Przede wszystkim dzięki spółkom paliwowym i największym bankom łączny zysk netto giełdowych spółek podniósł się w II kwartale tego roku prawie o 11 proc. Sięgnął 10,2 mld zł. Na poziomie operacyjnym poprawa wyniku wyniosła 15 proc.
Gdyby nie blue chips, czyli największe spółki, nie byłoby już tak dobrze. Okazuje się, że podobnie jak w trzech pierwszych miesiącach tego roku, zysk netto wszystkich firm, z pominięciem tych wchodzących w skład indeksu WIG20, zmniejszył się prawie o 6 proc. Martwi nie tylko to. Znacząco zmniejszyła się grupa przedsiębiorstw, które były w stanie poprawić swoje osiągnięcia sprzed roku, czyli zwiększyć zyski, zmniejszyć straty i wyjść na plus ze strat. W II kwartale 2008 r. było ich zaledwie 52 proc., jeśli pod uwagę wziąć wynik netto.
Pierwsze sesje po zakończeniu sezonu publikacji wyników finansowych przez nasze spółki potwierdzają zaniepokojenie inwestorów. Wczoraj WIG stracił 2,4 proc. W sumie w tym tygodniu obniżył się już o 2,8 proc. Przyczyny słabej koniunktury w dużym stopniu leżą jednak poza granicami naszego kraju. Wiążą się z osłabieniem notowań giełdowych na świecie i złym postrzeganiem rynków wschodzących. Wczoraj indeksy głównych parkietów europejskich spadły po około 2,4 proc. w reakcji na nie najlepsze dane z amerykańskiego rynku. Wskaźnik mierzący koniunkturę na tamtejszej giełdzie - Dow Jones - we wtorek obniżył się zaś o 1,14 proc.
Osiągnięcia finansowe polskich spółek nie okazały się przełomowe (duży wpływ na wyniki w kilku przypadkach miały jednorazowe zdarzenia). Dlatego nasz parkiet nie ma siły opierać się pogorszeniu klimatu inwestycyjnego na świecie. Niepokojący jest nie tylko malejący odsetek firm poprawiających wyniki, ale również spadająca rentowność ich działania. Relacja zysku netto do przychodów dla spółek z pominięciem banków obniżyła się w II kwartale do 8,7 proc. z 9,3 proc. przed rokiem. Sytuację firm pogarszają wzrost płac i mocny złoty.