Komisja Europejska pozwała Polskę do unijnego Trybunału Sprawiedliwości za próby regulowania przez Urząd Komunikacji Elektronicznej stawek za szerokopasmowy internet.
Zdaniem Brukseli, UKE złamał unijne przepisy, nakładając na Telekomunikację Polską kary za wyznaczenie zbyt wysokich cen utrzymania łącza potrzebnego do korzystania z neostrady. Po rozdzieleniu telefonu od internetu operator domagał się od użytkowników neostrady więcej niż za utrzymanie takiego samego łącza używanego do prowadzenia zwykłych rozmów telefonicznych. Komisja Europejska podkreśla, że wprawdzie walka z monopolistą jest godna poparcia, ale musi się odbywać zgodnie z unijnymi przepisami. Zdaniem Brukseli, prawo UE nie zezwala na regulowanie rynku internetu szerokopasmowego.
- Postępowaliśmy zgodnie z krajowym prawem, co potwierdzają kolejne wyroki polskich sądów - odpowiada na zarzuty Komisji Europejskiej Anna Streżyńska, prezes UKE. Dodaje, że gdy tylko Bruksela wskazała na niewłaściwość postępowania polskiego regulatora w świetle prawa wspólnotowego, UKE odstąpił od regulacji cen na rynku internetu. - Zwykle kieruje się wniosek do ETS, aby jakiś kraj zaprzestał stosowania praktyk niezgodnych z unijnymi przepisami. My tak postąpiliśmy, więc nie rozumiem, jaki jest cel działania komisji- mówi Streżyńska.
Prezes UKE podkreśla, że zastosowanie się do decyzji Brukseli odbiło się niekorzystnie na polskim rynku. - Niewątpliwie wyszło to nam bokiem, ponieważ Grupa Telekomunikacja Polska stosuje teraz marging squeeze - informuje Streżyńska. Chodzi o to, że TP znacznie podniosła ceny hurtowe za dostęp do swojej sieci, z której korzystają inni dostawcy internetu, obniżając jednocześnie opłaty za usługi oferowane przez spółkę córkę Orange. - W ten sposób marża skurczyła się tak bardzo, że większość operatorów nie jest w stanie konkurować na rynku z ofertą Orange - tłumaczy Streżyńska. Jej zdaniem, dzięki tym praktykom spółka odnotowuje znaczny przyrost liczby klientów (na wniosek Ery i Netii "sukces" Orange bada Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów). Szefowa UKE zapowiada, że udowodni przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości, iż polski regulator działał zgodnie z prawem oraz że decyzje Brukseli wyrządziły szkodę na rynku. - Postaramy się przekonać Komisję, że trzeba jednak regulować rynek internetu - uprzedza Streżyńska.
Wczoraj KE zagroziła też Polsce wnioskiem do ETS, jeśli nasz kraj nie zniesie ograniczeń inwestycyjnych dla OFE. Bruksela uważa, że ustawowe limity inwestowania w aktywa zagraniczne są sprzeczne z unijną zasadą swobodnego przepływu kapitału. W przypadku niewykonania wyroku ETS trybunał może ukarać państwo członkowskie sankcją finansową w postaci ryczałtu oraz okresowej kary pieniężnej.