Wzrost na świecie słabnie, problemy nasilają się

Rekordowo drogie paliwa i żywność zrobiły swoje. W największych gospodarkach konsumentom zaczyna brakować pieniędzy, a o kredyty coraz trudniej. Spada popyt wewnętrzny, kurczy się eksport nawet takich potentatów, jak Niemcy czy Japonia

Aktualizacja: 26.02.2017 15:16 Publikacja: 14.08.2008 07:26

Economist Intelligence Unit, renomowany brytyjski ośrodek badawczy, obniżył prognozy dla największych gospodarek na ten i przyszły rok. W odniesieniu do USA na przyszły rok EIU przewiduje wzrost na poziomie 0,5, a nie 1,0 proc., jak dotychczas. W przypadku strefy euro prognoza na 2009 r. została obniżona z 1,2 do 0,9 proc., a w Japonii z 1,3 do 0,9 proc.

Druga, po ameryka?skiej, Êwiatowa gospodarka skurczy?a si´ w tym okresie, bo spad? eksport, a konsumenci zmniejszyli wydatki. W rezultacie Japonia znalaz?a si´ na kraw´dzi pierwszej od 6 lat recesji.

PKB w II kwartale spadł o 2,4 proc. w stosunku rocznym i o 0,6 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem. Po raz pierwszy od trzech lat zmniejszył się eksport, który był motorem najdłuższego w powojennej historii rozwoju. Jednocześnie rekordowe ceny paliw i żywności spowodowały spadek wydatków konsumpcyjnych. Niespodziewanie zmniejszyły się również inwestycje na rynku nieruchomości.

Amerykanie mniej wydadzą

W przypadku amerykańskiej gospodarki tempo wzrostu osłabnie w bieżącym półroczu i wszystko wskazuje na to, że okres spowolnienia przedłuży się na przyszły rok. Przede wszystkim dlatego, że zbliża się do końca rekordowo długi okres wzrostu wydatków konsumpcyjnych. Z najnowszej ankiety przeprowadzonej przez agencję Bloomberga wśród 50 ekonomistów wynika, że w II półroczu produkt krajowy brutto największej na świecie gospodarki zwiększy się o 0,7 proc. w stosunku rocznym, a więc w tempie o połowę wolniejszym niż w pierwszych sześciu miesiącach tego roku.

Wydatki gospodarstw domowych w USA, które rosły w każdym kwartale od 1992 r., w ostatnich trzech miesiącach 2008 roku wykażą zapewne stagnację, gdyż nie będą już stymulowane przez ulgi podatkowe, płace nie zdołają dotrzymać kroku inflacji, a wartość nieruchomości nadal będzie spadała. Pogorszy się też sytuacja na rynku pracy. Stopa bezrobocia z obecnych 5,7 proc. do początku przyszłego roku ma wzrosnąć do 6 proc., czyli poziomu najwyższego od pięciu lat.

W bieżącym kwartale wydatki konsumpcyjne w USA wzrosną o około 0,6 proc., w porównaniu z takim samym okresem zeszłego roku. W poprzednim kwartale wzrost wyniósł 1,5 proc., bo ulgi podatkowe sięgające 78 mld USD pomogły Amerykanom przetrwać szybki wzrost cen paliw i żywności. Większość przekazów ze zwrotami podatków została jednak wysłana do połowy lipca. Zbawienny wpływ ulg podatkowych, które były częścią opiewającego na 168 mld USD planu bodźców gospodarczych podpisanego w lutym przez prezydenta Busha, utrzyma się więc tylko do końca tego kwartału.

W przyszłym roku tempo wzrostu gospodarczego USA ma spaść do 1,5 proc., z 1,6 proc. przewidywanych dla 2008 r. Będzie to miało również swoje dobre strony, bo wolniejszy wzrost zmniejszy niebezpieczeństwo inflacji. W tym roku ceny konsumpcyjne w USA mają wzrosnąć o 4,3 proc., najbardziej od 1990 r., ale na koniec III kwartału 2009 r. stopa inflacji ma już spaść do 2,5 proc., między innymi dlatego, że, zdaniem specjalistów, nie do utrzymania są takie wzrosty cen paliw i żywności, z jakimi świat miał do czynienia w I półroczu.

W czerwcu płace w USA po uwzględnieniu inflacji spadły o 0,9 proc., najbardziej od 2005 r. i były o 2,4 proc. niższe niż przed rokiem. Spowodowane tym zmniejszenie siły nabywczej Amerykanów jest jedną z przyczyn, dla których ekonomiści spodziewają się wolniejszego wzrostu wydatków konsumpcyjnych. Siła ta kurczy się też wraz ze spadającym zatrudnieniem. Liczba etatów zmniejsza się w USA co miesiąc od początku roku i jest już prawie o pół miliona mniejsza niż na koniec grudnia.

Chiny potrzebują

co najmniej 9-proc. wzrostuTaka sytuacja jest nie do pomyślenia w Chinach. A w każdym razie rząd w Pekinie określa jako "nie do zaakceptowania" wzrost produktu krajowego brutto wolniejszy niż o 9 proc. rocznie, bo jego głównym celem jest tworzenie co roku 10 mln miejsc pracy.

Od 10 lat udaje się Chinom utrzymać pożądane tempo wzrostu, mimo że nieznacznie zmniejszało się ono w ostatnich czterech kwartałach. W II kwartale br. wyniosło 10,1 proc., a poza tym coraz wolniej zwiększał się eksport, zaczęła kurczyć się nadwyżka handlowa.

Reakcja władz była natychmiastowa. W lipcu zastopowano aprecjację juana i zwiększono ulgi podatkowe dla eksporterów odzieży i tekstyliów. Zrobiono to również po to, by zahamować spadek liczby miejsc pracy w tych sektorach. I już w lipcu nadwyżka w handlu zagranicznym wzrosła.

Przy spowolnieniu gospodarczym w USA czy Japonii chińskim eksporterom w samą porę w sukurs przychodzą między innymi kraje OPEC. Olbrzymi napływ petrodolarów pozwolił im na zwiększenie importu aż o 40 proc., przy czym udział Chin w zagranicznych wydatkach eksporterów ropy wzrósł do 11 proc., z 4 proc. w 1999 r. Stało się to przede wszystkim kosztem Stanów Zjednoczonych, których udział spadł w tym okresie z 12 do 7,5 proc.

Największy producent

To jeszcze jedna płaszczyzna, na której Chiny wyprzedziły USA. Wcześniej Stany straciły na rzecz Chin światowy prymat między innymi pod względem zużycia i produkcji aluminium i miedzi. W przyszłym roku Państwo Środka ma wyprzedzić USA w jeszcze jednej dziedzinie. Amerykańska firma konsultingowa Global Insight przewiduje, że Chiny zajmą pierwsze miejsce pod względem wielkości produkcji przemysłowej. Stanie się to o cztery lata wcześniej, niż dotychczas prognozowano. Przede wszystkim dlatego, że Stany wyraźnie zwolniły.

W przyszłym roku chiński przemysł ma wyprodukować towary o łącznej wartości 11,8 bln USD, co będzie stanowiło 17 proc. światowej produkcji. Udział USA ma zaś spaść do 16 proc. Jeszcze w zeszłym roku Stany zdecydowanie przewodziły w tej klasyfikacji, wytwarzając jedną piątą światowej produkcji przemysłowej, a 13,2-proc. udział Chin dawał im drugie miejsce. Dominacja USA w produkcji przemysłowej trwała ponad 100 lat, wcześniej przewodzili światu pod tym względem Brytyjczycy, ale do 1840 r. przez 1800 lat pierwsze miejsce zajmowały Chiny.

Amerykańska dominacja jest wciąż bezdyskusyjna, jeśli chodzi o produkt krajowy brutto. Wynosi on ponad 13,8 bln USD, a Chiny zajmują pod tym względem trzecie miejsce za Japonią z PKB wartym niecałe 3,3 bln USD. Co więcej, produkcja przemysłowa w PKB Chin to ponad 37 proc., a USA 13,4 proc. Tak więc pierwsze miejsce na świecie pod względem produkcji przemysłowej długo jeszcze nie będzie tożsame z dominacją ogólnogospodarczą, a z bogactwem społeczeństwa nie ma nic wspólnego.

Lokomotywa zwolniła

Awansując na trzecie miejsce na świecie pod względem wielkości PKB Chiny wyprzedziły Niemcy. I przy obecnych tendencjach rozwojowych obu tych gospodarek, różnica między nimi będzie się zwiększać. Dlatego, że chiński PKB zwiększa się bez porównania szybciej. Niemiecki zaś w minionym kwartale prawdopodobnie zmniejszył się o 1 proc. (oficjalne dane poznamy dziś). Większość ekonomistów jest zdania, że obecny kwartał również przyniesie spadek tego wskaźnika. A to oznaczałoby recesję.

Gwoździem do trumny nadziei na wzrost PKB w II kwartale nazwał Alexander Koch, analityk monachijskiego biura Unicredit Markets & Investment, raport o czerwcowym spadku zamówień dla niemieckiego przemysłu. Był to siódmy z rzędu spadkowy miesiąc i w dodatku nikt nie spodziewał się dalszego pogorszenia sytuacji w tej dziedzinie. Analitycy prognozowali wzrost zamówień o 0,4 proc., tymczasem spadły one o 2,9 proc. w porównaniu z majem i były o 6,1 proc. mniejsze niż przed rokiem. Kurczy się portfel zamówień na niemieckie dobra konsumpcyjne z krajów rozwijających się, które są odbiorcami jednej piątej niemieckiego eksportu. Z kolei mocny kurs euro w stosunku do dolara sprawia, że rynek amerykański staje się coraz mniej atrakcyjny dla niemieckich producentów samochodów, zwłaszcza że spowolnienie gospodarcze w USA jest na nim już bardzo odczuwalne. W sumie zamówienia z zagranicy spadły w lipcu o 5,1 proc., a ze strony krajowych odbiorców o 0,6 proc.

Konsumpcja nigdy nie odgrywała decydującej roli dla tempa wzrostu niemieckiej gospodarki, a jest dla jej rozwoju istotna, bo ma 60-proc. udział w PKB. Tymczasem wskaźnik nastrojów konsumentów obliczany przez instytut GfK jest najniższy od pięciu lat. To nie zapowiada wzrostu wydatków, a raczej umacnia skłonność Niemców do oszczędzania, co z kolei nie sprzyja produkcji. Ale jest tym bardziej uzasadnione, że ceny towarów i usług były w czerwcu o 3,5 proc. wyższe niż przed rokiem. Takiej inflacji nie było w Niemczech od 15 lat.

Gorsze nastroje

Zbliżający się koniec wzrostu gospodarczego w Niemczech zapowiadał ostatnio Hans-Werner Sinn, szef renomowanego instytutu gospodarczego Ifo, który co miesiąc oblicza indeks koniunktury na podstawie ankiety przeprowadzanej wśród siedmiu tysięcy szefów tamtejszych przedsiębiorstw. W lipcu indeks ten spadł do 97,5 pkt, do najniższego poziomu od trzech lat. O ile sam spadek nie był zaskoczeniem, to analityków zaniepokoiła jego skala. Wskaźnik ten zniżkował bowiem o pięć punktów, najbardziej od terrorystycznego ataku na USA we wrześniu 2001 r.

W lipcu spadł też wskaźnik zaufania niemieckich inwestorów. Wiceminister gospodarki Walter Otremba przyznał, że w II kwartale PKB Niemiec prawdopodobnie spadł, ale podtrzymał rządową prognozę 1,7-proc. wzrostu w całym bieżącym roku. Niewykluczone, że po otrzymaniu wyników za okres kwiecień-czerwiec, rząd będzie musiał skorygować te prognozy w dół, tak jak robił to ostatnio co kwartał.

Od lat motorem wzrostu niemieckiej gospodarki jest eksport. Tymczasem od lutego do maja niemieckie firmy sprzedawały za granicą coraz mniej. Czerwiec przyniósł niespodziewanie silne odbicie w tej dziedzinie. Eksport wzrósł o 4,2 proc. w stosunku do maja, a nadwyżka handlowa osiągnęła rekordowy poziom 19,7 mld euro.

Nick Matthews, ekonomista z londyńskiego biura Barclays Capital, ostrzega jednak, by z tej czerwcowej poprawy nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Po pierwsze bowiem, może być to efekt na przykład różnicy w liczbie dni pracy w danym miesiącu, a po drugie - nie jest to w stanie ukryć faktu, że prognozy są marne, bo pogarsza się sytuacja gospodarcza na najważniejszych rynkach eksportowych Niemiec.

Marne prognozy

W czerwcu jedynie popyt z emerging markets, takich jak Chiny czy Rosja, pomógł niemieckim eksporterom przezwyciężyć skutki spowolnienia w Stanach Zjednoczonych i szkodliwego wpływu mocnego euro. Problem w tym, że dwie piąte niemieckiego eksportu trafia na rynki europejskie, a w Hiszpanii, we Włoszech, Francji czy w Wielkiej Brytanii pogorszenie koniunktury gospodarczej też jest coraz bardziej widoczne, gdyż rekordowe koszty energii zmniejszają zarówno wydatki konsumpcyjne jak i nakłady inwestycyjne spółek.

Ekonomiści Societe Generale prognozują, że w II kwartale produkt krajowy brutto strefy euro spadł o 0,5 proc. Oficjalne dane będą opublikowane dzisiaj.

Brytyjska gospodarka, druga pod względem wielkości w Europie, odnotowała w minionym kwartale wzrost o zaledwie 0,2 proc., co było tempem najwolniejszym od 2001 r. W lipcu bezrobocie osiągnęło poziom najwyższy od 16 lat.

W opublikowanych w środę najnowszych prognozach Bank Anglii przewiduje, że w I kwartale przyszłego roku PKB na Wyspach wzrośnie o około 0,1 proc., a nie o 1 proc., jak szacowano dotychczas.

Czwarta pod względem wielkości europejska gospodarka, włoska, stoi na progu czwartej już w ciągu dekady recesji. Wbrew oczekiwaniom, PKB Italii zmniejszył się w II kwartale o 0,3 proc., w porównaniu z poprzednimi trzema miesiącami, a w stosunku do II kwartalu zeszłego roku włoski PKB niJedną z przyczyn takiego osłabienia koniunktury gospodarczej jest między innymi spadek zaufania włoskich konsumentów. W związku z najwyższą od sześciu lat inflacją wskaźnik ten jest najniżej od 15 lat. Sprzedaż detaliczna spadła w lipcu po raz 17. z rzędu. Boleśnie odczuł to między innymi Fiat, zmuszony do zamknięcia czterech fabryk z powodu malejącego popytu.

Słabnące tempo wzrostu gospodarczego i marne prognozy, a z drugiej strony największa od kilkunastu lat inflacja powodują, że banki centralne największych gospodarek prawdopodobnie co najmniej do końca roku nie będą zmieniać stóp procentowych.

Spowolnienie w USA

nadal odczuwalne

Michelle Meyer ekonomistka, lehman brothers, nowy jork

Gospodarka Stanów Zjednoczonych zarówno w II połowie roku, jak i w 2009 r. wciąż będzie odczuwała skutki kryzysu subprime. Spowolnienie wzrostu nadal będzie odczuwalne. W III kwartale PKB zwiększy się (w porównaniu z poprzednimi trzema miesiącami) prawdopodobnie o jakieś 1,2 proc. W IV kwartale możemy mieć do czynienia z "kurczeniem się" gospodarki. Spadek PKB może wtedy sięgnąć 0,5 proc. Powtórzy się więc do pewnego stopnia sytuacja z końcówki 2007 r., kiedy PKB zmalał o 0,2 proc. Wzrost gospodarczy za cały 2009 r. wyniesie prawdopodobnie mniej więcej 0,8 proc.

Sytuacja gospodarcza w II połowie tego roku i w 2009 r. będzie kształtowana w dużej mierze przez te same czynniki, jak w ciągu pierwszego półrocza 2008 r. Możemy się spodziewać spadku wydatków konsumentów. Inflacja prawdopodobnie wyhamuje, ale wciąż będzie ona ograniczać konsumpcję. Decydujące znaczenie będzie tutaj miało to, jak będą się kształtowały ceny ropy naftowej i innych surowców energetycznych. Wiele wskazuje, że mogą się one nadal utrzymywać na stosunkowo wysokim poziomie. Niepokojące są również ostatnie dane o wzroście bezrobocia. Jeśli w 2009 r. będą oznaki ożywienia gospodarczego, będzie to raczej powolne ożywienie.

Kryzys wpływa

na Niemcy, ale nie bezpośrednio

Michael Schroeder ekonomista Zentrum Europaeische Wirtschaft

Nie wydaje się, aby kryzys na rynku ryzykownych kredytów hipotecznych (subprime) bezpośrednio wywierał silny, negatywny wpływ na niemiecką gospodarkę. Większość jego negatywnych efektów wynika z międzynarodowych powiązań handlowych Niemiec ze Stanami Zjednoczonymi i innymi krajami. Najwyraźniejszym skutkiem będzie wobec tego spadek niemieckiego eksportu. Jeśli spowolni również wzrost gospodarczy Niemiec, czego oznaki można już dostrzec, gdy się analizuje dane o dynamice produkcji przemysłowej, spadnie również poziom prywatnych inwestycji. Jednak bezpośredniego wpływu kryzysu kredytowego, ani ze strony banków i innych instytucji finansowych, ani ze strony sektora budowlanego, nie widać. Jak wynika z przeprowadzonej przez Zentrum Europaeische Wirtschaft ankiety, większość uczestniczących w niej ekspertów przewiduje dalsze spowolnienie wzrostu niemieckiego produktu krajowego brutto. Obecna sytuacja w Niemczech jest nadal oceniana jako stosunkowo dobra, lecz 70 proc. ankietowanych ekspertów oczekuje spadku tempa wzrostu niemieckiej gospodarki w ciągu najbliższych sześciu miesięcy.

Bank Anglii będzie mógł ciąć stopy James Shugg starszy ekonomista, westpac institutional bank, londyn

Choć nikt tego oficjalnie nie przyznaje, brytyjska gospodarka znalazła się już w stanie recesji. Wzrost PKB w II kwartale wyniósł zaledwie 0,2 proc. Kiepskie dane dotyczące produkcji przemysłowej w czerwcu mówią, że te dane mogą być zrewidowane do 0,1 proc. Wiele czynników wskazuje, że II połowa roku również będzie słaba. Ceny domów ciągle spadają. Liczba udzielonych kredytów hipotecznych od początku kryzysu subprime zmniejszyła się o 70 proc. Widać wyraźne spowolnienie w sektorze budowlanym. Nastroje konsumentów są najgorsze od wielu lat.

Wzrost brytyjskiego PKB za cały obecny rok wyniesie prawdopodobnie 1,4 proc. W 2009 r. będzie on pewnie o połowę mniejszy. Inflacja w tym roku może wynieść 4 proc., a są duże szanse na to, że pod koniec przyszłego roku zwolni ona do 1,8 proc., czyli poniżej 2 proc. celu założonego przez Bank Anglii. Ceny ropy spadły ostatnio o około 20 proc., a ceny zbóż ustabilizowały się. Jeśli ten trend zostanie utrzymany, moja prognoza dotycząca przyszłorocznej inflacji się spełni. Bank Anglii będzie mógł ciąć stopy już we wrześniu. Myślę, że w połowie przyszłego roku będą one na poziomie 4 proc., wobec 5 proc. w tej chwili.

Chiński wzrost

wciąż szybki

Grace Ng ekonomistka, jp morgan chase bank, hongkong

Spowolnienie w amerykańskiej, europejskiej i japońskiej gospodarce na pewno wpłynie na to, jak będzie się zachowywała chińska gospodarka. Dotknie ono jednak Chiny w mniejszym stopniu, niż się spodziewa wielu ekonomistów.

Gorsza sytuacja ekonomiczna w krajach importujących chińskie produkty oczywiście spowoduje, że będzie na nie mniejszy popyt (co uderzy w wiele firm z sektora prywatnego). Pochodzące z ostatnich miesięcy dane o bilansie handlowym ChRL sugerują jednak, że zmniejszenie eksportu może być niewielkie. Chińskie wyroby są nadal bardzo konkurencyjne na światowych rynkach, mimo że gospodarki wielu krajów je importujących wykazują oznaki wyraźnego spowolnienia.

Wzrost gospodarczy ChRL za cały rok 2008 może wynieść jakieś 9,5-10 proc. Na podobnym poziomie będzie on prawdopodobnie również w przyszłym roku. Biorąc pod uwagę, że wyniósł w 2007 r. 11,9 proc., będziemy mieli do czynienia ze spowolnieniem. Oczywiście, wzrost gospodarczy będzie wciąż stosunkowo wysoki. Zwolni również inflacja. W 2009 r. wyniesie ona około 5 proc. Władze Komunistycznej Partii Chin na ostatnim posiedzeniu zaczęły sygnalizować, że walka z inflacją przestaje być głównym zadaniem władz gospodarczych.

W Japonii nie zanosi się na ożywienie

Satoru Ogasawara ekonomista, credit suisse, tokio

Japonia nie została w sposób szczególny bezpośrednio uderzona przez kryzys subprime. Nasz sektor finansowy przeżywa jego konsekwencje stosunkowo lepiej niż amerykańskie i europejskie banki. Zaufanie do japońskich instytucji finansowych jest wciąż stosunkowo duże. Bardzo silnie oddziaływuje jednak na naszą gospodarkę spowolnienie wzrostu PKB w USA i Europie Zachodniej. To uderza w japoński eksport. Spodziewam się, że w bliskiej przyszłości popyt na nasze towary w USA i UE jeszcze spadnie.

Japonia przeżywa spowolnienie już od kilku lat. Podczas gdy w pierwszych trzech miesiącach roku wzrost gospodarczy wyniósł 3,2 proc., w drugim kwartale PKB spadł o 2,4 proc. Wyraźny wpływ miało na to pierwsze od blisko trzech lat zmniejszenie wartości japońskiego eksportu oraz spadek wydatków konsumentów spowodowany wzrostem cen paliw i żywności. Wzrost gospodarczy za cały 2008 r. może wynieść 1 proc. W przyszłym będzie on prawdopodobnie odrobinę większy. PKB wzrośnie o 1,2 proc. Wciąż będziemy mieć więc do czynienia z "łagodną" recesją. Ożywienie gospodarcze będzie stopniowe. Nic nie wskazuje jednak, że do poprawy sytuacji ekonomicznej może dojść w bliskiej perspektywie czasowej.

Rosja jest atrakcyjnym rynkiem

Anton Struczenewski ekonomista, troika dialog, moskwa

Wpływ światowego kryzysu finansowego na rosyjską gospodarkę nie jest jak dotąd szczególnie duży. Wzrost PKB Rosji wyniesie w tym roku prawdopodobnie 7,5 proc. W przyszłym może nieco zwolnić, do około 7 proc. W pierwszej połowie 2008 r. mieliśmy pewne oznaki przegrzania gospodarki. Inflacja była duża, w maju i w czerwcu osiągnęła poziom 15,1 proc. W lipcu zwolniła jednak do 14,7 proc. Do końca roku będzie ona jeszcze się zmniejszać. Przyczyni się do tego choćby wyhamowanie wzrostu cen żywności.

Rosyjski bilans obrotów bieżących jest wciąż bardzo dobry. Zagraniczne rezerwy są rekordowo wysokie. Zadowalać może też ciągle duży napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do mojego kraju, bardzo ważny dla rozwoju rosyjskiej gospodarki. W pierwszym kwartaTo bardzo dobry rezultat. Co prawda, do inwestowania w Rosji zniechęcać mogą kwestie polityczne (takie jak np. konflikt w Osetii Płd.), jednak myślę, że nie spowoduje to znaczącego odpływu zagranicznego kapitału. Rosyjskie akcje są tanie i ich zakup jest dla obcych inwestorów dobrą okazją. Zagraniczny kapitał będzie wciąż przyciągany do Rosji przez jej dobrą sytuację gospodarczą.

Spowolnienie jeszcze nie szkodzi naszemu eksportowi

52 proc. polskiego eksportu trafia na rynki krajów strefy euro, z których duża część przeżywa aktualnie spowolnienie gospodarcze. Uzasadniona jest zatem obawa, że spadnie tam popyt na nasze produkty. Spadek dynamiki eksportu miałby negatywny wpływ na i tak już ujemny wynik obrotów handlu zagranicznego. Przyczyniłby się również do pogorszenia PKB i wyników polskich firm, które mniej towarów wysyłałyby na eksport.

Największym partnerem handlowym Polski są Niemcy. Trafia tam czwarta część całego polskiego eksportu. W ubiegłym roku odbiorcy zza zachodniej granicy kupili u nas towary o wartości 26 mld euro. - Wartość polskiego eksportu do Niemiec zapewne nie będzie niższa niż w zeszłym roku, ale spaść może jego dynamika - mówi Michał Woźniak, ekspert Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo- Handlowej. Przypomina, że choć od kilku lat dynamika polskiego eksportu do Niemiec jest niższa niż całego polskiego eksportu, to jego wartość jeszcze nigdy po 1989 r. nie spadła w ujęciu rok do roku. O stabilności sprzedaży na rynek niemiecki stanowi m.in. to, że 38 proc. eksportowanych tam produktów to urządzenia przemysłu maszynowego i mechaniczne. Te z kolei są istotnym elementem sprzedaży zagranicznej Niemiec, największego eksportera na świecie. Obawy związane ze spowolnieniem gospodarczym u naszych największych partnerów handlowych jeszcze nie przełożyły się na dynamikę polskiego eksportu. Co prawda import rośnie szybciej, ale dynamika sprzedaży za granicę nadal jest wysoka. Jak podał we wtorek Narodowy Bank Polski, w ostatnich dwunastu miesiącach, eksport towarów zwiększył się o 16, 8 proc. w porównaniu z poprzednim okresem (lipiec 2006 - czerwiec 2007).

Na sytuację eksporterów przekłada się nie tylko popyt u naszych głównych partnerów handlowych, ale również silny złoty. Z powodu mocnej waluty spada opłacalność eksportu do strefy euro i producenci, jeśli mogą, starają się sprzedać towary w kraju lub wysyłać je na Wschód. Aprecjacja powoduje również, że chociaż w przeliczeniu na euro wzrost eksportu jest wciąż przyzwoity, to w wyrażeniu złotowym dynamika wynosi już tylko kilka procent.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy