Panie ministrze, co dalej ze stoczniami w Gdyni i Szczecinie, po tym jak Przemysław Sztuczkowski wycofał się z planów ich przejęcia?
Nie dopuszczamy myśli o ich upadłości. Odnoszę wrażenie, że wielu osobom zależałoby na tym, by odkupić wolny od zobowiązań majątek od syndyka. Ale powtarzam - na upadłość zakładów nie ma naszej zgody. Poszukiwania nowych inwestorów już się rozpoczęły.
Komisja Europejska od lat upomina się o prywatyzację stoczni. Termin mija w czerwcu. Czy wierzy Pan, że Bruksela kolejny raz zgodzi się na jego przesunięcie?
Wystąpiliśmy do Komisji Europejskiej o spotkanie w tej sprawie i jesteśmy dobrej myśli. Komisję może przekonać to, że zamierzamy podejmować naprawdę szybkie decyzje w sprawie sprzedaży zakładów.
Jeszcze nie było tak zdeterminowanego rządu, by sprywatyzować stocznie. Jednak aby tak się stało, muszą się znaleźć dobrzy inwestorzy, a takich w 2007 roku nie było.