Dyskusje na temat korzyści i ryzyka związanego z przebywaniem w strefie euro dotarły również na łamy polskiej prasy. Oczywiście, bardzo dobrze, że opinia publiczna ma możliwość uzyskania szerokiej i wielostronnej oceny w tym zakresie. W powodzi informacji umknęła jednak sprawa bardzo fundamentalna, a mianowicie skuteczność prowadzenia własnej polityki pieniężnej przez kraj funkcjonujący na obrzeżach strefy euro. Jeśli kraj nie jest gospodarką o systemowym znaczeniu i o własnym pieniądzu pełniącym równocześnie funkcje waluty międzynarodowej, jak na przykład Wielka Brytania, to prowadzenie aktywnej, własnej polityki pieniężnej może się okazać ryzykowne. Dawno temu przekonała się o tym Dania, której władze monetarne dość szybko zrezygnowały z własnych "pomysłów" na politykę pieniężną i podnoszą stopy procentowe w rytmie wyznaczonym przez decyzje Europejskiego Banku Centralnego (EBC).
Nowym doświadczeniem w tym zakresie jest Szwecja. Kraj o uznanej gospodarce i solidnej walucie politykę pieniężną prowadzi w oparciu o system celu inflacyjnego. Cel inflacyjny na poziomie dwóch procent z dopuszczalnym jednoprocentowym odchyleniem pozwalał utrzymywać poziom inflacji na zbliżonym poziomie do krajów strefy euro. Przeprowadzone reformy pozwoliły wygospodarować nadwyżkę fiskalną, która umożliwiła prowadzenie luźniejszej polityki monetarnej.
Pomimo prowadzenia poluzowanej polityki monetarnej nastąpił istotny spadek inflacji w latach 2004-2005, której wskaźnik oscylował poniżej jednego procenta. Polityka szwedzkiego banku centralnego stała się wtedy obiektem publicznej krytyki. Szczególnie silnie poddawano krytyce zbyt wolne tempo obniżek stóp procentowych w 2003 roku i w rezultacie utrzymywanie wyższych stóp procentowych w porównaniu ze wspólnym europejskim obszarem walutowym. Przedstawiciele banku centralnego przekonywali, że opóźniony proces transmisji impulsów polityki pieniężnej spowodował tylko czasowe obniżenie inflacji, które z czasem zniknie pod wpływem wyrównania stóp procentowych ze strefą euro. Ostatecznie skoncentrowana presja medialna zrobiła swoje i Riksbank najpierw w połowie 2005 roku obniżył stopy procentowe, mimo że nie zrobił tego EBC, a następnie podwyższał stopy procentowe w rytmie wyznaczonym przez Frankfurt. W rezultacie stopy procentowe były w Szwecji na niższym poziomie niż w strefie euro.
Dysparytet stóp procentowych spowodował osłabienie szwedzkiej korony w stosunku do euro i tym samym wzmocnił presję inflacyjną. Z drugiej strony słabsza korona pozytywnie wpłynęła na konkurencyjność szwedzkiego eksportu i tym samym przyczyniła się do podtrzymania wysokiej dynamiki PKB w porównaniu z krajami strefy euro.
Inflacja stymulowana przez słabą koronę i wzrost gospodarczy wyższy od potencjalnego została dodatkowo przyspieszona przez zewnętrzny szok w postaci wzrostu cen paliw. W 2006 roku inflacja wzrosła o pół punktu procentowego, a w roku następnym osiągnęła prawie dwa procent, czyli zbliżyła się do poziomu wyznaczonego przez cel inflacyjny. Wspomniany szok naftowy zwiększył inflację aż do poziomu 3,7 procent, zatem powyżej górnej granicy celu inflacyjnego. Riksbank zdecydował o wznowieniu cyklu podwyżek stóp procentowych, ponownie doprowadzając do sytuacji, w której wewnętrzna stopa procentowa będzie wyższa od stopy procentowej Eurolandu. Oczekiwana nominalna aprecjacja korony powinna dodatkowo wspomóc zaostrzenie polityki pieniężnej.