Kurs papierów Petrol- investu, spółki poszukiwawczo-wydobywczej, porusza się w przeciwną stronę niż cena... ropy, której przecież ta firma szuka i którą pozyskuje (choć na razie w niewielkich ilościach). Szef przedsiębiorstwa mówi, że akcje tanieją na skutek drobnych transakcji, w których właściciela zmienia zaledwie po kilka papierów. Muszą to zatem być operacje, których wartość można wyrazić w setkach, najwyżej w tysiącach złotych. Tymczasem Petrolinvest to spółka o kapitalizacji znacznie przekraczającej miliard złotych z ambicjami wejścia do indeksu blue chips.

Drobni gracze mieliby się również walnie przyczyniać do ostatniej przeceny drugiej z firm ze stajni Ryszarda Krauzego - Biotonu. To spółka wchodząca już w skład WIG20, której wartość rynkowa, mimo ostatnich spadków, wciąż przekracza 2 miliardy złotych.

Co więcej, przedstawiciele obu przedsiębiorstw twierdzą, że... nie ma żadnych merytorycznych powodów trwających od tygodni spadków. Uważają, że sytuacja firm jest zupełnie normalna i w żadnej z nich nie dzieje się nic złego. Jednocześnie jednak nie robią najwyraźniej nic, aby ustrzec spółki przed kolejnymi, nieuzasadnionymi przecież, spadkami kursu.

Intrygujące jest także to, że emitowane przez Petrolinvest i Bioton nowe akcje są niemal na pniu kupowane przez kolejnych inwestorów - głównie fundusze, czyli bądź co bądź inwestorów profesjonalnych. Choć obejmują oni papiery po cenach, o których bardzo szybko można zapomnieć, spadki nie niepokoją ich w najmniejszym nawet stopniu.

Jestem niezwykle ciekaw, jak długo jeszcze potrwa ta idylla.