorzystywanie zasobów naturalnych, zamierza wybaczyć TNK-BP złamanie zasad licencji. Orzeczenie w sprawie pozwolenia na eksploatację złóż gazu na Syberii będzie wydane dopiero za dwa tygodnie. Wszystko wskazuje, że to wówczas władze koncernu usłyszą od rosyjskich urzędników: "straciliście licencję".
Nie spełnili warunków
W ubiegłym tygodniu minął termin trzymiesięcznego ultimatum, zgodnie z którym spółka miała spełnić żądania rosyjskich władz. Polecenie było czytelne: zwiększyć produkcję do 9 mld m sześc. gazu rocznie. Operator złoża wydobył dotąd jednak zaledwie 33 mln m sześc. Rusia Petroleum, spółka zależna TNK-BP, w tak krótkim czasie nie mogła dotrzymać warunków. W obronie firmy stanął irkucki sąd. Trzy tygodnie temu orzekł, że Rosprirodnadzor nie ma prawa odbierać licencji na eksploatację Kowykty.
Decyzja nie spodobała się władzom, które postanowiły nie podporządkowywać się sądowemu wyrokowi i złożyły apelację. W efekcie sąd postanowił przychylić się do propozycji Rosprirodnadzoru i dał urzędowi zielone światło do odebrania pozwolenia.