W ostatnich dniach nie ma lepszej inwestycji niż złoto, które drożeje w tempie najszybszym od dziewięciu lat. Wczoraj uncja kosztowała już 881 USD. Wchodzenie na ten rynek jest jednak bardzo ryzykowne, bo w jednej chwili trend znów może się zmienić.
Szalony wzrost notowań złotego kruszcu, który w ciągu pięciu sesji zdrożał w Nowym Jorku i w Londynie o ponad 16 proc., jest efektem zaostrzenia się kryzysu finansowego. Doprowadził on do paniki i ucie-
czki inwestorów od wszelkich ryzykownych aktywów na rzecz najbezpieczniejszych lokat. A właśnie złoto, obok papierów rządowych, od dawna daje pieniądzom najpewniejsze schronienie na trudne czasy.
We wtorek złoto na rynku terminowym zdrożało aż o 70 USD za uncję - nominalnie najwięcej w historii. W ujęciu procentowym wzrost wyniósł 9 proc., najwięcej od września 1999 r. Wczoraj wzrost już nie był tak gwałtowny, przez moment uncja drożała o 5,5 proc., do 897,4 USD, ale potem staniała do 881 USD.
Zwyżkom cen złota, oprócz zamieszania w amerykańskiej bankowości, sprzyjało też osłabienie się dolara. We wtorek "zielony" stracił do koszyka sześciu głównych walut 1,2 proc., a wczoraj ponad 1 proc.