Dziesięć firm pod lupą

Rozmowa z Krzysztofem Lewickim, prezesem Zakładów Azotowych Puławy

Aktualizacja: 19.02.2017 23:41 Publikacja: 12.06.2007 08:13

Zakłady Azotowe Puławy (ZAP) zaprezentowały ostatnio założenia strategii na lata 2007-2017. Stosunkowo najmniej mówi się w nich o przejęciach. Proszę więc o jakieś szczegóły na ten temat.

Celowo nie podajemy wielu szczegółów dotyczących akwizycji. O przejęciach decyduje właściciel (ponad 60 proc. akcji ZAP ma Skarb Państwa - przyp. red.). My możemy jedynie wskazywać pewne rozwiązania, które są korzystne dla spółki. Decyzje w tej kwestii pozostawiamy właścicielowi. Poza tym szczegółów tego typu planów jako spółka giełdowa nie możemy przekazywać wybiórczo, lecz powinniśmy informować o nich wszystkich inwestorów z zachowaniem równego dostępu do informacji. Chcę też zwrócić uwagę, że strategia kładzie nacisk na rozwój organiczny. Przeznaczymy na niego w najbliższych latach blisko 500 mln zł.

Jakiej wielkości firmy mają na celowniku Puławy?

W Niemczech mamy na celowniku spółkę, której roczne obroty, w przeliczeniu na naszą walutę, wynoszą ponad miliard złotych. W regionie Bałkanów interesujemy się dwoma firmami, których sprzedaż w każdym przypadku wynosi również około miliarda złotych. Na Słowacji jest nieco mniejsza spółka z kilkusetmilionowymi obrotami.

Kiedyś wspominali Państwo, w kontekście przejęć, o Rumunii. Czy to jest wciąż aktualny kierunek ekspansji?

Tak, jak najbardziej.

Czy w którymś z tych przypadków może chodzić o prywatyzację?

Na rynku rumuńskim analizujemy trzy duże firmy prywatne i jedną, której akcjonariuszem jest nadal tamtejszy skarb państwa. W Bułgarii jedną prywatną i jedną państwową.

Czy myślicie o zakupach za naszą wschodnią granicą?

Zarówno Białoruś, jak i Ukraina to nadal obszary, które charakteryzuje podwyższone ryzyko biznesowe. Wciąż nieuporządkowane są tam np. sprawy własnościowe. I choć przyglądamy się wszystkiemu, co się tam dzieje - ostatnio mówiło się np. o sprzedaży spółki Grodno Azot czy firmy nawozowej z Odessy - to na razie ryzyko jest za duże.

Czy w grę wchodzi zakup więcej niż jednej firmy tej wielkości, o jakiej Pan wspomniał?

Jeden z wariantów strategii zakłada przejęcie jednego dużego przedsiębiorstwa. Jeśli się to uda, to wydatki na kolejne akwizycje będą ograniczone, tym bardziej że mamy bardzo bogaty program rozwoju organicznego. Musimy też przygotować firmę na to, że np. za pięć lat będzie zupełnie inny poziom płac, inne koszty energii elektrycznej itd. Jako wyznacznik trzeba tu brać Unię Europejską.

Są Państwo - jak widać - zainteresowani bardzo różnymi przedsiębiorstwami, działającymi na bardzo różnych rynkach: w Niemczech, w Europie Środkowej i - jak już wcześniej Państwo deklarowali - na Bliskim Wschodzie. Dacie sobie radę z analizą tak odmiennych projektów?

Przebadaliśmy dużą liczbę projektów. Stopniowo możemy eliminować te, które niosą z sobą większe ryzyko: ekonomiczne, polityczne i inne. W efekcie powinniśmy pozostać przy jednym z kilkunastu rozważanych wariantów.

Ile projektów dotyczących przejęć Puławy rozważają w tej chwili?

Łącznie z rynkiem krajowym analizujemy dziesięć projektów.

Na jakim etapie są analizy?

Jest to wciąż wstępny etap: firmy zostały zidentyfikowane, są analizowane pod kątem potencjału produkcyjnego, miejsca na rynku itd. W żadnym razie nie przeszliśmy jeszcze do etapu due diligence (szczegółowe badanie sytuacji prawnej i finansowej - przyp. red.).

Kiedy może dojść do pierwszego due diligence?

Trudno to na razie szczegółowo określić, ale myślę, że jeszcze przed końcem tego roku. Mamy już przygotowany wewnętrzny ranking firm, które po ewentualnym przejęciu gwarantowałyby mniejsze lub większe efekty synergii.

W których obszarach działalności chcieliby Państwo osiągnąć efekty synergii?

W krajach arabskich byłyby to synergie przede wszystkim natury surowcowej (chodzi m.in. o dostęp do tańszego gazu - przyp. red.), w państwach Europy Zachodniej - możliwość wydłużenia łańcucha produkcji wyrobów chemicznych, a w krajach Europy Środkowej - Czy Puławy zamierzają same realizować przejęcia, czy myślą raczej o działaniu w konsorcjum?

Będziemy to robić samodzielnie. Jedynie na Bliskim Wschodzie mogłoby chodzić o współdziałanie, np. z PGNiG.

Kiedy byłby optymalny moment na akwizycję?

To zależy od tego, co mielibyśmy kupić. Technicznie i finansowo jesteśmy przygotowani do tego, żeby zrobić to już teraz.

Jeśli jednak mówimy, np. o akwizycji na Bliskim Wschodzie, to z pewnością lepiej byłoby wcześniej przeanalizować dogłębnie inny projekt związany ze zgazowywaniem węgla (w efekcie zgazowywania Puławy zyskałyby dostęp do tańszego surowca w kraju - przyp. red.). Z podjęciem decyzji o tego typu przejęciu chcemy się więc wstrzymać do chwili rozstrzygnięcia właśnie tej sprawy.

Czy to oznacza, że bardziej prawdopodobne są przejęcia gdzieś bliżej?

Tak. Im bliżej, tym bardziej prawdopodobne.

Widziałby Pan efekty synergii w przypadku zakupu Anwilu?

Oczywiście. Anwil ma mocną część nawozową. Dysponuje nadwyżkami amoniaku, a my dziś go kupujemy. Anwil ma też w przejętej niedawno czeskiej Spolanie instalację do produkcji kaprolaktamu. Chcemy rozwijać jego produkcję.

Anwil może być wprowadzony na giełdę. W takiej sytuacji jednak część akcji pozostanie nadal w ręku Orlenu. Czy Puławy zaakceptowałyby taką sytuację, że w kupionej spółce nie byłyby akcjonariuszem większościowym?

Nie chcę spekulować. Dopóki nie ma żadnych faktów, to nie ma o czym mówić.

Ze słów przedstawicieli Orlenu można wywnioskować, że wejście Anwilu na giełdę jest już przesądzone?

Jednak pozostaje wciąż element niewiadomej. Nie wiemy np., w jaki sposób ani jaka czźść akcji Anwilu znajdzie się na GPW.

Wiemy, że Orlen chce pozostać większościowym akcjonariuszem Anwilu, a reszta akcji zostanie sprzedana poprzez giełdę.

Nie wiadomo jednak, w jaki sposób. Czy w ofercie publicznej, czy inwestorowi? Tu jest za dużo niewiadomych.

A gdyby wybrany inwestor mógł kupić jakiś znaczący pakiet akcji, to Puławy byłyby zainteresowane Anwilem?

Niczego nie możemy wykluczyć.

A analizują Państwo Anwil?

Będzie oferta - będzie analiza. Na razie jest za mało faktów. Jeśli miałaby to być oferta publiczna, to przecież nie będziemy skupywać małych pakietów akcji Anwilu. Ta droga nie jest pewna? Poza tym większe zaangażowanie kapitałowe w taki podmiot, jak Anwil powinno wiązać się z umową z akcjonariuszem większościowym, gwarantującym coś w zamian.

Czy już w przyszłym roku może dojść do jakiegoś przejęcia?

Nie sądzę. Może do jednego, niewielkiego przejęcia. Chodzi o firmę o przychodach przekraczających 100 mln zł. Nie będziemy w niej przeprowadzać typowego due diligence, ponieważ ten projekt mamy już dokładnie rozpoznany, także od strony kosztowej.

Co to za spółka?

Nieduża spółka z Unii Europejskiej.

Co jest domeną jej działalności?

Chemia, ale nie nawozy.

Kiedy zarząd Puław przedstawi ten projekt radzie nadzorczej i WZA?

Radzie nadzorczej zapewne wczesną jesienią, może we wrześniu. A zwyczajne WZA mamy tradycyjnie w październiku (rok obrachunkowy Puław kończy się 30 czerwca - przyp. red.) i być może wtedy przedstawimy ten projekt akcjonariuszom.

Jaka byłaby orientacyjna wartość tej transakcji?

Nie możemy tego ujawnić.

Czy to oznacza, że Puławy mają jakiegoś konkurenta do tego przejęcia?

Tak. I między innymi właśnie dlatego nie możemy przekazać tych informacji.

Jakie sumy Puławy przeznaczą na przejęcia?

Do 2009 r. na inwestycje mamy przeznaczyć - zgodnie ze strategią - 950 mln zł. Z tego większość, 482 mln zł, jest już zagospodarowana, bo mamy już konkretne projekty. Pozostaje więc około 470 mln zł.

Czy Puławy będą finansować przejęcia tylko z własnych funduszy?

To będzie finansowanie z trzech źródeł: z pieniędzy, jakie uzyskaliśmy z przeprowadzonej emisji akcji, z funduszy wypracowanych przez spółkę oraz z kredytów.

Zwracam jednak uwagę,Czy wie pan np., że na terenie Puławskiego Parku Przemysłowego (wspólna inicjatywa ZAP oraz gminy Puławy - przyp. red.) będzie produkowany bioetanol?

Puławy się w to angażują?

Nie, to nie jest nasz projekt.

Czy to będzie któryś z tych graczy, o których już wiadomo, że realizuje biopaliwowe pomysły?

To będzie zupełnie nowy polski inwestor, ale związany z kapitałem amerykańskim.

A co Puławy będą z tego miały?

Ten zakład może być dostawcą biomasy, a my planujemy postawienie biogazowni. Na bazie odpadów z tego zakładu oraz naszych i miejskich odpadów będziemy mogli produkować metan. Mamy już nawet podpisany list intencyjny z firmą, która sprzeda nam licencję na tego typu nową instalację. To bardzo ciekawa technologia.

Jakiej wielkości byłaby to inwestycja?

Rzędu kilkudziesięciu mil-ionów złotych. Może do 120 mln zł.

Kiedy ta biogazownia mogłaby ruszyć?

Myślę, że mogłaby zacząć produkować biogaz już na początku przyszłego roku. Chcemy na bazie tego projektu przetestować możliwość wykorzystania biomasy przy wielkim projekcie zgazowywania węgla. A może ona stanowić nawet do 20 proc. wkładu. Chcemy się przygotować od strony logistycznej, surowcowej itd.

Dziękuję za rozmowę.

FOT. Andrzej Cynka

CV

Krzysztof Lewicki

Jest prezesem Zakładów

Azotowych Puławy od połowy listopada 2006 roku.

Wcześniej m.in. prezes spółek

VFT Poland i Bozetto Poland

oraz członek zarządu Carbopolu.

Absolwent Wydziału Handlu Zagranicznego na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Ukończył także

Executive MBA na SGH/University

of Minnesota.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy