Już poniedziałkowa sesja na Wall Street zakończyła się silnymi spadkami głównych indeksów, a zniżkę wymusiły spółki z sektora bankowego i nieruchomości. Inwestorzy obawiali się, że rząd USA nie będzie w stanie w wystarczającym stopniu zachować pożądanej płynności w dwóch największych instytucjach pożyczek hipotecznych Fannie Mae i Freddie Mac, uważa Marcin Stebakow, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego.
Według niego, spotęguje to skalę kryzysu na rynku hipotek i straty zaangażowanych w ten segment instytucji finansowych ulegną znacznemu powiększeniu.
"Reakcja na te doniesienia była dla graczy europejskich jednakowa. Warszawski parkiet podobnie jak i niemiecki DAX oraz francuski CAC40 otwarły się na minusach wynoszących odpowiednio -0,94%, -0,53% oraz -1,03%" - poinformował analityk.
WIG20 otworzył się na poziomie 2,590 pkt, gdzie przebiegał poziom lokalnego wsparcia i przez pierwszą część sesji pozostawał w jego okolicy. "Wsparciem dla byczego obozu okazał się opublikowany o godz. 11. indeks monachijskiego instytutu ZEW, którego odczyt na poziomie -55,5pkt przy oczekiwanych -62pkt, i poprzednim odczycie -63,9pkt pozwalał graczom europejskim na ustabilizowanie notowań" - czytamy w komentarzu analityka.
Jednakże ok. godz. 13 byki musiały uznać wyższość niedźwiedzi, co doprowadziło do rozpoczęcia przez WIG20 marszu na południe.