Mokry śnieg sparaliżował Szczecin i okolice

Setki firm z województwa zachodniopomorskiego, w tym m.in. notowane na giełdzie Zakłady Chemiczne Police, przez kilkanaście godzin pozbawione były energii elektrycznej. Łączne straty z tego tytułu mogą sięgnąć nawet setek milionów złotych. Skutki przestojów niektóre przedsiębiorstwa będą zapewne odczuwać przez kilka kolejnych miesięcy

Aktualizacja: 27.02.2017 23:54 Publikacja: 09.04.2008 08:25

W Szczecinie dopływ prądu został przerwany około 3.30 w nocy z poniedziałku na wtorek, ale w jego okolicach pierwsze awarie były już w późnych godzinach wieczornych w poniedziałek. Prądu nie było też w wielu innych miejscowościach, takich jak Gryfino, Goleniów, Myślibórz, Police, w promieniu nawet 100 km od Szczecina.

Gdy zabrakło prądu, przestały działać przepompownie wody, centrale telefoniczne. Po kilku godzinach problemem stała się też łączność komórkowa. Jak powiedział nam Wojciech Jabczyński, rzecznik grupy TP, nie działała jedna trzecia tamtejszych stacji bazowych sieci Orange.

Z powodu zerwanych trakcji kolejowych podróżni ugrzęźli na dworcu. - Rano wyjechały pociągi do Amsterdamu i Warszawy, ale pozostałe składy nie wyjechały w trasę - powiedział Andrzej Chański, rzecznik Zachodniopomorskiego Zakładu Przewozów Regionalnych. Kolej starała się uruchomić przynajmniej część linii dzięki lokomotywom spalinowym.

Prezydent miasta na kolejnych konferencjach prasowych prosił mieszkańców, by bez potrzeby nie opuszczali domów, bo z powodu śniegu na drogach i braku sygnalizacji świetlnej dochodziło do stłuczek. Działała tylko część stacji benzynowych. - Te, które mają prąd z sieci, i mniejsze, do funkcjonowania których wystarczają agregaty - powiedział nam Dawid Piekarz, rzecznik Orlenu.

- Priorytetem jest dla nas uruchomienie przepompowni wody, szpitali i systemu łączności - mówił prezydent Szczecina Piotr Krzystek. Dopóki nie było to możliwe, szpitale korzystały z agregatów.

Wojsko idzie z pomocą

Gdy sytuacja przerosła możliwości władz samorządowych do akcji wkroczyła żandarmeria wojskowa i wojsko. Kierowało ruchem, pożyczało swoje agregaty instytucjom użytku publicznego i Zakładom Chemicznym Police. W fabryce jeszcze w nocy wyłączono wszystkie instalacje produkcyjne. Ich ponowny rozruch rozpoczęto po godzinie 17, gdy wznowiono dostawy prądu. - Może potrwać od kilku do kilkunastu godzin - powiedział "Parkietowi" rzecznik spółki Rafał Kuźmiczonek. Dodał, że wszystkie systemy awaryjne zadziałały sprawnie oraz że Police są ubezpieczone od tego rodzaju zdarzeń.

Dzień przestoju fabryki oznacza utratę korzyści w wysokości 7-10 mln zł. Jakie będą łączne straty, będzie można stwierdzić dopiero po ponownym rozruchu wszystkich instalacji.

Zerwana łączność

Nie można się było dodzwonić na lotnisko. Od rana nie pracowała zarówno Stocznia Szczecińska Nowa, jak i Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. Nie działały żadne urządzenia, nie było także wody. W obu firmach załogi miały przymusowy urlop.

Mimo odcięcia od sieci elektrycznej, dzięki agregatom prądotwórczym, bez zakłóceń funkcjonował za to Kapitanat Portu Szczecin. - Przyjmujemy i odprawiamy statki bez zakłóceń. Pewne utrudnienia są zapewne tylko z załadunkiem i wyładunkiem towarów - powiedział jeden z pracowników kapitanatu. Sieciowe firmy straciły kontakt ze swoimi oddziałami. Przedsiębiorstwo spedycyjne Trade Trans od rana nie miało kontaktu z oddziałem w Szczecinie, także inne oddziały z województwa miały poważne kłopoty. - Z internetu korzystamy poprzez Telekomunikację Kolejową. Teraz nie działa - mówiła nam przedstawicielka oddziału Trade Trans z Koszalina.

Zamknięte sklepy

Bez prądu nie działały kasy fiskalne ani zabezpieczenia przeciwwłamaniowe, więc większość sklepów została zamknięta. Przedstawiciele sieci handlowych Tesco czy Auchan nie potrafili jednak oszacować strat, jakie wywołało wczorajsze odcięcie dostaw elektryczności.Jak poinformowała szczecińska Izba Skarbowa, sklepy mogły sprzedawać towar, ale tylko przy prowadzeniu szczegółowych zapisów i "wbiciu ich na kasę" zaraz po przywróceniu dostaw prądu. Dlatego, by uniknąć zamieszania, część sklepów spożywczych sprzedawała tylko produkty pierwszej potrzeby, czyli chleb i mleko.

Sklepy korzystające z chłodni powinny pozbyć się całego zapasu, jeśli jest ryzyko, że mogło dojść do ich rozmrożenia. Podobnie apteki, które w lodówkach przechowują szczepionki i część leków. Sieciowe restauracje i sklepy przewoziły towar do innych punktów.

Nieczynne bankomaty

Z powodu braku prądu nieczynne były bankomaty i oddziały banków. - W związku z brakiem dostaw energii elektrycznej w Szczecinie nie ma możliwości korzystania z usług bankowych w placówkach PKO Banku Polskiego w regionie zachodniopomorskim - przyznał "Parkietowi" Tomasz Fill, rzecznik banku. Nieczynnych było 118 bankomatów. Awaria dotknęła więc też miejscowości, w których awarii prądu nie było, takie jak Gorzów. Na razie nie oszacowano jeszcze strat. Pekao SA po prawobrzeżnej stronie Szczecina miało otwarte tylko trzy placówki i trzy bankomaty. BZ WBK, który w Szczecinie ma dziewięć oddziałów, otworzył wszystkie z nich, ale tylko w dwóch można było dokonywać transakcji (w jednym energia nie została odcięta, w drugim działał agregat).

Antoni Podolski z MSWiA przyznał, że Polska ma dobre przepisy, które mogły uchronić Szczecin przed awarią o tak dużym rozmiarze, jednak nie doczekały się one aktów wykonawczych, więc pozostają tylko na papierze.

Straty trudno oszacować

Na podstawie danych i opinii Głównego Urzędu Statystycznego, straty można szacować nawet na setki milionów złotych. Województwo zachodniopomorskie wypracowało w 2005 r. ponad 4,1 proc. PKB Polski, a sam podregion szczeciński 2,85 proc., czyli prawie 28 mld zł. Dziennie było to więc około 77 mln zł, a biorąc pod uwagę wzrost PKB w latach 2006 i 2007 oraz fakt, że awaria przypadła niemal w środku tygodnia, śmiało można mówić o minimum 85-95 mln złotych. - Skutki takiej awarii trudno oszacować. W lepiej zorganizowanych państwach odczuwalne są przez kilka, kilkanaście tygodni, u nas może to być nawet dłużej - mówi Wiesław Łagodziński, rzecznik GUS.

- Sam ponowny rozruch urządzeń w zakładach produkcyjnych to kwestia kilkunastu do kilkudziesięciu godzin i ogromnego zużycia prądu. Do tego dochodzą opóźnienia w produkcji w całym kraju z powodu blokady towarów w porcie szczecińskim, kary za przekroczone terminy - dodaje.

komentarze

Ola Kurowska

PARKIET

Przydałaby się umowa z Niemcami

Szczecin to miasto wyjątkowe dla polskiej gospodarki, głównie ze względu na lokalizację: dostęp do morza i bliskość niemieckiej granicy. Dlatego przy okazji spektakularnej awarii, do jakiej doszło, warto zastanowić się, czy nie można było jej uniknąć lub ograniczyć skutków. Na przykład przez zapewnienie, przynajmniej dla portu, awaryjnego zasilania od zachodniego sąsiada, najlepiej linią podziemną. Tym bardziej że Enea ma od 2003 r. podpisaną umowę z niemieckim dostawcą energii na dostarczanie prądu do części przygranicznych miejscowości.

Krzysztof Żmijewski

były prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych

Zagrożonych jest wiele miast

Sytuacja podobna do tej, która nastąpiła w Szczecinie i jego okolicach, mogłaby wydarzyć się w wielu innych miastach Polski, i to również tych największych. Nie jesteśmy na to przygotowani. Jaka jest skala zagrożenia? O to należałoby spytać meteorologów. Jak jednak pokazuje przypadek szczeciński, dużo zależy od konstrukcji linii energetycznych. W obecnej sytuacji uległy one zerwaniu ze względu na to, że przewracały się na nie obciążone śniegiem drzewa. A wystarczyłoby zbudować wyższe słupy i ryzyko zagrożenia dostaw energii byłoby dużo mniejsze.

Awarii nie można zupełnie uniknąć

Czy kryzys podobny do tego, który nastąpił w Szczecinie, mógłby oZdaniem ekspertów związanych z sektorem elektroenergetycznym, ze względu na silne opady śniegu czy wiatr raczej nie grozi nam katastrofa na skalę całego kraju. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że po prostu nie da się skonstruować systemu elektroenergetycznego, który byłby odporny na wszystkie warunki klimatyczne.

Ale jeśli chodzi o poszczególne miasta czy aglomeracje, to nie jest już tak różowo. I to z dwóch powodów: po pierwsze ze względu na słaby stan linii energetycznych i to, w jaki sposób są budowane. Jeśli

blisko nich rosną drzewa, to sieci powinny być zawieszone ponad nimi albo zabezpieczone w inny sposób.

Druga kwestia, która wymaga zmiany, to fakt, że zakłady energetyczne nie mogą pracować w trybie "wyspowym". Te, które zasilają Szczecin, tak jak wiele innych takich instalacji w Polsce, nie dysponują urządzeniami, które by im na to pozwoliły. Potrzebują zewnętrznego zasilania, aby móc same wytwarzać prąd. Dlatego też, kiedy zrywają się linie, prąd nie może być produkowany. - To tak jak z cysterną wiozącą benzynę - jeśli zabraknie paliwa w baku, cysterna się zatrzyma, mimo że ma cały jego zbiornik - wyjaśnił nam wczoraj prof. Krzysztof Żmijewski, były prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych, obecnie przewodniczący Społecznej Rady Konsultacyjnej Energetyki.

Problemy z zasilaniem na dużo większą skalę Polska może mieć z nieco innego powodu. Jak pisaliśmy niedawno w "Parkiecie", z analiz przygotowanych przez szefów największych krajowych przedsiębiorstw energetycznych wynika, że krajowy system jest na granicy swojej wydolności. "W perspektywie najbliższych lat należy poważnie liczyć się z koniecznością okresowego wprowadzenia ograniczeń poboru energii elektrycznej" - wynika z raportu przygotowanego przez ekspertów.

Problemy z zaopatrzeniem w prąd mogą, ich zdaniem, nastąpić ze względu na zbyt małe moce do wytwarzania energii elektrycznej w Polsce. W przypadku poważniejszych problemów z produkcją prądu, w przeciwieństwie do sytuacji, kiedy przyczyną awarii jest sieć, kryzysem objęty byłby cały kraj. Receptą na to zagrożenie jest budowa nowych źródeł energii. Wymagają one jednak inwestycji rzędu miliardów złotych. Na to, przy obecnej strukturze własnościowej sektora (w około 70 procentach jest on w rękach państwa), trudno liczyć. Problem w tym, że gdy mowa o inwestowaniu, energetycy zawsze mówią, że ceny prądu są za niskie.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy