Giełdy w Warszawie i Kijowie chcą się razem rozwijać

Rozmowa z Iriną Zarya, prezesem ukraińskiej giełdy PFTS, i Ludwikiem Sobolewskim, preze sem warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych

Aktualizacja: 20.02.2017 05:03 Publikacja: 02.06.2007 11:00

Jak ukraińskie władze, zarówno rząd, jak i parlament, pomagają w rozwoju ukraińskiego rynku kapitałowego?

Irina Zarya, prezes PFTS:

Właściwie to teraz parlament przygotowuje się do wyborów. Ale paradoksalnie właśnie teraz, kiedy parlamentarzyści mają mało czasu, opracowuje się nowe regulacje dla rynku papierów wartościowych. Przez komisję Werchownej Rady (ukraińskiego parlamentu - przyp. red.) przeszła ustawa o spółkach akcyjnych. Jest ona o wiele lepsza dla rynku kapitałowego niż istniejące prawo. Na przykład konkretnie określa zasady głosowania na zgromadzeniach akcjonariuszy. Dwa tygodnie temu Komisja Papierów Wartościowych skierowała do parlamentu projekt ustawy o rynku instrumentów pochodnych, którą również opracowywali przedstawiciele PFTS.

Jakiego wsparcia oczekuje GPW ze strony polityków w działaniach promocyjnych za granicą?

Ludwik Sobolewski, prezes GPW:

W mediach węgierskich, rumuńskich i innych pojawiają się głosy, że GPW staje się fenomenalnym instrumentem promocji dla polskiej gospodarki. Skuteczność naszych działań byłaby jeszcze wyższa, gdyby w Polsce istniało systemowe rozwiązanie wspierające regionalne i międzynarodowe działania tego dobra publicznego, jakim jest warszawska giełda, tym bardziej że to, co my robimy, przypomina czasami coś w rodzaju paradyplomacji. Na pewno czas podjąć ten temat wspólnie z politykami. Wspieranie przedsięwzięć gospodarczych instrumentami politycznymi stwarza szanse, które kraje o dłuższej historii wolnej ekonomii skrupulatnie wykorzystują. Mówię o popieraniu interesów ogólnogospodarczych, bo nośnikiem takich jest przecież GPW. Trzeba tworzyć efektywne i przejrzyste synergie pomiędzy GPW a regulatorami i decydentami politycznymi. Te światy nie są ze sobą sprzeczne, a wręcz przeciwnie.

Wspomniane było w memorandum podpisanym pomiędzy GPW a PFTS o potrzebie kontaktów między polskim i ukraińskim nadzorem finansowym. Jak one teraz wyglądają? Szef KNF był w Kijowie w kwietniu. Czy jest jakiś harmonogram prac?

L.S.: KNF wykazuje duże zainteresowanie współpracą z regulatorami na rynkach dla nas istotnych. Zresztą jeśli chodzi o rynki unijne to jest konieczność. W przypadku Ukrainy mówimy o początkach współdziałania. Od polityki regulacyjnej i nadzorczej na Ukrainie szalenie wiele zależy, szczególnie w odniesieniu do prób umiędzynarodowienia rynku ukraińskiego. Jestem zadowolony, że do działań podejmowanych przez GPW i niektóre krajowe domy maklerskie przyłącza się swoim autorytetem i wsparciem KNF.

Jak to wygląda w przypadku depozytów ukraińskich i polskich?

L.S.: Były już pierwsze kontakty między KDPW a centralnymi depozytami Ukrainy czy raczej instytucjami aspirującymi do takiego statusu. Sytuacja w tym zakresie jest na Ukrainie ekstremalnie trudna. Uważam, że KDPW będzie się coraz bardziej angażować w sprawy ukraińskie. Mamy szansę odegrać tam rolę prawdziwych budowniczych systemu depozytowo-rozliczeniowego. Bez tego trudno sobie wyobrazić dwustronne przepływy aktywów pomiędzy rynkami giełdowymi. Przedstawiciele KDPW uczestniczą też w niektórych "road-shows" i konferencjach na temat IPO organizowanych przez nas razem z partnerami lokalnymi i polskimi na Ukrainie. Bardzo sobie cenimy ten udział.

W porozumieniu GPW i PFTS (Persza Fondowa Torgowelna Sistema) podpisanym niedawno w Warszawie jest zapis o możliwości równoległego notowania spółek (dual listing) w Warszawie i Kijowie. Jak wygląda ta sprawa z prawnego punktu widzenia? Co stoi na przeszkodzie, aby firmy już teraz wchodziły do publicznego obrotu na polskim i ukraińskim parkiecie jednocześnie?

I.Z.: Obecnie, gdy ukraińska spółka chce sprzedać akcje za granicą, powinna zawiadomić o tym Państwową Komisję ds. Papierów Wartościowych. Nadzór finansowy musi zatwierdzić wielkość emisji, skierowanej za granicę. Na zagranicznej giełdzie spółka może sprzedać tylko 25 proc. udziałów. Ponadto, przed debiutem poza Ukrainą firma musi wejść na krajową giełdę. Porozumienie, które PFTS podpisało z GPW, ma pomóc uprościć procedury w Kijowie i Warszawie dla firm ukraińskich. Chcemy również, aby zagraniczny emitent też mógł bez problemu wejść na naszą giełdę. Na razie procedury w tym względzie są niejasne, a regulator zezwala na notowania w Kijowie jedynie spółkom obecnym na największych giełdach świata, takich jak NYSE czy Nasdaq.

Czy firmy już notowane w Kijowie zgłaszały zainteresowanie dual listingiem w Warszawie?

I.Z: Każde przedsiębiorstwo jest zainteresowanie przyciągnięciem dodatkowego kapitału na rozwój. Dlatego wiele spółek skorzysta z takiej możliwości, jeśli się pojawi.

Jakieś konkrety? Czy największe spółki, uwzględniane w indeksie PFTS, wyrażały takie zainteresowanie?

I.Z: Z tego grona jeszcze nie mieliśmy sygnałów o chęci wejścia na zasadach dual listingu do notowań w Warszawie. Problem polega na tym, że wielu największych emitentów z PFTS jest kontrolowanych przez państwo. W konsekwencji decyzje o notowaniach firmy na innej giełdzie nie należą raczej do zarządów koncernów, lecz do rządzących.

Mowa była o harmonogramie działań dotyczących umożliwienia dual listingu. Jakie kwestie mogą być ustalone w ciągu najbliższych miesięcy?

L.S.: W najbliższym czasie rozpoczniemy rozmowy i konsultacje w tej sprawie z wybranymi spółkami notowanymi na GPW, które mają firmy zależne na Ukrainie. Poza tym potrzebne są działania polityczne, w celu utworzenia ścieżki przechodzenia papierów ukraińskich pomiędzy rynkami.

Jak oceniają Państwo możliwość prywatyzacji ukraińskich spółek, np. Ukrtelekomu, przez giełdy w Warszawie i Kijowie?

L.S.: Na Ukrainie spotykaliśmy się z Walentyną Semeniuk, szefową FDM, urzędu odpowiedzialnego za prywatyzację. Z naszych rozmów wynika, że Ukraina dąży do tego, aby sprzedaż majątku państwowego odbywała się w sposób maksymalnie przejrzysty i efektywny. Tamtejsze władze uważają, że prywatyzacja poprzez giełdę to dobra droga. Dyskutowaliśmy o tym, żeby ten proces przebiegał przez parkiet warszawski oraz kijowski. Muszę powiedzieć, że taki pomysł spotkał się z dużym zainteresowaniem. Nie można zapominać, że prywatyzacja jest wszędzie procesem zależnym od woli politycznej. Ale trudno jest mi mówić, czy taka jest na Ukrainie.

I.Z.: Wola polityczna pewnie będzie. Na ukraińskie giełdy często są wprowadzane pakiety spółek kontrolowanych przez państwo. 8 czerwca na PFTS trafi 1 procent udziałów właśnie Ukrtelekomu, naszego narodowego operatora telekomunikacyjnego. Wedle założeń 37,8 proc. udziałów tej spółki ma być sprzedanych w tym roku na zagranicznej giełdzie, prawdopodobnie w Londynie. Jednak władze nie zdążą sprzedać firmy do końca roku. Zostało zbyt mało czasu.

Jak wygląda kwestia inwestycji na rynku ukraińskim? Czy polskie domy maklerskie mogą brać udział w transakcjach zawieranych na kijowskiej giełdzie?

I.Z.: Na razie nie ma takiej możliwości. Zagraniczne firmy brokerskie mogą kupować udziały ukraińskich spółek jedynie podczas ofert publicznych - na rynku pierwotnym. Jednak i tutaj są pewne nieuregulowane kwestie, związane z rejestracją, przechowywaniem papierów w ukraińskim depozycie. Poprawie tej sytuacji może służyć rozwój stosunków dwustronnych pomiędzy polskim i ukraińskim depozytem.

Jaka jest strategia rozwoju PFTS? W jakich warunkach giełda może być sprzedana?

I.Z.: Właścicielem PFTS jest Stowarzyszenie PFTS, w skład którego wchodzą domy maklerskie, banki i inne instytucje finansowe. Możemy teoretycznie wyobrazić sobie taką sytuację, że chcielibyśmy włączyć w skład udziałowców jakąś giełdę zagraniczną, z którą współpracujemy. Wówczas musielibyśmy podjąć decyzję o przekształceniu giełdy w spółkę akcyjną, w której Stowarzyszenie miałoby 100 proc. udziałów.

Potem jego członkowie zdecydowaliby albo o emisji akcji, które trafiłyby do inwestora, albo o sprzedaży już istniejących papierów. Dwa lata temu podjęto decyzję, że Stowarzyszenie będzie posiadać nie mniej niż 90 proc. udziałów. Sytuacja może się zmienić, ale obecny właściciel giełdy nie pozbędzie się kontroli nad nią.

L.S.: Chciałbym zaznaczyć, że GPW nie zamierza kupować udziałów PFTS ani żadnego innego ukraińskiego rynku. Ukraina to nasz strategiczny partner. W tym kraju chcemy współpracować z miejscowymi giełdami i władzami w zakresie rozwoju rynku kapitałowego oraz możliwości uruchomienia podwójnych notowań czy otwarcia rynku ukraińskiego dla funduszy inwestycyjnych zarejestrowanych w Polsce. Uważam, że wspólnie możemy zdziałać więcej. Inną strategię mamy, jeśli chodzi o pozostałe kierunki rozwoju w regionie, gdzie nie wykluczamy przejęć lub zakupów udziałów giełd środkowoeuropejskich. Już przecież uczestniczymy w przetargu na parkiety w Sofii i Lublanie.

Czy jednym ze sposobów takiej współpracy może być na przykład budowa wspólnej platformy transakcyjnej?

I.Z.: Jak najbardziej, istnieje taka możliwość.

W przypadku których giełd? GPW również wchodziłaby w grę?

I.Z.: Dlaczego nie. Taka współpraca pomogłaby nam wzmocnić rodzimy rynek. Na Ukrainie np. nie ma zupełnie segmentu instrumentów pochodnych. A są oczekiwania, że powstanie. Technologia dla rynku instrumentów pochodnych jest o wiele bardziej skomplikowana niż dla segmentu kasowego, np. akcji. Dlatego współpraca z zagraniczną giełdą byłaby dla nas korzystna. O kwestiach technologicznych, dotyczących platformy transakcyjnej, będziemy zresztą rozmawiać z Giełdą Papierów Wartościowych.

Budowanie wspólnej platformy - jaka to perspektywa czasowa, czy to jedynie idea?

L.S.: Nie, to nie jest jedynie idea, ale też nie projekt do szybkiej realizacji. Priorytetem jest modernizacja systemu transakcyjnego używanego w Warszawie. Mówimy więc o perspektywie kilkuletniej.

Pani Irina Zarya wspomniała o kwestii rozwoju rynku instrumentów pochodnych w ramach PFTS i że miałaby w tym zakresie współpracować z GPW. Jak miałoby to wyglądać? Czy GPW miałaby sprzedać know-how dotyczące tego rynku? Czy miałaby udziały w tym rynku?

L.S.: Prawdopodobnie byłoby to podzielenie się naszymi doświadczeniami, naszą wiedzą na temat tego segmentu rynku i jak go budować. Również wiedzą na temat zarządzania ryzykiem przy instrumentach pochodnych. Liczylibyśmy na jakiś rewanż ze strony ukraińskiej, ale patrzymy na to na tle całokształtu naszej planowanej kooperacji.

Ile może być w tym roku ukraińskich ofert publicznych na PFTS?

I.Z.: Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli chodzi o rynek ofert publicznych, to na Ukrainie jest on dopiero we wczesnej fazie rozwoju. Zdecydowanie większą część obrotu na naszej giełdzie generują papiery dłużne spółek. Wprawdzie na PFTS notowane są akcje blisko 320 firm, których kapitalizacja sięga 51 miliardów euro, ale płynność tych papierów pozostawia jeszcze bardzo wiele do życzenia. Większość ofert, jakie przeprowadzane są na naszym rynku i które określa się mianem IPO, to w rzeczywistości oferty skierowane do zamkniętego kręgu inwestorów. Nawet sam ustawodawca nie określa dokładnie, czym jest oferta publiczna. W wykładni nadzoru to "oferta skierowana do bliżej nieokreślonego kręgu podmiotów".

L.S.: Bardziej konkretną prognozę można podać o ukraińskich IPO w Warszawie. Oczekuję, że na GPW zadebiutują dwie spółki z sektora spożywczego. Jedna z nich to Kreatiw, producent olejów i margaryny. Nazwy drugiego debiutanta nie mogę na razie zdradzić, ale powiem, że jest to duży koncern o zasięgu międzynarodowym.

I.Z.: Jeśli chodzi o debiuty w Warszawie, to chciałabym, aby spółki, które wchodzą na GPW, były naprawdę firmami z Ukrainy. Na razie jest tak, że spółka działa u nas, ale na zagraniczną giełdę wchodzi zarejestrowany np. w Holandii czy na Cyprze holding zarządzający ukraińskim majątkiem. Chcemy, aby w Warszawie debiutowały po prostu ukraińskie spółki.

Dziękujemy za rozmowę.

FOT. Andrzej Cynka

Ukraiński rynek dopiero wstaje na nogi, ale ma duży potencjał

77-proc. wzrostem od początku roku może pochwalić się indeks kijowskiej giełdy PFTS. Paradoksalnie wskaźnik największego ukraińskiego parkietu bije historyczne rekordy, w czasie gdy w kraju trwa rządowy kryzys. Zdaniem analityków, inwestorzy uodpornili się już na polityczną zawieruchę panującą nad Dnieprem. Widać, że giełdowe wskaźniki nie są szczególnie wrażliwe na kłótnie pomiędzy rządem a parlamentem, ale eksperci podkreślają, że w razie przedłużania się kryzysu, kapitał będzie uciekał z Kijowa. PFTS nie jest jedyną giełdą u naszych sąsiadów. W sumie na Ukrainie działa osiem rynków, na których handluje się papierami wartościowymi. Jednak na PFTS przypada prawie 97 proc. obrotu akcjami tamtejszych firm. Nadal jednak płynność ukraińskiego rynku kapitałowego pozostawia wiele do życzenia. Ponadto lokalnym spółkom trudno jest znaleźć kapitał na rozwój na rodzimym rynku. Dlatego wiele naddnieprzańskich przedsiębiorstw decyduje się na debiut poza krajem. Dotychczas na zagraniczne parkiety wyszło sześć firm z Ukrainy. Cztery z nich: deweloper XXI Century, spółka surowcowa Cardinal Resources, fundusz nieruchomości Dragon - Ukrainian Properties & Development oraz firma spożywcza Ukrproduct zadebiutowały na londyńskim alternatywnym rynku AIM. Producent cukru Astarta weszła w sierpniu minionego roku na warszawski parkiet. Zaś budowlano-deweloperski T. M. M. jest od wtorku notowany we Frankfurcie. Z prawnego punktu widzenia, tzw. "ukraińskie spółki" debiutujące za granicą nie są podmiotami z Ukrainy. Właściciele tamtejszych firm rejestrują holdingi poza krajem, najczęściej na Cyprze lub w Holandii, które zarządzają majątkiem znajdującym się nad Dnieprem. W efekcie na zagraniczne giełdy wchodzą firmy cypryjskie lub holenderskie. Lokalne instytucje finansowe podają, że rok temu na ukraińskim rynku było szesnaście IPO (pierwotnych ofert publicznych), których wartość wyniosła 450 mln USD. Jednak większość z nich to w praktyce oferty prywatne. Nawet sam ustawodawca nie podaje konkretnej definicji oferty publicznej.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy