Rosyjski koncern PIK Group sprzedał inwestorom w Londynie i Moskwie akcje za 1,8 miliarda dolarów. Choć to europejski rekord pod wzlędem wartości pierwotnej oferty publicznej zorganizowanej przez spółkę deweloperską, to jednak pozostał spory niedosyt, bo apetyty Rosjan były dużo większe.
Inwestorzy zapłacili za papiery PIK Group po 25 dolarów, czyli po najniższej cenie z widełek ustalonych na 25-31 dolarów. Według informacji rosyjskiego dziennika "Kommiersant", sukcesem jest w ogóle sam fakt, że sprzedaż akcji doszła do skutku. Podobno uratowały ją dwa azjatyckie fundusze inwestycyjne, które w ostatniej chwili zgłosiły chęć wyłożenia po pół miliarda dolarów każdy.
Według ceny emisyjnej, kapitalizacja PIK Group sięgnie 11,4 miliarda dolarów. Będzie to więc największa giełdowa firma deweloperska z Rosji. Ale nie pierwsza taka spółka notowana na londyńskiej giełdzie (LSE). Wcześniej pojawiły się tam Open Investments i Sistema-Hals, a w maju dużą ofertę akcji przeprowadziła firma AFI Development, zbierając z rynku 1,4 mld USD. Jednak i ona ma kłopoty. Od debiutu kurs jej papierów spadł już o jedną piątą.
Zdaniem analityków, inwestorzy w Londynie są przesyceni rosyjskimi akcjami. W przypadku spółek deweloperskich znaczenie mają też obawy o trwałość boomu w branży.
Rynek mieszkaniowy w Rosji, a szczególnie w liczącej już 15 milionów mieszkańców Moskwie, w ostatnich latach kwitł. Dawał inwestorom zarobek nawet ponad 100 proc. rocznie. Jednak w ostatnich kilku miesiącach pojawiły się oznaki ostudzenia popytu. Kondycja PIK Group jest zagrożona podwójnie, ponieważ firma realizuje duże inwestycje na zlecenie władz Moskwy, a rządy mera stolicy Jurija Łużkowa, rządzącego nią od 15 lat, w grudniu dobiegną końca.