Mieszane nastroje mieli wczoraj inwestorzy lokujący pieniądze w rosyjskich papierach wartościowych. Cena trzydziestoletnich obligacji rządowych spadła do poziomu najniższego od czterech lat. Tymczasem globalne kwity depozytowe rosyjskich spółek drożały w Londynie średnio o prawie 10 proc. W Londynie - bo w Moskwie giełdy pozostawały zamknięte.
Zwiększony popyt na walory firm i niechęć do państwowych papierów dłużnych to skutek zapowiedzi przedstawicieli władz o kontynuowaniu akcji ratunkowej wobec systemu finansowego. Prezydent Dmitrij Miedwiediew zapowiedział, że na wsparcie rynków rząd przeznaczy aż 500 mld rubli (20 mld dolarów). Choć nie sprecyzował, jak owe pieniądze zostaną wydane, jest to ważny sygnał, bo do tej pory władze ograniczały pomoc do sektorów bankowego i naftowego.
A nie była ona mała. Na pożyczki dla czołowych banków komercyjnych Bank Centralny Federacji Rosyjskiej przeznaczył już równowartość 14,5 mld dolarów, a rząd dołożył 44 mld USD. Obniżenie ceł eksportowych na ropę - jak poinformował wczoraj minister finansów Aleksiej Kudrin - będzie go kosztować 5,5 mld USD.
Działając w ten sposób, Moskwa chce najwyraźniej uniknąć powtórki sprzed prawie dziesięciu lat. Wtedy to spadek cen surowców postawił nad przepaścią krajowe firmy z tej branży, a podobny do obecnego masowy odpływ zagranicznego kapitału doprowadził do bankructwa część banków.
Część banków upadnie