Sprzedaż detaliczna w ujęciu nominalnym była w lipcu o 14,3 proc. wyższa niż rok wcześniej - podał GUS. Po uwzględnieniu zmian cen wzrost wyniósł 10,1 proc. Wyniki były tylko nieznacznie słabsze od średniej oczekiwań analityków.
Zaskoczeniem okazała się struktura sprzedaży. Chodzi przede wszystkim o to, że lipiec był drugim z rzędu miesiącem, w którym w ujęciu realnym zmniejszały się wydatki w kategorii "żywność". Z taką sytuacją mamy do czynienia po raz pierwszy, odkąd publikowane są dane, czyli od 2005 r.
- Patrząc na to, co dzieje się z dochodami ludności, trudno zakładać, że to zapowiedź negatywnych tendencji dotyczących konsumpcji jako całości - ocenia Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium.
Ostrożniejszy jest Jarosław Janecki, analityk Societe Generale: - Te informacje trzeba zestawić z opublikowanymi również wczoraj badaniami koniunktury konsumenckiej. Tam widać, że oceny perspektyw rozwoju sytuacji pogarszają się.
Zdaniem Grzegorza Maliszewskiego, mniejsze zakupy żywności w statystyce sprzedaży detalicznej mogą wiązać się z poprawą a nie pogorszeniem sytuacji konsumentów. Wyjaśnieniem jest to, że GUS uwzględnia dane o obrotach większych firm. - Tymczasem coraz powszechniejsze jest kupowanie żywności w małych sklepach, gdzie - choć ceny są wyższe - to lepsza jest również jakość - mówi ekonomista Millennium.