WIG jest już ponad 30 proc. poniżej poziomu sprzed roku. Zbliża się moment, w którym minie 12 miesięcy od czasu ustanowienia szczytu wszech czasów (było to 6 lipca 2007 r.). Wydarzenia, jakie miały miejsce na parkiecie od tej chwili, zmuszają do refleksji. Na dłuższą metę lekcja, jakiej udzielił rynek, może się okazać bardzo cenna dla inwestorów. Dopiero z dzisiejszej perspektywy widać, jak łatwo euforia potrafi obrócić się w długotrwałe załamanie nastrojów. Powróćmy myślami do sytuacji sprzed roku. Czy ktoś wyobrażał sobie wówczas, że przez kolejny rok WIG straci 30 proc.? Dominowało przekonanie, że każda kolejna korekta będzie okazją do kupna "tanich" akcji. Jak pokazują ostatnie dni, nawet po kilku falach bessy akcje nie są dla inwestorów wystarczająco tanie.
12-miesięczny spadek WIG-u o ponad 30 proc. skłania też do wniosków o prognostycznym charakterze. I niekoniecznie wnioski te są pesymistyczne. W minionych 10 latach sytuacja, gdy roczna zmiana WIG-u przekracza minus 30 proc., zdarzyła się dotąd tylko dwa razy: między wrześniem i październikiem 1998 r. oraz między lutym i październikiem 2001 r. W żadnym z tych przypadków roczna stopa zwrotu nie była przy tym niższa niż minus 40 proc. Oznacza to, że WIG wkroczył w swoistą strefę wyprzedania, czy też skrajnie pesymistycznych nastrojów na rynku. Sytuacja ta sprzyja ukształtowaniu się dołka w perspektywie kolejnych tygodni. Cały problem polega na tym, że zachowanie indeksu w przeszłości nie gwarantuje, że będzie to ostateczny dołek bessy. Należy raczej zakładać, że poprzedzi on kilkutygodniowe odreagowanie czy też stabilizację. Tak właśnie było na przełomie pierwszego i drugiego kwartału 2001 r.
Tak czy inaczej za wcześnie na optymizm. Wczorajsza chwila wytchnienia to jeszcze nie zaprzeczenie negatywnych sygnałów technicznych, jakie pojawiły się wraz z przebiciem przez WIG styczniowego dołka i wybiciem w dół z formacji trójkąta. Można spekulować na temat momentu odbicia, ale kierunek trendu w średnim terminie nie budzi wątpliwości - o spadki wciąż jest łatwiej niż o trwały wzrost.
PARKIET