Regulowanie rachunków i niebanalne sukcesy

Możemy nie wierzyć w pogłębienie się kryzysu, ale jak uwierzyć w powrót szaleństwa?

Aktualizacja: 27.02.2017 15:51 Publikacja: 11.05.2008 00:00

Zima była długa, szara i przygnębiająca. Dla inwestorów także. Wiosna napawa optymizmem. Za efekt cieplarniany na giełdach odpowiada głównie Fed, a ostatnio - pewnie także wiosenny wzrost endorfiny w organizmach, bo dane z wielu spółek i sektorów niekoniecznie. Pytanie, czy zmiana nastrojów jest trwała.

Indeksy w USA od szczytu hossy straciły około 9 proc. (DJIA). To nie jest wiele, jeśli wziąć pod uwagę, że mamy (mieliśmy?) do czynienia z gigantycznym kryzysem na amerykańskim rynku nieruchomości i w efekcie niewiele mniejszymi perturbacjami na globalnych rynkach finansowych, w tym z deficytem zaufania. W tym kontekście cena - jaką zapłacili dotychczas inwestorzy - wydaje się śmiesznie mała. Wyższą zapłacili nasi ciułacze. Tu spadek indeksów (WIG20) sięga, licząc od szczytów, około 23 proc. Ale upadek z wysokiego, biegnącego szybciej konia zawsze jest dotkliwszy.

Przecena coraz częściej jest uznawana za okazję do kupna akcji - przez zarządzających funduszami, analityków i inwestorów. Tego rodzaju głosy nasilają się teraz w związku z poprawą sytuacji na światowych, a zwłaszcza amerykańskich, giełdach. I tak wracamy do pytania o to, czy poprawa nastrojów jest trwała.

Jeśli nawet uznamy, że najgorsze mamy już za sobą (co nie jest pewne), wcale nie znaczy to, że czeka nas kolejna odsłona szaleńczej hossy. Spodziewałbym się raczej sporej zmienności w ramach stosunkowo szerokiego trendu bocznego.

Kursy akcji oglądane przed załamaniem notowań dość powszechnie zostały uznane - oczywiście ex post - za absurdalnie wysokie i oderwane od fundamentów. Skoro takie były, to z jakiego powodu rychło miałyby się stać takie same? Byłyby przecież, biorąc pod uwagę wszystko, czego dowiedzieliśmy się w ostatnich miesiącach, jeszcze bardziej absurdalne i jeszcze bardziej oderwane od fundamentów. Na razie nie widać na horyzoncie niczego, co mogłoby ponownie oszołomić inwestorów. Przeciwnie, napięć w gospodarce światowej jest więcej, niż było, perspektywy różnych sektorów się pogorszyły, a konsekwencje kryzysu będą widoczne jeszcze przez pewien czas.

Owszem, możemy założyć, że wszystkie negatywne elementy są już dawno w cenach. To może tłumaczyć, dlaczego nie spadają. Jaki w takim razie jest powód, aby rosły? Owszem, możemy powiedzieć, że skoro pula złych informacji się wyczerpuje, to może być już tylko lepiej, a rynek powinien to dyskontować. Tu wracamy jednak do tezy, że inwestorzy zapłacili stosunkowo niewielki rachunek za ostatnie gigantyczne perturbacje. Jaka w tej sytuacji może być siła odreagowania? Ujmijmy to inaczej: szczyty giełdowe odzwierciedlały radykalny optymizm, fantastyczne prognozy finansowe spółek, znakomite perspektywy gospodarki, a ostatnie dołki giełdowe - wielki kryzys finansowy. Ale przyznajmy, że przestrzeń między tymi skrajnościami, wyrażona w punktach procentowych, nie jest wielka. Możemy nie wierzyć w pogłębienie się kryzysu, ale jak uwierzyć w powrót szaleństwa?

Dlatego realne jest, że będziemy się ciskać gdzieś pomiędzy, w stanie maniakalno-depresyjnym, aż wydarzy się naprawdę coś istotnego, co zmieni na dłużej obraz rynku.

Na koniec jest jednak i bardzo dobra wiadomość poza tą, zauważoną już na wstępie, że rynki mają się lepiej.

Chodzi o to, że nawet gorsza koniunktura to nie tylko straty i problemy. Wiele spółek z sukcesem sprzedaje akcje w ofertach pierwotnych i udanie debiutuje na giełdzie. Wielu inwestorów liczy zyski. Przykład: zwycięzcy organizowanych przez "Parkiet" Mistrzostw Polski Inwestorów zarobili w ciągu trzech (dla giełdy - złych) miesięcy 50 proc. w kategorii Akcje i ponad 1000 proc. w kategorii Kontrakty. I jeszcze odjadą wspaniałymi samochodami. Na giełdzie zawsze można inwestować, zdobywać kapitał, zarabiać. Brzmi banalnie, ale w gruncie rzeczy sukces zawsze jest niebanalny.

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28