Grono chętnych na zakup większościowego pakietu akcji Polskiego Towarzystwa Ubezpieczeń się kurczy. W piątek dowiedzieliśmy się, że z rywalizacji wycofała się austriacka Uniqa, która już raz udanie konsolidowała polski rynek ubezpieczeniowy. Powodów decyzji nie podano. Pewnie poszło o cenę. Nie pomogły też przecieki - to w reakcji na nie Austriacy poinformowali, że rezygnują z przejęcia PTU.
Niemniej sprawa zaczyna się komplikować. Uniqa uchodziła za firmę, która jest gotowa sporo zapłacić. Dzięki tej transakcji weszłaby bowiem do ścisłej czołówki zakładów ubezpieczeń majątkowych w Polsce. Teraz informując, że taniej jest zbudować sieć, niż kupić PTU, daje sygnał instytucjom, które pozostały w procesie, że może nie warto przepłacać. To stawia w trudnej sytuacji sprzedających, czyli grupę Ciech i Polskie Towarzystwo Reasekuracji. Ciech bardzo potrzebuje gotówki ze sprzedaży akcji PTU, bo chce być konsolidatorem branży chemicznej w Polsce. Z transakcji mógł liczyć na około 200-230 mln zł. O ile zarząd PTR może liczyć na to, że planowane akwizycje sfinansuje nowy właściciel - Fairfax Financial Holdings, który właśnie ogłosił wezwanie na akcje reasekuratora, o tyle nie do pozazdroszczenia jest sytuacja władz Ciechu. Co będzie bowiem, gdy inni inwestorzy także wycofają się z przetargu na PTU albo zapłacą zdecydowanie mniej, niż zakładano. Trudno bowiem być konsolidatorem branży chemicznej, nie mając wystarczającej gotówki, a za to długi w bankach. Na takie prężenie muszych muskułów nie nabrał się nawet minister skarbu, którego strategia dla branży chemicznej pomija de facto Ciech jako kupującego państwowe aktywa.