Akcje Pharmeny, debiutującej wczoraj na NewConnect, na otwarciu sesji podrożały o 15,38 proc. w stosunku do ceny emisyjnej i kosztowały 30 zł. Podczas oferty prywatnej walory były sprzedawane po 26 zł. W poniedziałek na koniec sesji kosztowały 27,7 zł, po wzroście kursu o 6,6 proc.
Pharmena, jak zaznaczaliśmy, należy do tych spółek, z myślą o których stworzono rynek alternatywny. Jest na bardzo wczesnym etapie rozwoju i choć na razie nie generuje dużych zysków (5 mln zł przychodów i 0,6 mln zł zysku netto prognozowane na ten rok), to może się to zmienić w perspektywie 2-3 lat. Właśnie wtedy spółka Cortria (wcześniej Pharmena North America), w której Pharmena ma obecnie 18 proc. udziałów, może wprowadzić na rynek własny innowacyjny lek przeciw miażdżycy. Przychodów i zysków możliwych do osiągnięcia z jego sprzedaży prezes Pharmeny Konrad Palka nie chce szacować. Kierowana przez niego spółka, poza odpowiednim udziałem w zyskach ze sprzedaży w USA, ma licencję pozwalającą na wprowadzenie leku do wszystkich pozostałych krajów.
Istnieje też możliwość, że zanim dojdzie do wprowadzenia preparatu do obrotu, Cortria, gdzie głównymi udziałowcami są dwa fundusze private equity, zostanie sprzedana któremuś z wielkich koncernów farmaceutycznych. W ostatnim czasie na świecie odbyło się kilka podobnych transakcji. Na przykład w kwietniu tego roku GlaxSmithKline zapłacił 720 mln USD (około 1,6 mld zł) za firmę Sirtris Pharmaceuticals, która była po pierwszej fazie badań klinicznych nad innowacyjnymi substancjami, które mają mieć zastosowanie w leczeniu chorób metabolicznych.
Cortria jest już nieco bardziej zaawansowana w badaniach, a 13,6 mln zł, które zdobyła ze sprzedaży akcji Pharmena, od instytucji finansowych - pójdzie w większości do amerykańskiej firmy z przeznaczeniem na dalsze testy. Prezes Palka szacuje, że na zakończenie badań potrzeba około 25 mln USD.