Miliardowe inwestycje cementowni

Z Andrzejem Balcerkiem, prezesem Stowarzyszenia Producentów Cementu i szefem Górażdże Cement, firmy giełdowej w latach 1995-1999, rozmawia Anna Podgórska

Aktualizacja: 27.02.2017 15:35 Publikacja: 09.05.2008 09:57

Jak po pierwszych miesiącach zapowiada się ten rok dla branży cementowej?

Podobnie jak w roku ubiegłym mieliśmy bardzo łagodną zimę. Działaliśmy więc w tym roku w warunkach porównywalnych. Dane za cztery miesiące pokazują, że w Polsce sprzedano 4,9 mln ton cementu, w tym około 30 tys. ton pochodzących z importu. To o 7,4 proc. więcej niż rok wcześniej, widać więc, że jest popyt. To dobry prognostyk. Nadal więc uważam, że 2008 r. będzie kolejnym dobrym rokiem i zużycie cementu w Polsce wzrośnie do przynajmniej 18 mln ton. Przypomnę, że ubiegły rok był bardzo udany, bo branża sprzedała 17 mln ton, czyli o 15 proc. więcej niż rok wcześniej. Import wyniósł wtedy 400 tys. ton.

Czy polski przemysł będzie w stanie zaspokoić rosnący popyt? Mówi się, że branża jest na granicy wykorzystania mocy.

W 2007 r. każdy z producentów wykonał drobne inwestycje. Uważam więc, że branża jest w stanie wyprodukować w tym roku właśnie około 18 mln ton cementu. Do tego dojdzie jeszcze import, który może wynieść od pół do miliona ton. Nie powinno więc być problemu z zaspokojeniem rosnącego popytu.

Skąd obecnie jest importowany cement do Polski?

Właściwie niemal cały import pochodzi z Niemiec, gdzie rynek materiałów budowlanych lekko się schłodził i są nadwyżki produkcyjne. Trochę też sprowadza się cementu ze Skandynawii. Nie trafia natomiast do nas cement zza wschodniej granicy, bo Ukraina, Rosja i Białoruś same borykają się z niedoborem. Tam przemysł cementowy jest przestarzały i wymaga inwestycji. Z kolei w Czechach i na Słowacji podaż jest na granicy zrównania z popytem.

Czy możliwy jest zatem import z Chin?

Nie sądzę, aby duże dostawy z tego rynku wchodziły w grę. Transport z Chin długo trwa, a poza tym jego koszty są przeogromne. Spodziewam się więc, że do czasu zwiększenia mocy cementowni w kraju import będzie rósł, ale tylko z krajów sąsiednich, a jak już powiedziałem, obecnie jest możliwy właściwie tylko z Niemiec.

Jak Pan szacuje, o ile będzie rosło zużycie cementu w Polsce w następnych latach?

Jako Stowarzyszenie spodziewamy się, że zużycie cementu w latach 2011-2012 może dojść do 21-23 mln ton. Takie szacunki pojawiają się w analizach wielu firm konsultingowych. Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową wskazywał na takie wielkości jeszcze przed wyborem Polski na współorganizatora Euro 2012. Branża jest świadoma tego, że zapotrzebowanie na cement będzie rosło i każdy koncern planuje jakieś inwestycje, mające na celu zwiększenie mocy produkcyjnych. Do 2010 czy 2011 r. zdolności produkcyjne branży powinny wzrosnąć o 4-6 mln ton, czyli nieco powyżej prognozowanego poziomu zużycia, aby firmy miały jeszcze jakiś zapas mocy.

Ile mogą pochłonąć inwestycje?

W zależności od tego, czy to będzie modernizacja, czy też greenfield, koszt zwiększenia mocy produkcyjnych o 1 tonę sięgać może od 100 do 200 mln euro. W sumie więc branża mogłaby zainwestować od 400 mln euro do 1,2 mld euro (od 1,4 do 4,1 mld zł według obecnego kursu - przyp. red.). Jednak według mnie raczej nie należy się spodziewać inwestycji typu greenfield ani wejścia nowych graczy, bo właściwie wszystkie największe koncerny światowe są już w Polsce, a zasoby surowcowe też są ograniczone. Sądzę więc, że raczej moce produkcyjne będą rosły w wyniku rozbudowywania i modernizacji istniejących cementowni.

Czy w szacunkach uwzględnił Pan cementownię Atlasa?

Na razie, według mnie, to jest wciąż tylko medialna inwestycja i dlatego nie chcę się na ten temat wypowiadać. Nie uwzględniam jednak tego projektu w swoich szacunkach.

Czy inwestycje spowodują znaczący ruch w cenach cementu?

Polskie firmy cementowe należą do międzynarodowych koncernów, więc to spółki matki będą nas wspomagać w finansowaniu inwestycji. Nie musimy więc podwyższać teraz cen, aby wypracować zyski na finansowanie projektów. Wiadomo jednak, że inwestycje kiedyś muszą się zwrócić i nie pozostanie to bez wpływu na ceny.Jakie inwestycje planuje Górażdże Cement, którego jest Pan prezesem?

Obecnie nasze moce produkcyjne sięgają 4,2-4,5 mln ton cementu rocznie (około jednej czwartej rynku - przyp. red.). Planujemy modernizację jednej z linii, aby zwiększyć zdolności minimum o milion ton, czyli o ponad 20 proc. Koszt inwestycji zamknie się między 100 a 200 mln euro. Będzie ukończona dopiero w 2010 r.

Dlaczego tak późno?

Otóż dziś to nie zamawiający maszyny dyktują warunki, ale ich producenci i dlatego nie da się szybko wybudować cementowni czy przeprowadzić modernizacji. Na realizację zamówienia czeka się przynajmniej 24 miesiące. Tak już jest od dwóch lat, bo na całym świecie buduje się dużo cementowni. W samych Chinach powstaje ich 200. Także Rosja odrabia zaległości i montowane są tam nowe piece. Również na Ukrainie trwają inwestycje, przybędzie tam kilka pieców. W Polsce działa ich 20.

Czy branża nie mogła zatem wcześniej rozpocząć inwestycji?

W latach 2001-2005 zużycie cementu w Polsce wynosiło 11,5-12 mln ton. Dopiero w 2006 r. rynek się obudził i popyt zaczął rosnąć, co potwierdził miniony rok. Nikt wcześniej nie podjąłby się zwiększania mocy, bo nie miał pewności, jak będzie się rozwijała sytuacja na rynku. Dopiero więc w ubiegłym roku branża zaczęła poważnie myśleć o inwestycjach.

Nie obawia się Pan, że obecne optymistyczne szacunki wzrostu zużycia cementu w Polsce się nie sprawdzą? Jakie są przesłanki tego, że rynek nadal będzie rósł?

U nas zużycie cementu na jednego mieszkańca sięga 420 kg. Natomiast w Europie jest to od 550 do 600 kg. Co prawda, w bardziej rozwiniętych krajach, jak Niemcy, Francja, Belgia, jest to około 500 kg, ale w Hiszpanii i Portugalii na jednego mieszkańca przypada ponad 1000 kg. Skoro chcemy się rozwijać, aby dogonić Europę, to z pewnością będziemy zwiększać wykorzystanie cementu.

Przyszły rok chyba będzie dosyć trudny, bo moce jeszcze nie wzrosną istotnie, a popyt może rosnąć. Na tym wygrać mogą więc importerzy cementu z Niemiec.

Spodziewam się, że zapotrzebowanie na cement może sięgnąć w przyszłym roku 19 mln ton. Tak, to prawda. To będzie dobry rok dla importerów, bo krajowy przemysł nie będzie jeszcze dysponować większymi mocami.

Czy zatem importerzy nie narzucą wyższych cen?

Nie sądzę, by z tego powodu doszło do skoków cenowych. Cena tonu cementu w Niemczech jest zbliżona do tej w Polsce i sięga sześćdziesięciu paru euro.

W przyszłym roku za to ceny mogą podrożeć z innego powodu. Stowarzyszenie zapowiadało, że jeśli branża dostanie niewystarczające uprawnienia do emisji CO2, to będzie zmuszona kupować je na rynku.

Obecna propozycja podziału limitów zakłada, że branża cementowa dostałaby uprawnienia do emisji 11,5 mln ton CO2, czyli już o 1 mln ton mniej niż potrzeba do wyprodukowania 18 mln ton cementu, tj. prognozowanego na ten roku poziomu produkcji. My już od dawna mówiliśmy, że potrzebujemy przynajmniej limitów na 12,5 mln ton CO2. Jeśli będziemy mieli za mało uprawnień, to konieczne będzie dokupienie ich na rynku, gdzie cena za prawo do emisji jednej tony CO2 sięga 25-30 euro. Z pewnością cena cementu wzrośnie, bo tak wysokich dodatkowych kosztów nie będziemy mogli wziąć na siebie. To jednak niejedyny powód do podnoszenia cen. Właściwie to można powiedzieć, że czeka nas rewolucja cenowa, bo rosną koszty energii, gazu i wynagrodzeń.

Jak zachowują się w tym roku ceny cementu w Polsce?

Mogę powiedzieć tylko w imieniu swojej firmy. Podnieśliśmy ceny o kilkanaście procent i klienci zaakceptowali taką podwyżkę. Zwykle podnosimy ceny raz w roku, w I kwartale. O ile nie będzie nam brakowało uprawnień do emisji CO2, to nie chcielibyśmy już podnosić cen w tym roku.

Czy branża jest w stanie ograniczyć emisję CO2?

W ostatnim dziesięcioleciu zmodernizowaliśmy zakłady i wykorzystujemy najnowsze technologie. Nie mamy więc możliwości dalszego ograniczenia emisji CO2, bo nie jest to po prostu technicznie możliwe. Czy rząd przewidział rezerwę na wzrost mocy cementowni?

W obecnym projekcie rozdziału limitów na lata 2008--2012 nie uwzględniono rezerwy na przyszłe inwestycje w naszej branży. Tak więc, o ile nic się nie zmieni w projekcie, to po uruchomieniu większych mocy będziemy musieli dokupić uprawnień na rynku. To może być szok dla klientów. Rozumiemy, że decyzja dla rządu jest trudna, ale może powinien pójść w ślad za Wielką Brytanią i cały niedobór przerzucić na energetykę, która musi się modernizować, tym bardziej że po 2012 r. już w ogóle nie będzie otrzymywać limitów, więc będzie musiała kupować uprawnienia tylko na rynku. Swoje stanowisko już przedstawialiśmy niejednokrotnie, teraz pozostaje nam czekać na decyzję.

Dziękuję za rozmowę.

fot. arch

Sprzedaż cementu po spadku w marcu lekko wzrosła w kwietniu

W kwietniu sprzedaż cementu w Polsce wyniosła ponad 1,64 mln ton - wynika z najnowszych danych SPC. Oznacza to wzrost o 45,1 proc. w porównaniu z marcem i o 2 proc. rok do roku. Przypomnijmy, że w marcu sprzedaż w ujęciu rocznym skurczyła się o 16,4 proc., po tym jak w lutym wzrosła zaskakująco mocno, bo o 72,8 proc. Ostatecznie po czterech miesiącach sprzedaż cementu sięgnęła 4,9 mln ton, rosnąc o 7,4 proc. rok do roku.

Stowarzyszenie szacuje, że w tym roku zużycie cementu może wynieść przynajmniej 18 mln ton. W 2007 r., kiedy wyniosło 17 mln (+15 proc.), były nawet takie okresy (w maju i czerwcu), że brakowało cementu. - Obecnie nie ma takiej sytuacji - stwierdził Mirosław Lubarski, dyrektor marketingu Polskich Składów Budowlanych. Potwierdził to też rzecznik Budimeksu Krzysztof Kozioł. - Być może, gdy ruszą pełną parą inwestycje związane z Euro 2012, to rynek krajowy będzie się musiał w przyszłym roku wesprzeć importem - dodał. Nie spodziewa się też, aby w tym roku podwyżki cen cementu przekroczy-ły w sumie 10 proc. Lubarski wskazał, że producenci podnieśli już ceny wyrobów. - Między grudniem a styczniem ceny wzrosły, ale poniżej 10 proc. - dodał.

Wygląda na to, że w tym roku krajowe cementownie nadążą za rosnącym popytem. Producenci już szykują się jednak do większego zapotrzebowania. Górażdże planuje wzrost mocy w 2010 r. o milion ton (o ponad 20 proc.), wydając na to 100-200 mln euro. Lafarge jest w trakcie rozbudowy mocy o około miliona ton (wzrosną o 33 proc.). Inwestycja za 84 mln euro ma być gotowa na koniec 2008 r. Koncern myśli też o kolejnych inwestycjach, ale czeka

na decyzję rządu w sprawie limitów CO2. Grupa Ożarów chce do końca 2009 r.

podwoić produkcję do 6,1 mln ton. Koszt inwestycji to 250 mln euro.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego