Miniony tydzień przyniósł spadek indeksu WIG20 o prawie 4 proc. Sama skala przeceny nie robi większego wrażenia. Takowe jednak robią konsekwencje techniczne tego spadku. Indeks dużych spółek zawrócił bowiem na poziomie oporu, który w okolicy 2750 pkt wyznaczała linia bessy poprowadzona po szczytach z grudnia 2005 i maja 2008 roku. Jego znaczenie wzmacniało 50-proc. zniesienie ostatniej, letniej fali wyprzedaży akcji w Warszawie oraz marcowe dołki na wykresie dziennym (2741,73 pkt) i tygodniowym (2822,85 pkt) indeksu WIG20.
Jeżeli dodać do tego utworzoną w środę formację objęcia bessy na wykresie dziennym WIG20 oraz zamkniętą dzień później lukę hossy z 30 lipca (2648,08-2678,50 pkt), to sytuacja techniczna robi się naprawdę nieciekawa. Bardzo łatwo sobie wyobrazić, że powyższe sygnały sprzedaży przeradzają się w test lipcowych minimów (2404,06 pkt).
Wydaje się jednak, że na taki test trzeba będzie jeszcze trochę zaczekać. Duża dynamika zapoczątkowanego w połowie lipca odbicia na warszawskiej giełdzie stawia bowiem pod dużym znakiem zapytania szybki powrót WIG20 do ostatnich dołków. Raczej każe traktować zeszłotygodniowe spadki jako przypomnienie, że taki powrót jest realny. Historia pokazuje bowiem, że nadzieja nie gaśnie tak szybko. Dlatego też jeszcze jedna próba ataku na 2750 pkt jest prawdopodobna. Dopiero później GPW mogłaby spadać.
Jeżeli przyjąć, że przyszły tydzień nie przyniesie zdecydowanego pogorszenia nastrojów na światowych rynkach akcji, co w sposób naturalny musiałoby "promieniować" na GPW, to większym zainteresowaniem inwestorów mogą cieszyć się akcje eksporterów. W ostatnich miesiącach ich akcje systematycznie były wyprzedawane z uwagi na ciągłe umacnianie się złotego. Piątkowe wybicie USD/PLN powyżej 2,13 zł (kwietniowy dołek) i formacja podwójnego dna na wykresie EUR/PLN, przy jednoczesnych silnych sygnałach sprzedaży na EUR/USD, na jakiś czas zamykają drogę do umocnienia polskiej waluty. Tym samym akcje eksporterów stają się zdecydowanie bardziej atrakcyjne.
x-TRADE BROKERS DM