W atmosferze skandalu Roman Kwaśnicki przestał być wczoraj prezesem Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, po oskarżeniach o nepotyzm i nieprawidłowości finansowe. W tym samym czasie na Komitecie Stałym Rady Ministrów dyskutowano nad projektem ustawy zmieniającej rolnicze ubezpieczenia, ale tylko kosmetycznie.
Braki w Kasie
KRUS ma jednak poważniejsze problemy - z zapłatą NFZ za opiekę zdrowotną nad swoimi członkami. Wskazują na to statystyki KRUS za I kwartał (jedyne, jakie są obecnie dostępne). W ciągu trzech miesięcy na opłacenie składek za rolników i ich domowników kasa wydała 679,2 mln zł, co oznacza, że w ciągu roku powinna przekazać NFZ 2,7 mld zł. Tyle że z budżetu na ten cel dostała 2,178 mld zł. Oznacza to, że KRUS-owi może zabraknąć około 500 mln zł w tym roku.
Fakt, że zabraknie pieniędzy, potwierdzają też dane z NFZ. Szacował on, że z KRUS dostanie łącznie 3,78 mld zł, tymczasem po siedmiu miesiącach dostał 2,35 mld zł. To wskazywałoby, że w całym roku KRUS powinien przekazać na ubezpieczenia zdrowotne ponad 4 mld zł. W zaplanowanych przez NFZ wpływach zawarte są składki od rolniczych emerytów i rencistów, którzy płacą na ubezpieczenie zdrowotne samodzielnie, ale także składki za pracujących rolników, na które pieniądze daje KRUS. I zapewne to właśnie KRUS odpowiada za nadwyżkę dochodów NFZ, sięgającą 250 mln zł.
Z czego wynika niedobór środków? Wysokość dotacji z budżetu ustala się jesienią, a poziom płaconej przez rolników składki jest uzależniony od ceny zboża - pod koniec roku. W zeszłym roku w tym okresie cena zboża była bardzo wysoka - znacznie wyższa niż obecnie.