Produkcja przemysłowa wzrosła w lipcu o 5,6 proc. w ujęciu rocznym - podał Główny Urząd Statystyczny. Dla rynku dane GUS okazały się zaskoczeniem. Ekonomiści ankietowani przez "Parkiet" spodziewali się dynamiki średnio na poziomie 7,3 proc. Wzrost okazał się także mniejszy niż w czerwcu (wyniósł wówczas 7,2 proc.), gdy rynek również oczekiwał lepszych danych. Nic więc dziwnego, że pojawia się coraz więcej głosów, że słabsze wyniki przemysłu to oznaka spowolnienia gospodarki.
Czy to już dekoniunktura?
- Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem rozwoju sytuacji gospodarczej jest stopniowe ograniczenie tempa wzrostu PKB w kolejnych kwartałach - uważa Adam Antoniak, ekonomista BPH. Bank nie wyklucza rewizji prognozy dynamiki PKB w trzecim kwartale (obecnie spodziewa się wzrostu o 4,9 proc.).
Inni analitycy podobnie oceniają sytuację. - Wchodzimy w fazę cyklicznego spowolnienia. Dane GUS są zgodne ze wskaźnikami koniunktury i potwierdzają widoczny od pewnego czasu spadkowy trend. Jeżeli negatywny scenariusz się sprawdzi, to słabszy czas dla gospodarki może trwać do 2010 r. - ocenia Wiesław Szczuka, główny ekonomista BRE Banku. - Coraz więcej wskazuje na to, że tegoroczna dynamika PKB będzie niższa, niż zakładane przez rząd 5,5 proc. - dodaje. BRE Bank szacuje tempo wzrostu gospodarczego w tym roku na 5,2-5,3 proc.
MF: wcale nie jest źle