Wczorajsza sesja na Wall Street rozpoczęła się od spadków. Nastroje popsuły opublikowane dzień wcześniej wyniki AIG oraz tygodniowe dane z amerykańskiego rynku pracy, które napłynęły w czwartek.
AIG, największy na świecie ubezpieczyciel, zanotował w II kwartale stratę w wysokości 2,06 USD na akcję. Rynek szacował natomiast, że spółka wypracuje zysk w wysokości 0,63 USD na akcję, po tym jak przed rokiem sięgnął on 1,64 USD. Jeszcze bardziej niepokojące sygnały napłynęły z rynku pracy. Tygodniowa liczba nowych bezrobotnych wzrosła o 7 tys. do 455 tys., zamiast oczekiwanego spadku do 420 tys. Dane te są potwierdzeniem kryzysu na amerykańskim rynku pracy, co nie najlepiej wróży gospodarce.
Mimo to szanse na szybki powrót Wall Street do silnych spadków wydają się wątpliwe. Obserwowana na wykresie S&P500 skala wypracowanej przez popyt od połowy lipca krótkoterminowej przewagi, a dokładniej zdecydowana reakcja na dwukrotną w ostatnim czasie próbę powrotu do spadków, pozwala przesunąć termin potencjalnego testu lipcowych dołków, przynajmniej na koniec miesiąca.
Nie oznacza to jednak, że automatycznie pojawia się szansa na silniejszy ruch do góry. Wspomniane próby powrotu S&P500, które pojawiały się poniżej istotnej strefy podażowej 1293-1303 pkt (38,2-proc. zniesienie impulsu spadkowego 19 maja-15 lipca br. oraz połowa długiej czarnej świecy z 26 czerwca br. na wykresie dziennym), poważnie zmniejszają prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza. Dlatego też najbliższe 2 tygodnie powinny upłynąć raczej pod znakiem stabilizacji, której osią będzie 1270 pkt.
Przesunięcie terminu potencjalnego powrotu w okolice lipcowych dołków uzasadnia też sytuacja na rynku ropy. Przełamanie dołka w okolicy 122 USD (Brent) otworzyło drogę do 110 USD. To zaś przesuwa termin silniejszego odreagowania spadków cen ropy, tworząc sprzyjającą atmosferę do kupna akcji.