- Wydaliśmy już oświadczenie, że nie mamy z całą sprawą nic wspólnego, i że uderza ona również w nasze interesy jako akcjonariusza mniejszościowego (29,29 proc. udziałów - przyp. red) - zwraca uwagę Adam Wilczęga, prezes Biotonu. Podkreśla jednocześnie, że nie otrzymał od brytyjskiej firmy propozycji odkupienia akcji Indaru. - I tak nie przyjęlibyśmy takiej oferty. Uważamy, że cała transakcja została dokonana z ewidentnym naruszeniem prawa - mówi Adam Wilczęga. Kto może być autorem spekulacji? Nieoficjalnie wiadomo, że Bioton nie ma dobrych relacji z zarządem ukraińskiej firmy.
Choć Bioton w ubiegłym roku podpisał z Indarem umowę na dostawy własnej substancji do produkcji insuliny za 8 mln USD, na razie nie jest to realizowane. Prezes spółki notowanej na GPW tłumaczy, że dostawy są blokowane przez zarząd samego Indaru, który woli produkować insulinę droższą i gorszą jakościowo. - Ukraińskie ministerstwo zdrowia wie o tych problemach. Mam nadzieję, że to również przyczyni się do decyzji o zwiększeniu naszej roli w spółce - dodaje Wilczęga.Wasilij Kniaziewicz, szef resortu zdrowia, postawił sobie za punkt honoru rozwiązanie sprawy Indaru. Urzędnicy z Kijowa liczą, że sytuacja wyjaśni się w tym roku.
Na Ukrainie jest więcej spraw podobnych do przejęcia Indaru
Przejęcie Indaru przez Gerist Invest Ltd. odbiło się szerokim echem w miejscowej prasie, która okrzyknęła wydarzenie mianem "rejderskiego ataku". Jest to potoczna nazwa wrogich przejęć we wschodnim wydaniu. Samo pojęcie "rejder" Rosjanie zapożyczyli z języka angielskiego, w którym "raid" oznacza nalot, napad. Według danych Ukraińskiego Stowarzyszenia Przemysłowców i Przedsiębiorców oraz szacunków zebranych przez tamtejsze ministerstwo gospodarki, tylko nad Dnieprem funkcjonuje 45-50 grup stosujących tego typu proceder. W ubiegłym roku przeprowadziły one trzy tysiące ataków.
Istota tego typu działań polega na stopniowym zdobywaniu kontroli nad przedsiębiorstwem przy omijaniu lub naginaniu prawa. Towarzyszy temu przekupywanie sądów oraz firm prowadzących rejestr akcji. Często taki proces kończy się fizycznym zdobyciem kontroli nad siedzibą spółki lub zakładem przy użyciu siły (używa się do tego prywatnych firm ochroniarskich).
Najazdu "rejderów" obawiają się właśnie pracownicy Indaru, którzy zwrócili się do władz o zapewnienie ochrony dla spółki. Przedstawiciele załogi zakładu w specjalnym oświadczeniu zapewnili również, że produkcja insuliny przebiega bez zakłóceń. Ostatni głośny przypadek "rejderstwa" miał miejsce w październiku ubiegłego roku. Konflikt toczył się o rafinerię w Kremieńczugu, drugą pod względem ilości przerabianej ropy na Ukrainie. Były szef spółki, korzystając z nieobecności urzędującego dyrektora, wtargnął na teren firmy w asyście uzbrojonej świty. Jeden z akcjonariuszy zakładu, rosyjski koncern paliwowy Tatnieft, w akcie protestu wstrzymał dostawy ropy na Ukrainę. Konflikt był rozwiązywany z udziałem przedstawicieli rosyjskiego rządu, a porządek w spółce udało się zaprowadzić dopiero w tym miesiącu.