PiS nie chciało prywatyzacji

Z Aleksandrem Gradem, ministrem skarbu państwa, na temat polskich stoczni rozmawia Justyna Piszczatowska

Aktualizacja: 26.02.2017 14:05 Publikacja: 04.09.2008 06:01

Panie Ministrze, jakie są wyniki wtorkowej wizyty roboczej w Brukseli w sprawie stoczni?

Urzędnikom z Komisji zostały przedstawione zaktualizowane plany ISD Polska co do restrukturyzacji Stoczni Gdańsk i Gdynia. Do piątku inwestor ma ustosunkować się do uwag KE. Codziennie prowadzimy rozmowy w tych sprawach.

Na ile ocenia Pan prawdopodobieństwo, że KE zaakceptuje przedstawiane jej plany restrukturyzacji polskich stoczni i nie będą one musiały zwracać udzielonej im pomocy publicznej?

Staram się być dobrej myśli, jednak pytanie to należy kierować przede wszystkim do Komisji oraz do inwestorów. To po ich stronie znajduje się teraz klucz do powodzenia wszystkich negocjacji. Od inwestorów zależy, czy Bruksela zaakceptuje ich propozycje, skonstruowane przez nich modele ekonomiczne dotyczące tego, co chcą w stoczniach budować, w jaki sposób zamierzają to robić i jakie mają być długofalowe efekty ich działań.

Jeżeli jednak do 12 września nie uda się rozstrzygnąć tych spraw, to przecież odpowiedzialność spadnie na ministerstwo skarbu, a nie na ISD czy Mostostal-Chojnice, który jest zainteresowany restrukturyzacją Stoczni Szczecińskiej Nowa.

Skarb Państwa na obecnym etapie jest odpowiedzialny przede wszystkim za sprawy naszego wkładu w finansowanie planów naprawczych i za stare zobowiązania, które ciążą na stoczniach.

Więc MSP nie bierze żadnej odpowiedzialności za plany restrukturyzacji, które trzeba przedstawić Komisji?

W Brukseli będziemy wspólnie bronić tych programów.

Czego dotyczą w takim razie rozbieżności między resortem skarbu a ISD?

Nie mogę obecnie ujawnić szczegółów planu restrukturyzacji, choć w wielu kwestiach jest on już uzgodniony z inwestorem. Najpoważniejszą sprawą, którą musi załatwić ISD, jest przedstawienie wiarygodnego zabezpieczenia wkładu własnego. Z opinii wynajętych przez nas ekspertów wynika, że obecne dokumenty przedstawiane przez inwestora są kwestionowane przez urzędników Komisji Europejskiej.

ISD mówiło nie tak dawno, że dysponuje gwarancjami bankowymi czy promesami...

Dobrze byłoby, gdyby inwestor rzeczywiście był w stanie przedłożyć tak solidną dokumentację. Obecnie jeszcze tak nie jest.

Czy do tej pory wpłynęły jakieś inne oferty na zakup np. Stoczni Gdynia? Termin składania na nią ofert był przedłużany dwukrotnie.

Owszem. Według stanu na 1 września mamy wstępną ofertę ze strony jednego z największych europejskich banków. Nie rozumiem, dlaczego nie została ona rozpatrzona przez poprzedni rząd, ponieważ z informacji, którymi dysponuję, wynika, że taka oferta była składana ponad rok temu. Uważam, że to jedno z największych zaniedbań Wojciecha Jasińskiego. Powinien wytłumaczyć się z tego, najlepiej przed stoczniowcami.

Czy oferta, która się pojawiła, pochodzi od Fortis Intertrust? Jeżeli tak, to czy jest ponowieniem poprzedniej oferty, czy zupełnie nową propozycją?

Tak, to Fortis składał ofertę jeszcze w czerwcu, a potem dwukrotnie ją ponawiał. Niestety, rząd PiS-u nie potraktował poważnie tak znaczącego inwestora. Po prostu nie chciał prywatyzacji stoczni.

Czy teraz nie jest już za późno na rozpatrywanie oferty Fortisu? Polska ma czas tylko do 12 września.

Owszem, okres na pracę z tym planem jest bardzo krótki. Obecnie to już tylko kwestia tego, czy inwestor jest w stanie przedstawić solidną ofertę, i to na tyle interesującą dla Komisji Europejskiej, że byłaby ona w stanie wziąć nowy program pod uwagę w ostatniej chwili. Nie chcę teraz wysadzać w powietrze negocjacji, które były prowadzone z Donbasem i Mostostalem-Chojnice. Dlatego bank, jeżeli chce być brany pod uwagę, musiałby przedstawić w krótkim czasie bardzo poważną ofertę.

Panie Ministrze, jak wygląda sprawa przedstawiania związkowcom planów restrukturyzacji przed konsultowaniem ich z KE? Wcześniej złożył Pan taką deklarację, obecnie np. Solidarność ze Stoczni Gdynia skarży się, że nikt im takich dokumentów nie pokazuje. Jesteśmy w stałym kontakcie ze związkowcami. Natomiast nie może być tak, żebyśmy konsultowali z nimi każdy swój krok. Przedstawimy im dopiero ostateczną propozycję przed ostatecznym złożeniem jej do Komisji.

Nie obawia się Pan, że w razie niepowodzenia negocjacji, a co za tym idzie, upadłości stoczni, zostanie Pan odwołany ze stanowiska?

Na pewno z winy resortu skarbu nie dojdzie do takiej sytuacji, że do Brukseli nie zostaną wysłane plany restrukturyzacji lub będą to plany źle przygotowane. Programy restrukturyzacji są dziełem i własnością inwestorów. Nie sądzę też, aby Donbas miał wycofać się z negocjacji, bo to podważałoby jego wiarygodność na rynku polskim i międzynarodowym.

Zatem nie bierze Pan pod uwagę złego scenariusza?

Trzeba liczyć się ze wszystkimi możliwymi rozwiązaniami. Jeżeli jednak KE nie zaakceptuje naszych planów, to prywatyzacja polskich stoczni i tak będzie postępować, tyle że w trudniejszych warunkach, już po upadłości. Należy brać pod uwagę również fakt, że negatywna odpowiedź Komisji to nie będzie efekt działań obecnego rządu, tylko skutek działalności poprzednich ekip.

Czy ma Pan już gotową tzw. białą księgę w sprawie stoczni? Czy może Pan potwierdzić przypuszczenia, że na skutek jej opublikowania mogą pojawić się wnioski do prokuratury i Trybunału Stanu?

Dokument jest gotowy. Jeszcze dzisiaj zamierzam przedstawić to opracowanie posłom, klubom parlamentarnym czy Najwyższej Izbie Kontroli. W "białej księdze", choć może właściwie "czarnej księdze", przedstawiamy twarde dane, fakty opisujące to, jak wcześniej przebiegała tak zwana prywatyzacja polskich stoczni. Nie będę obecnie interpretował tych faktów. Chcę, aby każdy sam wyrobił sobie opinię na ten temat. Jeżeli pojawią się jakieś wnioski o dalsze konsekwencje, to nie będą one podejmowane z mojej inicjatywy.

Rozumiem więc, że z dużym prawdopodobieństwem klub parlamentarny PO wniesie sprawę do prokuratury?

Nie będę w to ingerować.

Czy ma Pan jakiś plan działań na wypadek, gdyby KE nakazała zwrot pomocy publicznej?

Proszę pamiętać, że wtedy mielibyśmy już do czynienia z upadłością tych zakładów. A na mocy prawa upadłościowego kluczowa byłaby rola syndyka i sądu. Ministerstwa: Skarbu Państwa, ale również Gospodarki, Rozwoju Regionalnego i Pracy i Polityki Społecznej będą osłaniać i wspierać proces prywatyzacji. Tak czy inaczej, stocznie nadal będą działać, podejmiemy starania o utrzymanie w nich miejsc pracy. Mam jednak nadzieję i robię wszystko, aby nie było tego scenariusza.

Dziękuję za rozmowę.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Banki muszą wyjść poza strefę komfortu
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego