Alternatywny parkiet bez wysokich obrotów

Wkrótce będziemy świętować pierwsze urodziny rynku alternatywnego w Polsce. Funkcjonując od 30 sierpnia 2007 r. doświadczył on zarówno szczytu hossy, jak i bessy. Na pewno dopisali debiutanci, zabrakło za to aktywnych inwestorów

Aktualizacja: 26.02.2017 14:41 Publikacja: 23.08.2008 19:55

W poniedziałek do obrotu na NewConnect wejdzie 63. spółka - Pharmena. Po roku funkcjonowania alternatywnego rynku to właśnie spora liczba debiutantów okazała się pozytywnym zaskoczeniem. Dla porównania, pierwsze urodziny Entry Standard, alternatywnego rynku uruchomionego w marcu 2005 r. przez frankfurcką Deutsche Börse, świętowało niespełna 40 firm. Oznacza to, że polskie spółki, które dzięki NwC dostały możliwość tańszego pozyskania kapitału z giełdy, wykorzystały tę możliwość.

Debiuty bez ofert publicznych

Choć liczba emitentów daje powody do zadowolenia, to skalą handlu na nowej platformie trudno już się chwalić. Łączne obroty od początku działalności NwC wciąż nie mogą przekroczyć magicznej kwoty 1 mld zł. Pod tym względem warszawski parkiet odstaje nie tylko od największych tego typu rynków (np. londyńskiego AIM czy paryskiego Alternext), ale również od mniejszych graczy.

Jedną z przyczyn jest znikomy udział ofert publicznych w debiutach na NwC. Do tej pory akcje większej grupie inwestorów zaproponowały tylko trzy spółki: Auxilium, Północ Nieruchomości i Polman. Reszta zastosowała ofertę prywatną, w przypadku której liczba kupujących rzadko przekracza 50 inwestorów. Po takiej transakcji nabywcy zwykle albo trzymają akcje, albo próbują je sprzedać na rynku. Na NewConnect brakuje jednak kupujących, co objawia się tym, że notowania większości spółek spadają. Indeks NCI (odpowiednik funkcjonującego na rynku głównym WIG) stracił od początku roku już około 60 proc.

Entuzjaści rynku zauważają, że pierwsze półrocze 2008 nie było najszczęśliwszym okresem do inwestowania na wszystkich parkietach. Ale nawet spółki, które debiutowały w ostatnich kilku tygodniach - gdy giełda odreagowywała spadki - np. Mineral Midrange, Marketeo. com EM Lab, nie dały zarobić tym, którzy kupili ich akcje w dniu debiutu.

Gdzie te fundusze?

Zarząd GPW miał nadzieję, że nowy rynek przyciągnie fundusze venture capital i private equity, a także firmy asset management i specjalistyczne fundusze zamknięte. NewConnect miał bowiem być parkietem innowacyjnych firm. Do tej pory nie byliśmy jednak świadkiem spektakularnych transakcji.

To dowód na to, że rynek podmiotów inwestujących w małe firmy w Polsce jeszcze nie jest rozwinięty. Część funduszy wykorzystała za to nową platformę do wypromowania spółek, w które inwestują, części z nich udało się spieniężyć wcześniejsze inwestycje. Z niedawnych badań GPW wynika jednak, że około 90 proc. handlujących na nowym rynku to inwestorzy indywidualni.

Trzeba przyznać, że powstanie NewConnect było bodźcem do utworzenia wyspecjalizowanych instytucji (jak np. Privilege Capital Management należący do Wrocławskiego Domu Maklerskiego). Na efekty ich działania przyjdzie jednak poczekać.

Szukanie reputacji

Choć od uruchomienia NewConnect mija ledwie rok, nie brakuje głosów, że przyszłość nowej platformy jest zagrożona. Ostatnio miesięczne obroty nie mogą wybić się ponad 50 mln zł. Władze GPW podjęły starania, aby na ten rynek przyciągnąć nowych inwestorów. Pojawi się standard dokumentu ofertowego, dookreślona będzie zawartość raportów półrocznych, jak i zalecana będzie publikacja raportów kwartalnych.

Oprócz tego, we wrześniu rozpocząć się ma weryfikacja autoryzowanych doradców. Lista firm uprawnionych do przygotowywania spółek do debiutu liczy już 136 pozycji. Trudno w takiej sytuacji zorientować się, czy wszyscy doradcy są rzetelni. Sprawa ma drugie dno. Komisja Nadzoru Finansowego od kilku miesięcy bada przypadki debiutów na NwC, przy których zachodziło podejrzenie ustawienia kursu otwarcia. Doradcy mogli mieć w tym udział.Władze GPW nie chcą otwarcie przyznać, że mają problem z reputacją nowego rynku. Niemniej jednak w rozmowie z inwestorami i brokerami ten wątek pojawia się często. Nawet najaktywniejsze domy maklerskie (DI BRE i DM BZ WBK) nie promują specjalnie możliwości handlu akcjami na NewConnect, bojąc się reakcji klientów.

Kluczowe dla losów rynku okażą się przyszłe wyniki finansowe emitentów. Będą testem na to, czy biznesy debiutantów są solidne. Na razie połowa spółek odnotowuje straty.

Z Ludwikiem Sobolewskim, prezesem Giełdy Papierów Wartościowych, rozmawiał Konrad Krasuski

Nowy rynek wzmacnia naszą reputację

NewConnect miał być w zamierzeniu rynkiem dla osób i podmiotów, które nie boją się inwestować w ciekawe, ale ryzykowne przedsięwzięcia. Czy Pana zdaniem to się udało? Jeśli nie, to dlaczego?

Tak, udało się, i to nadzwyczajnie dobrze. Będzie to coraz bardziej widoczne wraz ze zwiększaniem się liczby spółek i aktywności inwestorów na NewConnect.

Od inwestowania na NewConnect odstrasza mała płynność. Mimo relatywnie dużej liczby spółek obroty są niższe niż na podobnych alternatywnych rynkach w Europie (bijemy tylko ateńską platformę EN. A). Niektórzy nawet twierdzą, że NewConnect zamiera. Kiedy to się może zmienić?

Sytuacja w zakresie obrotów na rynku NewConnect nie jest niczym dziwnym. To jest rynek alternatywny, a nie regulowany, a poza tym na rynku głównym obroty mamy też znacząco mniejsze niż w ubiegłym roku.

Dekoniunktura panująca na rynku kapitałowym nie ominęła NewConnect, ponieważ działają na nim mniej więcej ci sami inwestorzy. Prawidłowa analiza jest zawsze sztuką porównywania, odróżniania i wskazywania analogii.

Pod względem wskaźnika płynności NewConnect znajduje się na trzecim miejscu wśród kilkunastu rynków alternatywnych prowadzonych przez giełdy europejskie.

Giełda Papierów Wartościowych zaczyna przegląd Autoryzowanych Doradców. "Podkręca" też wymogi informacyjne stawiane emitentom obecnym na alternatywnym rynku. Czy te działania wystarczą, aby pobudzić rynek i poprawić jego jakość (chociażby pod względem notowanych spółek czy liczby ofert publicznych)? Czy nie żałuje Pan, że na NewConnect dostały się firmy, które obniżają reputację giełdy?

NewConnect wzmacnia reputację GPW, przede wszystkim jako przykład z sukcesem wdrożonej koncepcji prawdziwego rynku, ze wszystkimi jego mocnymi i słabymi stronami. Będzie to zawsze rynek lżejszy w sensie wymagań stawianych emitentom niż rynek regulowany.

Będziemy starannie pilnować, aby ta linia demarkacyjna zawsze istniała. Na NewConnect są notowane różne firmy pod względem szans na sukces biznesowy, osiągnięcie określonych stóp zwrotu, pozycji rynkowej i tak dalej.

Akurat pod tym względem niczym nie różni się on od rynku regulowanego, czyli głównego parkietu GPW.

Na każdym rynku spółka może zbankrutować. Na głównym rynku mieliśmy już wiele takich przypadków i reputacja GPW nie ucierpiała. Na NewConnect jak dotąd żadnego. Ale reputacja rynku nie od tego zależy.

Dziękuję za rozmowę.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy