Piątkowa sesja na warszawskiej giełdzie zakończyła się wzrostami indeksów WIG i WIG20, wyraźnie przekraczającymi 1 proc. Te wzrosty mogły wlać nieco nadziei w serca inwestorów, po ostatnich słabszych sesjach.
Piątkowa zwyżka nie prowadzi jednak do poprawy sytuacji technicznej na wykresach obu wspominanych indeksów, co pozwalałoby ponownie oczekiwać testu poziomów 43000 pkt w przypadku WIG-u i 2750 pkt w przypadku WIG20. W obu przypadkach bariery podażowe tworzą tam roczne linie bessy, które dodatkowo są wspierane przez inne poziomy oporu. Oba wspomniane poziomy mają kluczowe znaczenie dla kształtowania się przyszłych trendów. Ich pokonanie bowiem pozowli na gruncie analizy technicznej uznać bessę za zakończoną.
Sytuacja techniczna WIG i WIG20, po tym jak w ostatni wtorek oba indeksy mocno spadły, otwierając na wykresach dziennych źle wróżące luki bessy, pozostaje obecnie niekorzystna dla posiadaczy akcji. Sygnalizuje bowiem większe prawdopodobieństwo powrotu warszawskiej giełdy do lipcowych minimów, czyli 37371,76 pkt (WIG) i 2404,06 pkt (WIG20), niż na wzrost do odpowiednio 43000 pkt i 2750 pkt.
Kluczowa dla kształtowania się koniunktury na warszawskiej giełdzie będzie w najbliższych tygodniach sytuacja na rynkach globalnych. Ta zaś może być kształtowana przez ceny ropy. Jednym z motorów wzrostów zapoczątkowanych w połowie lipca był bowiem silny spadek cen "czarnego złota", co wpłynęło w sposób istotny na zmniejszenie obaw inflacyjnych, pomagając tym samym giełdom.
Zdecydowany wzrost cen ropy w czwartek mógł rodzić poważne obawy, że gwałtowna wzrostowa korekta negatywnie wpłynie na sytuację na rynkach akcji. Jednak piątkowa mocna kontra podaży jest sygnałem, że odbicie wcale nie musi być silne. Nie można wykluczać, że podobnie jak przed dwoma laty, gdy ceny ropy równie zdecydowanie spadały, wzrostowa