właściciela. Nie ma tu bezpośredniej odpowiedzialności. To demoralizuje.
Powoli i niezauważalnie. Założenia są naciągane, korzystne okoliczności
uznane za stałe. To w efekcie prowadzi do zakłamania rzeczywistości.
Obecnie skutkiem tego mamy załamanie na amerykańskim rynku długu.
Inwestorzy finansowi obudzili się ze pięknego snu o stałych wysokich
dochodach z obligacji opartych o kredyty zaciągane przez każdego na ulicy.
W końcu dogoniła ich rzeczywistość. Nie ma darmowego lunchu. Na pewno nie
na rynkach finansowych. Rzeczywistość okazała się brutalna. Straty, odpisy
rezerwy, tłumaczenia, zwolnienia, upadki. Teraz wszyscy marzą, by jak
najszybciej się to skończyło. Miejmy to już za sobą. OK., popełniliśmy
błąd, ale dość już tego wstydu, dość pokuty. Niech powróci normalność,
niech opadnie stres, niech stratne pozycje ponownie zaczną zarabiać, niech
powrócą premie. Recesja? Nie będzie recesji. Będzie? O, to pewnie
niewielka i szybko się skończy. Dołki ze stycznia i marca to już twarde
dno. Ponownie wraca apetyt na ryzyko. Sygnał na średniej przemysłowej -
teoria Dow`a jest wielka. Teraz tylko wystarczy się otrzepać i iść dalej.
Upadek był nieprzyjemny, ale mamy go za sobą. Gdzieś tam boli? Zaraz
przejdzie. Przyszłość znowu jest jaśniejsza. Pojawiają się światełka w
tunelu. Co nas nie zabije, to nas wzmocni! N I co jakiś czas
przychodzi chwila rewizji tych wizji. Potem mamy być mądrzejsi, ale cykl
się powtarza. Rynek jako całość poddaje się tym falom. Tu nie ma pamięci,
a płacą za to zwykle ci, którzy udostępniają kapitał. To oni ryzykują
faktyczną gotówkę i to ich straty faktycznie dotykają. Ten, co podjął złą
decyzję zmartwi się, ale szybko znajdzie nową pracę. Im był wyżej, tym
mniej od siebie wymaga i mniej wiąże się z wynikiem. Z wynikiem
bezpośrednio związany jest właściciel kapitału. Dobrze jeśli w ogóle ma
wpływ na to, kto nim zarządza. Może poszukać kogoś innego. Czasem i to nie
zdaje egzaminu. Chciwość nie dotyczy tylko zarządzających, ale także tych,
którzy mają kapitał. Tu zawsze na pierwszym miejscu pojawia się pytanie,
ile da się wyciągnąć? Reklamy funduszy sprzed roku nie były przypadkowo
takie, jakie były.
Co z tego wynika? Po pierwsze, każdy ma szanse zarobić na rynku jeśli
zachowa rozsądek. Po drugie, opinie większości niekoniecznie pokrywają się
z faktyczną perspektywą zmian na rynku. Sam rynek jednak się nie myli i to
jego należy słuchać, a nie tych, którzy o tym rynku gadają. Rynek nie
zawsze jest racjonalny i nie każdą zmianę cen da się łatwo wytłumaczyć.
Skoro jednak wiemy, że czasem ceny zachowują się "dziwnie", to tak
naprawdę nie potrzebujemy tego tłumaczenia. Tłumaczenie ma znaczenie
drugorzędne to już jest echo. Nas nie interesuje światło słoneczne odbite
od księżyca, ale samo Słońce. Czy to ważne dlaczego ceny rosną. Ważne, że
rosną i do tego trzeba się ustawić. Czy jeśli poniesiemy stratę, to będzie
ona mniejsza jeśli dowiemy się dlaczego? Pewnie będzie można znaleźć
powód i być może nawet stwierdzić, że to nie nasza wina, bo coś tam się
wydarzyło. Prawda jest taka, że zarówno zyski, jak i straty to nasza
sprawka. Tłumaczenie ruchów cen niczego tu nie zmieni. Może w krótkim
czasie dać uspokojenie, ale dla wyniku nie ma to znaczenia, a jeśli ma to
raczej negatywne.
Przyszłość? Tej nikt nie zna, ale każdy chciałby poznać. Korzysta się w
różnych narzędzi. U Marka Hulberta na 16 miejscu w rankingu najlepszych
newsletterów z ostatnich 12 miesięcy znajduje się taki, który podaje
zalecenia oparte na astrologii. Pewnie dla większości takie podejście jest
mało rozsądne, ale skoro daje wyniki? Każdy sposób jest dobry jeśli pasuje
do danego człowieka i przynosi efekty. Dla mnie teoria Elliota jest
podejrzana, bo pozostawia wiele miejsca na subiektywizm, ale znani mi są
inwestorzy, którzy świetnie się nią posługują z pozytywnym efektem dla
siebie. Bo tu nie sama teoria jest ważna, ale także podejście do
zarządzania kapitałem, konsekwencja. Zatem jeśli obecny wzrost (w
ostatnich tygodniach) pasuje do naszego podejścia, to po prostu się go
trzymajmy niezależnie, czy jedni się z tego wzrostu cieszą i mają wiele
racjonalnych wytłumaczeń, dlaczego tak się dzieje, czy też inni w ten
wzrost wątpią i mają wiele racjonalnych wytłumaczeń, dlaczego ceny rosnąć
nie powinny. Jeśli nam coś nie pasuje, zawsze można wyjść z rynku. By
jednak móc wybrać czy być na rynku, czy stać z boku, najpierw trzeba mieć
swoje podejście - swój sposób obecności na rynku. Pamiętajmy, kto jeszcze
przy tym stoliku siedzi.
Kamil Jaros